Duch prawa

Najbardziej słuszne i uzasadnione prawa w stosowaniu wymagają miłości. Czy ustanowił je sam Bóg, czy natura ludzka przez Boga stworzona, czy Kościół, czy poszczególne zgromadzenia i instytucje zakonne, jak konstytucje, regulaminy, zwyczajniki, zatwierdzone przez Kościół, wszystkie one w stosowaniu wymagają miłości. Maior autem horum est caritas.
Dlatego trzeba mówić o „duchu stosowania praw”. Nie wystarczy je znać! Poznanie prawa nie jest jeszcze najwyższą mądrością, lecz umiejętność stosowania go. Nie w tym sensie, aby omijać prawo, lecz aby w stosunku do konkretnych warunków należycie stosować taki jego wymiar, jaki jest konieczny w danych okolicznościach, tak przecież zmiennych.

Ponieważ maior horum est caritas, musimy przyjąć, że nad prawem unosi się duch miłości. Tylko ten będzie dobrze stosował prawo, „kto miłuje”. Prawo zmierza do należytego określenia wzajemnego stosunku społeczności i ludzi żyjących w społecznościach. Wyznacza pewne granice: „Moje - twoje, nie twoje - moje, nie moje - twoje”. Stara się te granice możliwie utrzymać. Ale życie ludzkie atakuje wszelkie granice między tym, co moje, a tym, co twoje. Współżycie, natura człowieka atakuje podziały tak, iż zdawałoby się, że one zanikają. Skąd to pochodzi? Właśnie z, jedności natury ludzkiej, z jedności człowieczeństwa”, bo człowieczeństwo jest Jedno”, chociaż podzielone na osobowości, na odrębne indywidualności. Dlatego łączy, zespala, ma niesłychaną skłonność do wiązania, do zacierania wszelkich różnic i granic między „moim” a „twoim”. Wynika to stąd, że jesteśmy dziećmi „Jednego Boga”.

Ale równocześnie wiemy, że bardzo często atakowanie wąskiej granicy między „moim” a „twoim” jest połączone z niebezpieczeństwem. Grozi to tym - że zwycięży samolubstwo, wejście w tzw. „cudze prawa”. Uczynił to egoizm. Aby więc nie było naruszenia „cudzego prawa”, musi dojść do głosu „miłość”. Ona jest tak potężna, że likwiduje egoizm i samolubstwo, pożądanie i pożądliwość. Po prostu eliminuje to wszystko. Duch miłości jest normą działania i postępowania, zarówno w życiu osobistym, jak we współżyciu ludzi. Reguluje współżycie społeczne, współżycie Kościoła, jego najrozmaitszych instytucji, zakonów itd.

W relacji miłości zanika tak często słyszany pogłos: „mam prawo”. W takim pogłosie jest zawsze widzenie przede wszystkim siebie i tzw. własnego prawa. Ale jeżeli wiedząc, że „mam prawo”, jednocześnie wiem, że łączy nas miłość, wtedy zanika entuzjazm dochodzenia własnych praw i pozostaje tylko „miłość".

W stosowaniu prawa musimy przede wszystkim pamiętać o duchu, jakim mamy się kierować w przestrzeganiu normy prawnej. Norma prawna ma porządkować, ale nie tyle przez literę prawa, co przez miłość, bo litera zabija, a duch ożywia! Najlepsze prawo, najbardziej rozumne, słuszne i potrzebne dla dobra ogółu ludzkości, może zadręczyć człowieka, jeśli nie będzie miłości. Zawsze pojawi się konflikt między prawem powszechnym a prawem jednostki, skłonność, aby prawo powszechne aplikować absolutnie i bezwzględnie do konkretnej jednostki. Możemy przez to, zachowując normę prawną, naruszyć miłość, czyli to, co najważniejsze, przed czym umiera wszelkie prawo.

Warszawa, 26 czerwca 1962

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz