Duch wdzięczności

Gdybyście wy, jak zresztą często macie do tego sposobność, umiały sobie wyobrazić własne życie w innym powołaniu, które może niekiedy pociągać, bo jest i godne, i też zaszczytne, gdybyście je sobie umiały wyobrazić w całym detaliźmie trudów i kłopotów, to tym bardziej umiałybyście być wdzięczne za łaską powołania. Trzeba mówić o tym — i sobie, i otoczeniu. Dziękujemy Bogu za to, że wybrał. Trzeba żyć aktem dziękczynienia, dziękować za Kościół, za obecność Chrystusa w Kościele, za niespożytą siłę Kościoła, za jego zbawcze dzieło, za ducha miłości i pokoju, który on szerzy. I za to też, że jesteśmy w tym wspaniałym organizmie nadprzyrodzonym, że jesteśmy członkami i dziećmi Kościoła, że mamy tam swoje miejsce, że Duch Święty to miejsce dla nas zarezerwował i że nie jesteśmy - że tak powiem - byle kim w tym Kościele. My tu mamy swoje miejsce, swoje prawa. To bardzo dodaje człowiekowi pewności siebie, która niekiedy też ma znaczenie. Nie na tym polega pokora, że my tego nie widzimy. Polega może na tym właśnie, że my to widzimy, że chociaż siebie uważamy za kogoś skromnego i małego, jednakże Bóg dał nam tak zaszczytne miejsce w Kościele. Trzeba więc żyć dziękczynieniem i niekończącym się uczuciem wdzięczności. Gratias agamus Domino Deo nostro... To bardzo poprawi nasze samopoczucie psychiczne i atmosferę życia domowego. To przywróci nam radość, która niekiedy gaśnie.

Warszawa, 5 maja 1961

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz