Duchowa ofensywa

Milenium Chrztu Polski - wielkie zwycięstwo katolickiego Narodu nad komunizmem

Po Wielkiej Nowennie - narodowych dziewięcioletnich rekolekcjach (1957-1965) przyszedł rok 1966: wieki jubileusz Tysiąclecia Chrztu Polski - święte Milenium Polski, zaplanowane, przygotowane i przeprowadzone przez Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Wyczekiwaną, niezwykłą i podniosłą rocznicę Polacy świętowali ze wzruszeniem i w niezwykłym uniesieniu ducha. Cały ten rok stał się jednym wielkim Te Deum Narodu za tysiąclecie wiary i dziejów Ojczyzny, za naszą historię i kulturę, za rodaków wielkiego ducha i mądrości, który przez tysiąc lat, z roku na rok i z wieku na wiek, budowali to "wielkie dziedzictwo, któremu na imię Polska" (Jan Paweł II Wielki).

Pierwsza jubileuszowa celebra milenijna sprawowana była przez Prymasa w Wielką Sobotę 9 kwietnia 1966 roku w archikatedrze gnieźnieńskiej. Wiemy, że chrzest Mieszka i jego drużyny miał dokładnie miejsce w Wielką Sobotę 14 kwietnia 966 roku. Tak zapisano w najstarszym Roczniku kapitulnym krakowskim: "Mesco dux Poloniae baptizatur".

Centralnym punktem milenijnych obchodów był 3 maja 1966 roku na Jasnej Górze. Wtedy to właśnie Prymas dokonał wielkiego zawierzenia Polski Matce Najświętszej. Był nim wiekopomny Akt oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi Matki Kościoła za wolność Kościoła Chrystusowego. I znowu, jak dziesięć lat wcześniej, na wałach jasnogórskich stał pusty fotel, tym razem przeznaczony przez Pawła VI, którego nie wpuszczono nawet na parę godzin na główne nabożeństwo jubileuszowe. Drugi raz święty już dziś Papież pragnął przybyć na zakończenie wielkiego jubileuszu tysiąclecia albo na Pasterkę, albo by tylko odprawić Mszę św. 31 grudnia 1966 roku. I tym razem odmówiono mu pozwolenia. Komuniści polscy okryli się hańbą przed całym światem.

Wielki jubileusz tysiąclecia chrztu świętowany był z osobna we wszystkich parafiach w Polsce. W liście pasterskim na zakończenie roku jubileuszowego czytamy: "Na wezwanie pasterzy Kościoła stanął prawie cały Naród, aby uroczyście i publicznie wyznać swą wiarę. Świat stanął w podziwie. Jakże to być może?! Tysiącletni Naród wyznaje swą wiarę z młodzieńczą żywiołowością i świeżością, radością i dumą! I to dziś, w wieku materializmu i cywilizacji technicznej, w wieku ateizmu, bezbożnictwa, wygasłych sumień i serc! Gorącość, żarliwość, szczerość naszej wiary przyrównywano do żarliwości pierwszych chrześcijan. Daleki wyziębłe narody odczuły żar masowego, żywego, polskiego katolicyzmu jako wstrząs dla swoich zagubionych w doczesności sumień".

Rok milenijny formalnie został zakończony 31 grudnia 1966 roku wielką celebrą w katedrze świętojańskiej w Warszawie. Wiele uroczystości z udziałem Episkopatu (np. Sosnowiec, Łódź, Tum, Łęczyca, Kamień Pomorski, Kołobrzeg) przeniesiono na rok 1967. Uroczystości gnieźnieńskie z 14 kwietnia 1966 roku tak później wspominał Prymas: "Przyjechało sześćdziesięciu trzech biskupów, a więc wyjątkowo licznie. [...] Po prelekcji wyruszyła procesja na Wzgórze Lecha. Niesiono piękny krzyż z kościoła św. Krzyża, zabytkowy z wieku XII. Dalej wędrowny obraz Matki Bożej, fotografię Ojca Świętego, ewangeliarz św. Wojciecha, kielich Dąbrówki, ramię św. Wojciecha. [...] Procesja podążyła na trybuny, przygotowane na tle kolegiat i kościoła św. Jerzego. [...] Podniosła to była chwila, gdy śpiewano Te Deum Narodu, przy dźwiękach dzwonu Wojciechowego i dzwonów całego miasta".

Później zaś na balkonie rezydencji prymas Polski ks. kard. Wyszyński powiedział: "Po dziesięciu wiekach służby Kościoła katolickiego w Polsce, my - biskupi, kapłani i lud Boży, żyjący duchem Ewangelii - jesteśmy głęboko przekonani, że dobrze usłużyliśmy naszej Ojczyźnie. [...] To jest służba pokoju. Kościół nigdy nie mobilizuje dzieci żadnego narodu przeciwko temu narodowi i jego prawdziwemu dobru, przeciwko państwu i tym, którzy państwem władają. Dlatego też chrześcijan, wychowanych w duchu Bożym, lękać się nie należy! Natomiast trzeba uszanować ich prawa, a szczególnie prawo do sprawiedliwości, prawo do szacunku, prawo do miłości, prawo do wolności, prawo do wolności sumienia, wyznania i do służby Bożej, prawo do katolickiego wychowania dzieci i rodziny".

Szczególnie radosnym owocem Milenium - jak powiedział niezłomny biskup Ignacy Tokarczuk - było to, że "Kościół przeszedł do ofensywy, która miała charakter duchowy i wymierzona była w ateizm propagowany przez władze. W trakcie Milenium Naród się policzył. Okazało się, że tych komunistów jest mniej".

Anty-Milenium

Komuniści, przerażeni masową, a nie przymusową frekwencją wiernych na uroczystościach i nabożeństwach, zaczęli je - na wszystkie możliwe sposoby zakłócać. Na partyjne wiece w kolejnych miastach, w tych samych, w których były milenijne uroczystości kościelne, zwozili, skąd się dało, swoich towarzyszy, by wysłuchiwali tyrad partyjnych bonzów o socjalizmie, który stworzy raj na ziemi. Komuniści potraktowali rok milenijny jako konfrontację z Kościołem. Już na początku  jubileuszu, w lutym 1966 roku, Zenon Kliszko pisał: " Rozpoczęła się w nowych warunkach walka o to, kto ma kierować narodem, kto ma sprawować rząd dusz w narodzie. Do tej walki trzeba się odpowiednio przygotować. Cała nasza praca polityczna i publicystyczna powinna brać to pod uwagę".

Od tego momentu ruszyła przeciw Kościołowi cała propagandowa machina totalitarnego państwa mająca swoje centra operacyjne na szczeblach wojewódzkich i powiatowych. Na wszystkie możliwe sposoby utrudniano kościelne obchody świętego Milenium. Z zazdrości o to, że religijne uroczystości są tak żywiołowe i radosne, partyjne bojówki przez wrzaski, krzyki, skandowanie swoich haseł wielokrotnie przeszkadzały w modlitwach dziękczynnych za tysiąc lat wiary w naszym Narodzie i za jej błogosławione owoce. Poza zamachami na Obraz Jasnogórski i uwięzieniem go władze komunistyczne - z pomocą wojska, a nawet więźniów - organizowały, gdzie się dało, imprezy konkurencyjne. Były to swoiste anty-Milenium. Hunwejbini partyjni odznaczali się przy tym iście diabelską pomysłowością. Sprowadzali różne popularne zespoły muzyczne, urządzali koncerty, festyny, wystawy, rajdy, sztafety, biegi i mecze. W czasie kościelnych obchodów zawieszano ludziom urlopy, a nawet tzw. ustawowy dzień wolny od pracy. Wszystko to miało na celu jedno: odciągnąć od udziału w kościelnych uroczystościach albo przynajmniej liczbowo je ograniczyć bądź zakłócić. Dochodziło nawet do przedłużania godzin pracy w zakładach bądź odwoływania połączeń autobusowych i kolejowych do miast, w których akurat trwały uroczystości milenijne. Program telewizyjny - jak nigdy dotąd - pełen był amerykańskich filmów zakupionych - jak się wtedy mówiło - "za ciężkie dewizy". Szczytem "pomysłowości" partii był zamiar sprowadzenia do Polski zespołu The Beatles, który wtedy był u szczytu sławy. Ci jednak odmówili, nie chcąc brać udziału w brudnej grze partii z Narodem.

W czterech miastach (Kraków, 8 maja; Sosnowiec, 20 maja; Gdańsk, 29 maja; Warszawa, 24 czerwca) doszło nawet do zamieszek ulicznych i brutalnej interwencji milicji. W Poznaniu i Gnieźnie partia zorganizowała wielkie imprezy jako przeciwwagę dla obchodów kościelnych. Wysiłki te spełzły jednak na niczym, gdyż część siłą spędzonych uczestników uciekła na uroczystości kościelne.

List do biskupów niemieckich

Już 10 maja 1965 roku w polskim Episkopacie powstał myśl, by z okazji Milenium wystosować do biskupów świata informację o tej wielkiej rocznicy wraz z zaproszeniem do jej świętowania. Przygotowaniem blisko 60 ogólnych i zindywidualizowanych zaproszeń zajął się ks. abp Karol Wojtyła. List do biskupów niemieckich - jako najbardziej kompetentny - opracował wrocławski arcybiskup Bolesław Kominek. List ten - jak żaden inny - był szczegółowo konsultowany nawet z biskupami niemieckimi i miał aż sześć kolejnych redakcji.

Począwszy od 19 listopada 1965 roku, do episkopatów świata rozesłano kilkadziesiąt listów. Braterskie "Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim" spowodowało prawdziwą furię Władysława Gomułki i bezprzykładne napaści na Prymasa i pasterzy Kościoła w Polsce. Antykościelna kampania partii zatruła wzniosłość i piękno obchodów jubileuszowych tysiąclecia chrztu. Towarzysze, dla których najprostszym sposobem była fizyczna likwidacja inaczej myślących przeciwników, nie mogli znieść słynnych słów listu: "przebaczamy i prosimy o wybaczenie (dosłownie: udzielamy wybaczenia i prosimy o nie)".

Przebaczenie - serce naszej wiary - rozpętało nieprawdopodobną histerię komunistów przeciwko pasterzom Kościoła. Organizowano wiece, zohydzano orędzie w szkołach, na uczelniach, a nawet na masówkach w zakładach pracy. Tysiące aktywistów partyjnych - gminnych i powiatowych - przez całe miesiące posłusznie siało nienawiść do Kościoła i jego pasterzy. W urzędach do spraw wyznań przesłuchiwano setki proboszczów i w zamian za np. paszport, anulowanie mandatów, zaległości podatkowych skłaniano ich do potępienia Prymasa i biskupów.

List zredagowany w kategoriach religijno-moralnych miał na celu chrześcijańskie pojednanie obydwu narodów. Histerycznej reakcji partyjnego przywództwa posłusznie i bezmyślnie poddali się szeregowi towarzysze. Gomułka, żywiący jakąś patologiczną nienawiść do Prymasa i Kościoła, oskarżał Ojca o zdradę Ojczyzny i współpracę "z zachodnioniemieckimi rewizjonistami". Z czasem okazało się, że orędzie było wspaniałym i dojrzałym wyrazem polskiego, chrześcijańskiego ducha i w całym świecie, a zwłaszcza wśród narodów Europy doświadczonych wojną, wzbudziło głęboki podziw i szacunek dla polskich biskupów i polskiego Narodu. Droga przebaczenia naszym winowajcom jest najczystszym naśladowaniem Chrystusa, który mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34a). Wielu potrzebowało lat, by w liście dostrzec niezwykłą pokorę, mądrość i dalekowzroczność polskich hierarchów. Orędzie to niewątpliwie stało się krokiem milowym w dążeniach do umocnienia pragnień jedności Europy. Szkoda, że nie chce się dziś o nim pamiętać. Zapewne dlatego, że wymarzona przez Roberta Schumana, Alcide de Gasperiego i Konrada Adenauera jedność miała być budowana w oparciu o chrześcijańskie wartości. Ich totalne odrzucenie przez obecne tzw. elity europejskie - czego jesteśmy świadkami - wcześniej czy później doprowadzi Europę do niewyobrażalnej katastrofy.

Obchody Milenium poza Polską

Polonia światowa, ze względu na brak możliwości przybycia do kraju za żelazną kurtyną, Milenium obchodziła z wielkim rozmachem w krajach swojego osiedlenia. W samej tylko Anglii aż w 104 miastach powołano komitety obchodów. W Londynie - jak donosiły gazety - "stadion White City nie był tak wypełniony od olimpiady w 1905 roku". Ksiądz kard. John Heenan podczas uroczystości 22 maja 1966 roku powiedział: "Modlimy się dzisiaj o uwolnienie chrześcijańskiego polskiego narodu spod tyranii jego antyreligijnego rządu".

Paweł VI zainaugurował rzymskie obchody polskiego Milenium już 13 stycznia 1966 roku. Wziął wtedy udział w okolicznościowej akademii w Palazzo Pio wraz z elitą kulturalną Rzymu i wysłuchał wykładu szczególnie cenionego przez Prymasa profesora Oskara Haleckiego pt. "Tysiąclecie Polski katolickiej". Książki profesora Gomułka publicznie i ostentacyjnie rzucał w Sejmie na podłogę. W najważniejszy dzień Milenium, 3 maja 1966 roku, Paweł VI odprawił Mszę św. pro Polonia w polskiej kaplicy w podziemiach bazyliki św. Piotra. Z kolei 15 maja w samej bazylice raz jeszcze celebrował Mszę św. za Polskę i spotkał się z wielotysięczną rzeszą naszych rodaków przybyłych z krańców świata. Nigdy jeszcze dotąd Wieczne Miasto nie widziało tak wielkiej rzeszy Polaków w swoich murach. Paweł VI wygłosił płomienne kazanie, które zakończył po polsku: "Zegar wieków, milczący poprzez liczne i długie okresy, przebudził się dzisiaj i bije dokładnie i doniośle swój dzwon: jeden, dwa, trzy... dziesięć wieków! Polsko, któraż to bije godzina twojego życia? Godzina tysiąclecia! Wstrząsający jest ten głos! Jest to głos, który woła: Polska żyje! Głos, który śpiewa: Polska jest zjednoczona! Głos, który płacze: Polska cierpi! Głos, który się modli: Polska jest katolicka! Głos to wielkich bohaterów, głos artystów, głos młodych, głos prostaczków, głos świętych! Głos ten urasta w chór. Cały Naród woła jednomyślnie. Słuchajcie, słuchajcie, to Naród powtarza: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Na wieki wieków!".

W roku milenijnym po wielekroć z ust Papieża wydobywało się życzenie: niech żyje Polska. Swój wyjątkowy stosunek do Polski ujawnił Paweł VI na początku swego pontyfikatu 30 czerwca 1963 roku, gdy powiedział: "W sposób szczególny pozdrawiamy i błogosławimy naszą umiłowaną Polskę - Polonia semper fidelis - w której przed laty przebywaliśmy i która zawsze pozostaje bliska naszemu sercu". Papież nawiązał do 1923 roku, gdy przez kilka miesięcy był urzędnikiem nuncjatury w Warszawie.

W związku z polskim Milenium w watykańskiej mennicy wybito medal z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Z kolei Poczta Watykańska wydała serię znaczków poświęconych tysięcznej rocznicy chrztu Polski. Papież - w nadziei przybycia na uroczystości tysiąclecia do Polski - kazał też przygotować złotą różę dla naszej Jasnogórskiej Matki i Królowej. Dopiero po 40 latach przywiózł ją do Częstochowy Benedykt XVI. Najpiękniejszym i najtrwalszym wyrazem miłości Pawła VI do Polski było jednak ustanowienie przezeń rzymskiej parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej (Nostra Signora di Czestochowa) w rzymskiej dzielnicy La Rustica. Konsekracja nowego kościoła wybudowanego całkowicie na koszt Papieża odbyła się 30 października 1971 roku z udziałem obu kardynałów: Wyszyńskiego i Wojtyły, i w obecności ponad pięciu tysięcy rodaków z Polonii świata. Parafia ta była trzecią kolejną parafią rzymską, którą po swojej elekcji nawiedził Jan Paweł II Wielki.

Po przeszło pół wieku od milenijnej rocznicy 1966 roku, niedawno, bo w 2017 roku, dzień chrztu Miszka - 14 kwietnia - ustanowiono wreszcie państwowym Świętem Chrztu Polski. Niestety - jak dotąd - małe jest zaangażowanie, zwłaszcza duchownych, w dumną i serdeczną promocję tego wspaniałego święta. Tegoroczna 1055. rocznica przebiegała prawie niezauważalnie. Do niewielu dotarł apel o wywieszenie w tym dniu biało-czerwonej flagi. A "data ta dla Polski - jak mówił Jan Paweł II Wielki - jest datą przełomową. Polska jako naród wychodzi wówczas z własnej dziejowej prehistorii, a zaczyna istnieć historycznie". Czy o dacie przełomowej można zapomnieć i jej nie świętować? Pamiętajmy słowa Prymasa - Ojca Narodu: "Albo Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale".

Źródło: Ks. Jerzy Banak: Duchowa ofensywa, w: Nasz Dziennik nr 111/17 V 2021 r., s. 11-12.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz