12 maja - Kościół w obronie życia

Jednym z najważniejszych, a obecnie najbardziej kwestionowanym zadaniem Kościoła jest obrona życia człowieka. Prawo do życia jest prawem naturalnym - Nie zabijaj. Jest to prawo ogólnoludzkie, nie tylko religijne. To prawo wpisał Bóg w serce każdego człowieka, niezależnie od tego, czy wierzy w Boga, czy nie.

Kardynał Wyszyński wytrwale przypominał, że Bóg jest jedynym panem życia ludzkiego. Człowiek więc nie ma prawa decydowania o życiu, chociażby najmniejszym, bezbronnym. Istnienie jest darem miłości Boga, miłości wiecznej, niepokonanej. Człowiek, który zaistniał, jest nieśmiertelny, będzie żył wiecznie, choćby dzieje jego życia na ziemi zostały przerwane.

„Co człowiek może uczynić przeciwko życiu? - pytał Prymas. - Może sprawić, że z kilkutygodniowego bytu, który się powoli kształtuje, nie powstanie wielki człowiek, myśliciel, nauczyciel narodu, a może jego wybawca czy dowódca, a może przyszły ojciec czy matka. [...] Przerwane są dzieje, ale nie przerwane jest istnienie [...]. Tam, gdzie Bóg powiedział - żyj, tam człowiek nie ma prawa powiedzieć - umieraj, nie ma prawa przeciwstawić się Bogu i przerwać dziejów zapoczątkowanych przed wiekami dla nowego istnienia. Jest to uzurpacja i zuchwalstwo, a jeśli zostaje dokonane, jest zwykłą zbrodnią. Chociaż ludzie boją się tego określenia, w rzeczywistości jest to zabójstwo człowieka”.

Kardynał Wyszyński nie wahał się nazywać przerywania życia bezprawiem i zbrodnią.

„Współczesnej matce tłumaczy się kłamliwie - mówił - że kształtujące się w niej życie to iniustus agresor [występny agresor] i najeźdźca jakiś, napastnik niesprawiedliwy. Wmawia się w nią, że ma ona prawo bronić się przed tym napastnikiem. A wreszcie - o zgrozo - daje się jej prawo, którego nie ma nikt, nawet najbardziej niesprawiedliwy prokurator - godzenia w życie! Według kodeksów prawa karnego dopiero w długiej i uciążliwej procedurze można orzec: - Winien jest śmierci. A tu bez wyroku, jedna wola człowieka, może chwilowo udręczonego, biednego czy chorego, skazuje na śmierć! Pytamy się: - Jakim prawem? Dlaczego powszechne i podstawowe prawo do życia: Nie zabijaj ma tutaj być zawieszone?!”.

Życie człowieka nie jest prywatną sprawą rodziców - matki i ojca. Nowa istota ma prawo do bytu i nikt nie może skazać jej na śmierć. „Władza publiczna nie może dać nikomu prawa dysponowania cudzym życiem wbrew właścicielom tego życia. Właścicielem życia jest dziecię nienarodzone, które przychodzi na świat i samo bronić się nie może”. Z całą mocą Ksiądz Prymas podkreślał, że decyzja o życiu człowieka należy jedynie do Boga, który jest dawcą tego nieskończonego daru.

„Każde tak zwane prawo, które daje komukolwiek możność dysponowania i przesądzania o życiu ludzkim, jest bezprawiem. Każdy czyn, który zmierza wprost do zniszczenia i przekreślenia prawa człowieka do życia, jest zwykłą zbrodnią. Władza publiczna nie ma więc takiego prawa! Gdyby ktokolwiek i komukolwiek dał takie prawo, nie wolno z takiego prawa korzystać. Korzystanie z takiego prawa byłoby zamachem na podstawowe prawo człowieka i bezpieczeństwo społeczne”. 

Nie milkł głos Prymasa Tysiąclecia. Mówił prawdę, ostrzegał, prosił, ukazywał, jakie skutki dla życia narodu ma samobójczy lęk przed dzieckiem. „Rodziny bezdzietne - to naród starczy i zwiędły. Rodzina małodzietna - to naród anemiczny i wegetujący. Rodziny wielodzietne - to naród pełen tężyzny duchowej, zdolności, o wielkim wyborze talentów i sił”.

Niszczenie życia nienarodzonych kardynał Wyszyński nazywał „klęską narodową”. Obawę, że naród nie wyżywi większej liczby dzieci, uważał za wytwór propagandy.

„A małoduszni nie chcą, by ludność polska przekroczyła trzydzieści milionów! Na tej ziemi, danej nam przez Opatrzność wyżywić się może spokojnie pięćdziesiąt milionów. [...] Powiedział ktoś, że Naród, który ma dużo dzieci, może się nie lękać o równowagę ekonomiczną, bo dzieci będą sprawcami tej równowagi ekonomicznej. Tylko narody bez dzieci duszą się nadmiarem bogactw, których nie mogą spożyć”.

Ziemia polska ma być ziemią żywych - wołał Prymas - a nie umarłych.

„Jak jest rodzina domowa, taka też będzie rodzina ojczysta - Naród. Jeśli rodzina domowa będzie zwarta, to będzie i zwarty Naród, jeśli rodzina domowa będzie rodzić żywych, to i Naród będzie żył; jeśli rodzina domowa uszanuje dziecię, będzie uszanowany w tej Ojczyźnie człowiek. [...] Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które się rodzi w komórce ogniska domowego, nie uszanują i życia obywateli, bo mordować nauczą się już w rodzinie. Naprzód będą mordować swoje dzieci, a potem obywateli. W ten sposób, zamiast społeczności życiodajnej, będzie się wyrabiać społeczność morderców i Naród będzie samobójczy. Zada śmierć własną swoją ręką - sobie samemu. I skończy się taki Naród i sprawdzi się to, co o niektórych narodach mówią już dzisiaj słowami Pisma Świętego: Imiona głupich będą wymazane z ziemi żyjących”.

Ksiądz Prymas ostrzegał przed bezmyślnością i brakiem odpowiedzialności. Dziwił się, skąd nam przyszedł zwyczaj lekceważenia życia i macierzyństwa? Ostrzegał przed zgodą społeczeństwa na nieład moralny, samolubstwo i demoralizację.

„Pamiętajmy, że łatwo jest wyzwolić demoralizację, ale niełatwo ją zatrzymać. Łatwo jest zaprowadzić samobójczy obyczaj Narodu, ale trudno jest go później zwalczyć. O! To bardzo trudno! Łatwo jest wychować samolubów, którzy nie chcą przyjąć na siebie i wypełnić żadnych obowiązków, ale trudno później odebrać samolubom kamienne serce i dać serce wrażliwe! [...] Gdy dziś zdemoralizujemy się, gdy pójdziemy po linii łatwizny i wolności od obowiązku, gdy raz się odzwyczaimy od poszanowania życia, jutro proces [ten] stanie się nieodwracalny”.

Co dzisiaj powiedziałby nam Prymas Wyszyński? Czy nie zapłakałby nad własnym narodem? Nad bezmyślnością, egoizmem i krótkowzrocznością.

Święta Boża Rodzicielko, okaż się nam Matką!
Wzbudź w naszych sercach miłość
do każdego maleńkiego człowieka
ukrytego jeszcze pod sercem matki.
Daj opamiętanie i męstwo,
abyśmy przyjęli każde poczęte życie
jako dar Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz