Najgłębszym fundamentem szacunku dla każdej kobiety w Kościele i w świecie jest Boży plan stworzenia. To Bóg uczynił człowieka „mężczyzną i niewiastą”.
„Zróżnicowanie to właściwe jest naturze ludzkiej - mówił Prymas. - Bóg sam jest autorem tych odmiennych właściwości i cech. Jednak w istocie swej zadanie tych dwojga - mężczyzny i kobiety - jest wspólne, choć w różny sposób jest realizowane. I każde z nich wnosi w życie rodziny ludzkiej własne elementy, które się przedziwnie harmonizują”.
Gdy tyle mówi się o odrębnościach płci, kardynał Wyszyński proponował, aby mówić raczej o uzupełnianiu się płci. „Trzeba by zgłębiać wielką zależność wzajemną, powiedziałbym - wzajemną konieczność, aby powstawały nowe dzieła nie tylko w porządku fizycznym, ale i w porządku duchowym. Istnieje bowiem tajemnica jakieś wewnętrznej konieczności obojga dla siebie”.
Ta harmonia do głębi przenika dzieje ludzkie od początku. Współczesna manipulacja w sprawach płci może w przyszłości przynieść wielką szkodę naturze ludzkiej.
Istotnym powołaniem kobiety jest macierzyństwo, nie tylko fizyczne, ale także duchowe. Kardynał Wyszyński upominał się o społeczne uznanie dla macierzyńskiego zadania kobiety i umożliwienia jej wypełnienia tego zadania.
„Dzisiaj świat kobiecy przeżywa ogromną ewolucję. Coraz więcej mamy kobiet z dyplomami akademickimi, wyspecjalizowanych, oddających kulturze światowej wielką przysługę dzięki właściwościom duszy kobiecej, jakimi są: subtelność, wnikliwość, sumienność. Ale człowiekowi współczesnemu potrzeba przede wszystkim serca! Najbardziej dyplomowana matka bez serca nie potrafi wychować dzieci, nie spełni swych zadań rodzinnych, młodemu pokoleniu, przyszłości Narodu, potrzebne jest serce matki”.
To chrześcijaństwu zawdzięczamy rehabilitację kobiety. Cześć dla Maryi uczy szacunku dla każdej niewiasty. Od właściwego spojrzenia na kobietę zależy jej pozycja w społeczeństwie, w małżeństwie, w rodzinie, w życiu kulturalnym czy politycznym. Dziwił się Ksiądz Prymas wołaniem o wyzwolenie kobiety.
„Jak to? - mówił - Dziś? Dopiero dziś?... W wieku XX po Chrystusie nawołują do wyzwolenia kobiety?... Z czego?... Czy nie tkwi tu jakieś nieporozumienie? Czyżby Chrystus Pan, który dokonał całkowitego odkupienia rodzaju ludzkiego zapomniał o kobiecie? Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy! Można mówić o dwojakim wyzwoleniu kobiety: pogańskim i chrześcijańskim. Pierwsze jest powrotem do czasów przedchrześcijańskich. Drugie jest wypełnieniem zapomnianych prawd”.
Aby zrozumieć sens wyzwolenia kobiety warto spojrzeć na jej pozycję w różnych ośrodkach kultury pogańskiej. Zobrazował to zwięźle Prymas Wyszyński:
„W zamierzchłych czasach pogańskich niższość kobiety była powszechnie uznawana. I w rodzinie, i w państwie zajmowała pośrednie miejsce. Uważana była raczej za rzecz niż za osobę. Zazwyczaj była cudzą własnością, podobnie jak dom, rola, sprzęt i zwierzęta domowe. Odgrywała rolę służebnicy, obarczonej ciężką pracą fizyczną, bez prawa do wypoczynku i radości współżycia. Patrzono na nią jak na siłę roboczą i przedmiot zmysłowego zadowolenia. Można było kobietę kupić, sprzedać, zamienić. Można było prowadzić nią handel wymienny na równi z każdym innym towarem.
Dziś jeszcze wszędzie tam, gdzie panuje pogaństwo, kobieta zajmuje zazwyczaj to samo stanowisko. Żyje w poniewierce [...]. Rzecz dziwna, że ci, co rozprawiają o poniżeniu kobiety przez Kościół, nie widzą tej różnicy - tak dziś bijącej w oczy”.
Niebezpieczeństwem, na jakie Ksiądz Prymas wskazywał z niepokojem, jest współczesne neopogańskie zniekształcenie poglądu na kobietę. Ma ono różne przejawy, ale jedno źródło - oderwanie od myśli Bożej, od uniwersalnego spojrzenia na kobietę i skoncentrowanie się na spojrzeniu fragmentarycznym. Wśród niebezpieczeństw wynikających ze źródeł neopogańskich na pierwszym miejscu kardynał Wyszyński wskazywał zanik religijności, próbę odarcia kobiety z wiary i łączności z Bogiem. Jako drugi element wymieniał seksualizm i demoralizację, eksponowanie ciała kobiety jako przedmiotu użycia. Nawet zewnętrzne formy współczesnych demonstracji mają cechę kultury pogańskiej. To trzeba widzieć, aby nie dać się zwieść hasłom wyzwolenia kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz