Wielkie rekolekcje Narodu

NASZ DZIENNIK

Sobota-Niedziela, 28-29 maja 2011, Nr 123 (4054)

Ojciec Narodu - 30. rocznica śmierci ks. Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego

Ksiądz Prymas mawiał, że odnowa moralna to sprawa bardzo długa i trudna. Wiele zobowiązań nie zostało jeszcze należycie wypełnionych. Polacy ślubowali Matce Bożej troskę o każde życie, wierność Bogu, Krzyżowi i Ewangelii. Wypełnienie treści Ślubów Jasnogórskich to również program na dzisiejsze czasy

Jest rok 1956. Mija trzysta lat od złożenia Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego przez króla Jana Kazimierza. Polska przygotowuje się do jubileuszu tysiąclecia przyjęcia chrztu. Tymczasem komuniści po raz kolejny internują głowę Kościoła katolickiego w Polsce ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Zostaje uwięziony w Komańczy na pograniczu polsko-słowackim. Tam na prośbę Ojców Paulinów pisze tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego. Jak się później okazało, stały się one fundamentem programu duszpasterskiego określanego mianem Wielkiej Nowenny, który miał przygotować Polskę do obchodów millenium. Wielka Nowenna miała za cel wprowadzenie treści ślubów w życie codzienne Polaków. Trwała 9 lat, a jej owoce widoczne są do dziś. I wiele też zostało jeszcze do zrobienia.

Millenium Chrztu Polski poprzedzała rocznica złożenia Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego przez króla Jana Kazimierza. Ojcowie Paulini zastanawiali się, jak sprawić, aby nadchodzące uroczystości stały się okazją do religijnej odnowy Narodu. Pojawił się pomysł, aby o napisanie treści ślubów poprosić ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, uwięzionego wówczas przez władze komunistyczne w Komańczy. Ksiądz Prymas zgodził się i 16 maja 1956 r., w święto św. Andrzeja Boboli, napisał Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, które 26 sierpnia na Jasnej Górze złożył ks. bp Michał Klepacz w jego imieniu oraz w łączności z nim, z duchowieństwem i rzeszą pielgrzymów z całej Polski. Na pustym tronie Prymasa leżały biało-czerwone kwiaty...

Przeoranie serc i sumień
Zamysłem ks. kard. Stefana Wyszyńskiego było to, aby na podstawie składanych ślubów stworzyć program duszpasterski na lata 1957-1966, który miał przygotować Naród na nadchodzący jubileusz. - Kochał Polskę bardziej niż własne serce, więc zależało mu na tym, aby odnowić Naród zniszczony przez wojnę - mówi Barbara Dembińska z Instytutu Prymasowskiego. Trwające dziewięć lat nabożeństwo zwane Wielką Nowenną obejmowało tyleż samo tematów do rozważania, które dotyczyły różnych aspektów życia społecznego i religijnego Polaków.
Jadwiga Kuszel w czasie uroczystości składania ślubów wraz z kilkoma innymi dziewczętami niosła herb ks. Prymasa. Miały go umieścić na jego pustym fotelu. O Wielkiej Nowennie mówi jako o potężnej pracy moralnej. - Była przeoraniem serca i sumienia Narodu zniszczonego nie tylko od strony społeczno-ekonomicznej, ale zdławionego i prześladowanego moralnie - mówi pani Jadwiga. Ta wielka praca zakończyła się zawierzeniem Maryi - aktem milenijnym, oddającym Polskę w niewolę miłości Matce Przenajświętszej.

Matka Boża rusza w Polskę
W dniu odnowienia Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, 26 sierpnia 1956 r., na Jasną Górę przybyło około miliona Polaków. Stało się tak m.in. dzięki staraniom ojców paulinów, którzy w tajemnicy przed komunistami rozesłali do wszystkich polskich parafii listy pasterskie. Zawierały one informacje o planowanych uroczystościach, w czasie których Cudowny Obraz miał zostać wyniesiony na wały. Oczekiwaniem Polaków było także to, że na Jasnej Górze zobaczą również swojego Prymasa. - Czuliśmy, że mogą przybyć ogromne rzesze ludzi. Ale liczba pielgrzymów przeszła nasze najśmielsze oczekiwania - wspomina po latach o. Jerzy Tomziński, ówczesny przeor zakonu paulinów. Komuniści przeżyli szok. - Wtenczas tu była Polska. Śluby na Jasnej Górze były swego rodzaju pierwszym po wojnie referendum - dodaje. - Pojawiła się wtedy myśl, że gdyby tak Cudowny Obraz poszedł w Polskę, to chyba rozwaliłby komunę - kontynuuje o Tomziński. Swój pomysł paulini przedstawili ks. Prymasowi. Wyraził on na to zgodę. Wykonano więc kopię Cudownego Obrazu, która została zawieziona do Rzymu i poświęcona przez Papieża Piusa XII. 26 sierpnia 1967 r. nastąpiła ceremonia tzw. pocałunku, czyli dotknięcia kopii i oryginału Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i tak rozpoczęła się peregrynacja.
Ojcowie Paulini pielgrzymujący z wizerunkiem Matki Bożej po kraju byli świadkami, jak bardzo wierni przeżywali nawiedzenie, a także widzieli bezsilność i wściekłość władz komunistycznych. Drogi, którymi obraz przemierzał Polskę, były przystrojone kwiatami. W akcie peregrynacji najważniejszy był ściśle przygotowany program. W każdej parafii przed przybyciem obrazu odbywały się rekolekcje. Ludzie się nawracali - przystępowali do spowiedzi i jednali się ze sobą. - To były wielkie rekolekcje, jakich jeszcze świat nie widział - relacjonuje o. Tomziński. Peregrynacja budziła wiarę. Rzesze ludzi przychodziły na modlitwę i czuwanie. - Kiedy obraz przyjeżdżał, ludzie płakali z radości, a kiedy odjeżdżał - płakali ze smutku, śpiewając: "Matko Boża, nie opuszczaj nas" - wspomina o. Władysław Przekop, który był kierowcą samochodu przewożącego obraz.
Nawiedzenie było niejako wsparciem celów Wielkiej Nowenny, która podejmowała tematy ważne dla moralności życia osobistego, rodzinnego i narodowego. - Ksiądz Prymas wiedział, że przemiana ludzkich serc i umysłów nie dokona się tylko poprzez realizację programu, ale potrzebna jest szczególna Boża moc - mówi Anna Rastawicka z Instytutu Prymasowskiego. - I dlatego zaprosił Maryję, żeby Ona sama w tym znaku Jasnogórskiego Obrazu była mocą tej wewnętrznej przemiany - dodaje. Duszpasterskie skutki peregrynacji poszczególne diecezje opisywały w specjalnych sprawozdaniach. To z nich można dowiedzieć się, że tzw. dzikie małżeństwa zawierały związki sakramentalne, wychowywane bez chrztu dzieci były chrzczone, a ludzie nawet po kilkudziesięciu latach przystępowali do spowiedzi. Nic więc dziwnego, że komuniści za wszelką cenę chcieli przerwać podróż Matki Bożej Częstochowskiej. 2 września 1966 r. obraz został aresztowany przez milicję i zawieziony na Jasną Górę z zakazem powrotu na trasę nawiedzenia. Przez kilka następnych lat po polskich parafiach pielgrzymowały puste ramy, Ewangeliarz, Lilia i świeca. A kiedy obraz znów powrócił na trasę pielgrzymki - dzięki brawurowej akcji uwolnienia obrazu przez ks. infułata Józefa Wójcika, działającego w porozumieniu z Prymasem - planowano, że kiedy już odwiedzi wszystkie diecezje w Polsce, nastąpi koniec peregrynacji. Została ona jednak wznowiona i trwa do dziś.

Pielgrzymki stanowe
Ważnym elementem Wielkiej Nowenny stały się pielgrzymki stanowo-zawodowe. Ojciec Zachariasz Jabłoński wspomina, że nie wolno ich było nawet określać mianem pielgrzymek. - Żeby nie razić "subtelnego" ucha władz komunistycznych, mówiono o "dniach modlitwy" poszczególnych grup zawodowych na Jasnej Górze: służby zdrowia, studentów itd. - opowiada o. Jabłoński. Annie Rastawickiej szczególnie zapadła w pamięć pielgrzymka ludzi pióra. - Uczestniczył w niej również ks. Karol Wojtyła. Potem jako Papież wspominał to wydarzenie podczas jednej z audiencji. Przytoczył wtedy słowa ks. Prymasa, który mówił do pisarzy, że mają być jak psy, które liżą rany Narodu, zamiast je rozdrapywać - wspomina.
Zapamiętała również rok młodzieży. 1962 był szóstym rokiem trwania Wielkiej Nowenny, którego hasłem były słowa: "Młodzież wierna Chrystusowi". Pani Anna miała wtedy 18 lat. Była na Jasnej Górze i bardzo przeżyła wyniesienie Cudownego Obrazu Matki Bożej na wały. Miała szczęście być w grupie, która na niewielkim odcinku niosła obraz. - Pod wpływem tego wydarzenia doświadczyłam pokoju, a jednocześnie utwierdziłam się w przekonaniu, że moje sprawy osobiste, a także losy Ojczyzny pójdą w dobrym kierunku, bo Matka Boża jest z nami. Wyczuwało się niemalże Jej fizyczną obecność - wspomina pani Anna. Pamięta niezwykłą atmosferę tego dnia i homilię ks. Prymasa. - Przebijało z niej zaufanie do młodych ludzi. Mówił o naszej godności i celowości życia. O tym, że życie ma sens. Odniósł się również do polskiej tradycji i kultury, w której jesteśmy osadzeni. To właśnie wtedy dotarła do mnie w sensie merytorycznym treść Wielkiej Nowenny - dodaje.

Pokłosie Wielkiej Nowenny
Wielka Nowenna przypadła na czas Soboru Watykańskiego II. Polscy biskupi wezwali do soborowego czynu dobroci - konkretnych czynów mających pogłębić wiarę, a jednocześnie duchowo wesprzeć dzieło soboru. Pisząc o tym niecodziennym przedsięwzięciu, nie można pominąć postaci ks. Władysława Findysza, proboszcza w parafii pw. Świętych Piotra i Pawła w Nowym Żmigrodzie. Skierował on do niektórych swoich parafian listy, w których zachęcał do odnowy życia religijnego: wzywał do praktykowania życia sakramentalnego, uczęszczania do kościoła, zerwania z pijaństwem oraz zaprzestania gorszących waśni rodzinnych i sąsiedzkich. Oferował również pomoc w zawarciu sakramentu małżeństwa osobom żyjącym w związkach niesakramentalnych i przypominał o potrzebie pojednania się z Bogiem i Kościołem. Na skutek donosów został aresztowany, skazany i uwięziony na dwa i pół roku. Już wówczas był ciężko chory. Wskutek uniemożliwienia mu leczenia oraz znęcania fizycznego i psychicznego stan jego zdrowia drastycznie się pogorszył. Skrajnie wycieńczonego warunkowo zwolniono z więzienia, wkrótce jednak zmarł. Pogrzeb ks. Findysza stał się wielką, publiczną manifestacją. Nikt nie miał wątpliwości, że został zamęczony przez władze komunistyczne.
Kiedy rozpoczynała się Wielka Nowenna, Hanna Gerłowska miała zaledwie 6 lat. Jej życie związane jest z jedną z inicjatyw, jakie powstały na gruncie nowenny - z Ruchem Pomocników Matki Kościoła, powołanym przez ks. Prymasa Wyszyńskiego w 1969 r. na Jasnej Górze. - Wtedy zaczęłam żyć dla Kościoła - wspomina pani Hanna. Aktem założycielskim ruchu jest akt milenijny Polski napisany przez Prymasa Tysiąclecia oddający Polskę w wieczystą niewolę miłości Matce Bożej. Jest on ponawiany przez członków ruchu codziennie. Główne założenia to modlitwa o wolność Kościoła w Polsce i na świecie oraz pomoc drugiemu człowiekowi w wymiarze duchowym i materialnym. "Pomocnicy Maryi" codziennie odmawiają Różaniec, a swoje modlitwy, pracę i cierpienia poświęcają Matce Najświętszej. - Ksiądz Prymas miał kiedyś powiedzieć o naszym ruchu, że gdyby w każdej parafii było chociaż pięć osób żyjących tym duchem, to Polska zostałaby uratowana - mówi Barbara Dembińska, członkini ruchu.
Ksiądz Prymas mawiał, że odnowa moralna to sprawa bardzo długa i trudna. Dużo łatwiej podnieść naród ekonomicznie niż odbudować go moralnie. Wielka Nowenna była wdrażaniem w życie zadań wynikających ze Ślubów Jasnogórskich. Wiele zobowiązań nie zostało i nie jest należycie wypełnionych. Polacy ślubowali Matce Bożej troskę o każde życie, ślubowali wierność Bogu, Krzyżowi i Ewangelii. Wypełnienie treści Ślubów Jasnogórskich to również program na dzisiejsze czasy.

Bogusław Rąpała

www.naszdziennik.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz