Wspomnienia: Andrzej Micewski - redaktor, autor biografii kardynała Stefana Wyszyńskiego

„Kościół — naród — państwo" — w myśli Stefana kardynała Wyszyńskiego

Temat „Kościół — Naród — Państwo w myśli Stefana kardynała Wyszyńskiego'' chciałbym ująć w płaszczyźnie antropocentrycznej. Jest to kierunek myśli dominujący w tej chwili w katolicyzmie polskim. Myśl Stefana kardynała Wyszyńskiego miała wszystkie cechy antropocentryczne. Dlatego będę mówił przede wszystkim o relacji „Kościół — człowiek'', „Naród—człowiek'' i dopiero w tym kontekście postaram się o refleksje na temat wzajemnych stosunków Kościoła i Narodu, Kościoła i Państwa.

Zanim jednak przejdę do istotnego tematu, chciałbym w najkrótszy sposób odpowiedzieć na pytanie, co było istotą posługi kapłańskiej i arcypasterskiej zmarłego Prymasa Polski. Wydaje mi się, że najbardziej syntetycznie jego posługę kapłańską, jego walkę i pracę można streścić do trzech zadań, którym się poświęcił: była to obrona praw Kościoła, obrona praw człowieka i obrona moralnych praw Narodu.

Najpierw chciałbym wyjaśnić to pierwsze zadanie — co znaczy obrona praw Kościoła? Obrona praw Kościoła związana jest z samym pojęciem i definicją Kościoła. Otóż współczesna teologia katolicka mówi, że Kościół stanowi powszechny sakrament zbawienia, że jest to cały Lud Boży, mający jednak konstytucję hierarchiczną z kolegium biskupów z jego Głową — Namiestnikiem Chrystusa, Ojcem Świętym. A wiec Kościół to przede wszystkim Lud Boży. Obrona praw Kościoła jest obroną praw Ludu Bożego, to znaczy każdego poszczególnego człowieka, członka wspólnoty Kościoła.

Kardynał Stefan Wyszyński, podejmując służbę Kościołowi i obronę praw Kościoła, był człowiekiem uformowanym i ukształtowanym przez bardzo specyficzny okres naszych dziejów. Wiemy, że już jako dziecko postanowił zostać kapłanem i nie wyobrażał sobie innego sposobu życia jak w kapłaństwie. Natomiast warto zastanowić się nad tym, jakie okoliczności kształtowały go w momencie, kiedy dojrzewał jako mężczyzna. Był to okres bardzo znamienny w dziejach Polski, mianowicie okres odzyskiwania niepodległości przez państwo polskie po 123 latach niewoli i rozbiorów; był to okres wojny polsko-radzieckiej 1920 roku; był to okres niezwykłego napięcia patriotyzmu, a jednocześnie poczucia zagrożenia wartości religijnych i narodowych. W tamtych czasach pojęcia: „Kościół i Naród", „Kościół i Ojczyzna", które nieraz dla nas brzmią w sposób frazeologiczny, stanowiły istotę przeżycia duchowego, moralnego kształtującego osobowość Polaków.

Kardynał Wyszyński w jednym ze swoich kazań daje taki przykład, że jego profesor w seminarium duchownym ksiądz Bogdański zapowiadał swoim uczniom, iż mogą nadejść takie czasy, „iż będą im wbijać gwoździe w tonsury". Otóż do takich czasów na szczęście w Polsce nie doszło, ale kardynał Wyszyński brał nauki swoich profesorów dosłownie. Myśląc o owych gwoździach w lonsurze, myślał o męczeństwie i o zupełnie realnej jego możliwości. Stąd też jeśli czytamy w „Zapiskach więziennych" sformułowanie takie, że „obojętnie, czy będę wsiewał krwią własną czy Słowem Bożym", to należy rozumieć je bardzo dosłownie. Była to pewna determinacja, w której z jednej strony wyrażała się gotowość służenia Kościołowi i obrony Kościoła Słowem Bożym, ale z drugiej strony — gotowość poniesienia męczeństwa.

Drugim elementem syntetycznie ujętej nauki Stefana kardynała Wyszyńskiego była obrona praw człowieka. Otóż komentarz w tej sprawie chciałbym ograniczyć do kilku uwag: kardynał Wyszyński bronił praw człowieka już od końca lat 40-tych naszego stulecia, a więc dużo wcześniej niż uchwalona przez Organizację Narodów Zjednoczo­nych Deklaracja Praw Człowieka i dużo wcześniej niż Zachód podniósł prawa człowieka do rangi swojej oficjalnej ideologii. Warto zwrócić na to uwagę.

Prawa człowieka w ujęciu Stefana kardynała Wyszyńskiego były interpretowane w sposób bardzo szeroki. Mianowicie obejmowały osobę ludzką we wszystkich warstwach społecznych i sytuacjach życiowych.

Wreszcie trzeci element—kardynał Wyszyński był obrońcą moralnych praw Narodu. Uważał zawsze, że Naród, obok rodziny, stanowi naturalne środowisko rozwoju osoby ludzkiej. A więc wychodząc z punktu widzenia filozofii chrześcijańskiej i katolickiego antropocentryzmu widział, że rodzina i Naród — jego kultura — wpływa w decydujący sposób na ukształtowanie się osobowości człowieka, tego człowieka, którego ostatecznym celem jest Bóg. Tak więc stając się obrońcą moralnych praw Narodu kardynał Wyszyński działał przede wszystkim w płaszczyźnie eklezjologicznej, uważając Naród za kolebkę osobowości ludzkiej. Ale pragnął on także bronić Narodu niejako na zasadzie funkcji zastępczej, jaką pełni Kościół w tych momentach — zwłaszcza w historii Polski — w których Naród nie może w ogóle albo w pełni stanowić o swoich losach i zabierać głosu na temat swoich istotnych potrzeb.

Mówiąc wyżej o współczesnej definicji Kościoła, doszliśmy do wniosku, że walka o prawa Kościoła znaczyła dla Prymasa Wyszyńskiego przede wszystkim walkę o prawa Ludu Bożego do wiary ojców, do krzyża, do zbawienia, ponieważ Kościół jest przede wszystkim pośrednikiem między Bogiem i człowiekiem a jego główny cel polega na tym, że jest przekazicielem łask koniecznych człowiekowi do zbawienia.

Mówiąc o tej relacji między Kościołem a człowiekiem warto zwrócić uwagę na pewną rewolucję, jaką wprowadził w historii religii Chrystus, który od religii Narodu Wybranego prowadził do religii uniwersalnej, a więc do religii przeznaczonej dla wszystkich ludzi i całego świata. Stąd też choć religia — wiara — w ujęciu kardynała Wyszyńskiego miała się wszczepiać w Naród i w człowieka, miała bronić moralnych praw Narodu, to jednak nigdy nie miała się ograniczać do jednej kategorii ludzi ani określonego Narodu. Miała zawsze służyć wszystkim ludziom i wszystkim narodom. Ujęcie problematyki praw człowieka i praw moralnych Narodu przez kardynała Wyszyńskiego było zawsze uniwersalistyczne, a nie nacjonalistyczne.

W latach 1974-1975-1976 Prymas Wyszyński wygłosił trzy cykle — za każdym razem w styczniu — tzw. Kazań Świętokrzyskich. Kazania te zawierają bodaj syntezę jego nauczania o Kościele, o prawach człowieka i o prawach Narodu. Toteż wydaje mi się, że warto nawiązać do cyklu „Kazań Świętokrzyskich'' z 1974 roku, kiedy to Ksiądz Prymas wskazał na relację zachodzącą między prawami człowieka a prawami, i instytucją państwa. Posłużę się tu cytatem jednego z kazań ze stycznia 1974 roku. Kardynał prymas Wyszyński mówił: „Chociaż współcześnie odradza się — zwłaszcza w państwach totalnych — tak zwana omnipotencja państwa, które chce rządzić człowiekiem w każdym wymiarze jego bytowania, niemniej jednak są prawa, które od społeczności politycznej nie zależą. Zależą one od Stwórcy, który jest naszym Ojcem. I żadna społeczność, nawet najpotężniejsza, nie może tych praw pogwałcić, nie narażając się na konflikty z obywatelem, z człowiekiem i jego osobowością. Ponosi przy tym szkody, zagrażające nawet jej własnemu bytowi".

Stawiając tak kategorycznie sprawę niezależności praw ludzkich od społeczności politycznej, Prymas Wyszyński określił wyraźnie te prawa, które rzeczywiście są od społeczności politycznej niezależne. Określił zakres autonomii człowieka. Na pierwszym miejscu postawił prawo do życia. Oczywiście włączając w to prawo istoty poczętej, choć jeszcze nie narodzonej. Mówił następnie o prawie do wolności, o prawie do korzystania z wartości moralnych i kulturowych, o prawie oddawania czci Bogu i wolności religii, o prawie do swobody życia rodzinnego.

Mówił także o prawach w dziedzinie gospodarczej, przy których chciałbym się na chwilę zatrzymać. Prymas Wyszyński wyraźnie mówił o prawie do własności prywatnej w zakresie środków produkcji. Ale bynajmniej nie rozszerzał tego prawa do formuły i akceptacji ustroju kapitalistycznego. Przeciwnie, podkreślał swój głęboki krytycyzm w stosunku do kapitalizmu i jego historycznego okresu, który był nacechowany wyzyskiem człowieka przez człowieka, i jego dzisiejszego stanu, w którym dość powszechnie panuje materializm praktyczny. Wypowiadając się jednak zdecydowanie przeciwko kapitalizmowi, jako systemowi, ksiądz Prymas jednocześnie podkreślał, że każdy człowiek dla swojej niezależności ma prawo do własności prywatnej w zakresie środków produkcji — jak to precyzyjnie ujmował, w wymiarze zabezpieczającym wolność i godność człowieka. Ten wymiar wolności i godności człowieka to jest wymiar, w którym miało być ograniczone prawo do własności prywatnej w ujęciu kardynała Wyszyńskiego.

Ksiądz Prymas mówił o prawie do zrzeszania się ludzi. Cóż miał na myśli? Bardzo często ujmuje się sytuację społeczną w ten sposób, że widzi się z jednej strony człowieka, a z drugiej państwo. Niejako bez szczebli pośrednich. Tymczasem prawidłowa struktura życia społecznego musi mieć szczeble pośrednie między człowiekiem — jednostką a państwem, które jest organizacją najwyższą.

W katolickiej nauce społecznej znana jest zasada pomocniczości. Mówi ona, że najwyższa społeczność, jaką stanowi państwo, nie powinna przejmować tych funkcji, które są zdolne wykonać instytucje niższego szczebla. Ta najwyższa społeczność przejmuje niejako zastępczo, pomocniczo te funkcje wtedy, kjedy nie mogą wykonać jej mniejsze instytucje społeczne. A więc między jednostką a państwem powinna istnieć cała gama zrzeszeń — struktur społecznych, w których człowiek mógłby niezależnie i autonomicznie rozwijać swoją osobowość i czynić sobie ziemię poddaną.

Prymas bardzo silnie podkreślał prawo do udziału w życiu publicznym. Podkreślał prawo do ochrony wszystkich innych praw, a zwłaszcza tych, które wymieniliśmy — praw człowieka.

Prawo do obrony swych praw wymaga, żeby człowiek mógł się organizować. Wymaga właśnie istnienia tych pośrednich płaszczyzn między jednostką a państwem. Płaszczyzn, na których człowiek broni swych praw czy to w dziedzinie życia społecznego, kulturalnego, zawodowego, gospodarczego, intelektualnego, wreszcie moralnego. A wiec wizja życia publicznego w chrześcijańskiej nauce społecznej, a zwłaszcza wizja sformułowana przez kardynała Wyszyńskiego ukazuje nam społeczeństwo jako pewną drabinę. Na tej drabinie jest nie tylko szczebel najniższy — indywidualny, izolowany człowiek, i szczebel najwyższy — państwo, ale istnieje cały szereg szczebli pośrednich, które Stanowią żywą tkankę życia społecznego i dają człowiekowi najlepsze, optymalne warunki rozwoju osobowości.

Podkreślając tak silnie prawo człowieka, Prymas jednocześnie nie odcinał się nigdy — zgodnie zresztą z całokształtem nauki katolickiej —od roli i znaczenia państwa. Powiedziałbym więcej: Prymas dokonywał afirmacji państwa. Naturalnie można by się spierać o wiele definicji państwa. Wiemy, że w rozwoju nauki, zwłaszcza nauk prawnych, przez wieki sformułowano cały szereg definicji państwa. Wydaje się, że wśród nich nie ma jednak takiej, która mogłaby przechodzić nad jedną kategorią do porządku. Mianowicie nad kategorią władzy. Władza jest najbardziej charakterystyczną cechą każdej struktury państwowej.

Jest takie powiedzenie, prawdziwe, ale niezbyt precyzyjne, że „władza pochodzi od Boga". Kardynał Wyszyński uznał za właściwe i stosowne wyjaśnić w „Kazaniach Świętokrzyskich", o co w tym wszystkim chodzi. Mówił i pisał o tym, że władza jako taka pochodzi od Boga. a więc nie konkretny sposób sprawowania rządów, ale sarna władza jako pojęcie i instytucja, jako konieczny współczynnik organizowania życia społecznego. Od Boga Stwórcy pochodzi to, że ludzie dążą do organizowania się w społeczność. A skoro do tego dążą, decydują się na wybieranie tych, którzy będą mieli prawo rozkazywania.

Władza jest z jednej strony afirmowana przez Kościół i była afirmowana przez kardynała Wyszyńskiego. Z drugiej strony władza ta podlega pewnym ograniczeniom, które kardynał Wyszyński idąc za nauką Jana XXIII w encyklice „Pacem in tenis" bardzo precyzyjnie określał: „[...] ponieważ władza wywodzi się z uprawnienia do wydawania rozkazów, zgodnych z prawym rozumem, trzeba niewątpliwie przyjąć, że czerpie ona moc zobowiązywania z zasad moralności których źródłem i celem jest Bóg". (Warszawa, Kościół Świętego Krzyża 27.1. 1974.) A więc władza — jak podkreślał kardynał Wyszyński — ma zakres ograniczony sumieniem człowieka i zasadami moralnymi. Wtedy, kiedy człowiek ma głębokie wewnętrzne przekonanie, że zarządzenie władzy nie jest do pogodzenia z jego zasadami moralnymi, wtedy może się- on czuć od tych zarządzeń uwolniony. Prymas Wyszyński podkreślał, że np. państwo o charakterze ateistycznym przymuszając do wdrażania ateizmu ideologicznego wykonuje swoją władzę w sposób sprzeczny z faktycznym źródłem uprawnień do władzy, jakie stanowi prawo naturalne.

Krótko mówiąc — dając pełną afirmację państwu i władzy jako takiej Prymas Wyszyński jednocześnie zakreślił kompetencje państwa i kompetencje władzy w odniesieniu do zasad moralnych i granic wyznaczonych przez te zasady, o których poucza człowieka jego własne sumienie. Cały wywód Prymasa Wyszyńskiego w stosunku do wzajemnych relacji Kościoła, Państwa i Narodu był wywodem o charakterze

antropocentrycznym. Widać to szczególnie dobrze w cyklu „Kazań Świętokrzyskich", wygłoszonych przez Prymasa Wyszyńskiego w styczniu 1976 roku. Mówił wtedy bardzo wyraźnie, że człowiek jest punktem wyjścia wszelkiej refleksji społecznej, ponieważ stanowi na ziemi najwyższą wartość po Bogu i zajmuje pierwsze miejsce wśród wszystkich bytów w sferze przyrodzonej. Rodzina zaś jest najbardziej trwałą i podstawową kolebką rozwoju człowieka.

Prymas podkreślał, idąc od człowieka poprzez rodzinę do Narodu, że istnieje zjawisko wzajemnej służby rodziny i narodu. Rodzina służy Narodowi tworząc jego fundament biologiczny i moralny, a z kolei Naród służy rodzinie stwarzając naturalne środowisko społeczne jej rozwoju. A wiec Naród musi szanować prawa rodziny. To był jeden z zasadniczych postulatów kardynała Wyszyńskiego. Naród powinien uznawać prymat gospodarczy rodziny. Jest to konsekwencja poszanowania omawianego wcześniej prawa człowieka do rozwoju gospodarczego, a wiec do własności prywatnej.

Prymas Wyszynski głosił wreszcie, że Naród jako społeczność ma swoje własne prawa. Polegają one przede wszyskim na zachowaniu odrębności narodowej i terytorialnej, suwerenności i rodzimej kultury. Wreszcie Naród powinien mieć swobodę w dzisiejszych przemianach. Kardynał Wyszyński uwzględniał fakt, że dokonała się rewolucja, że dokonały się olbrzymie przemiany społeczne i nie poza tymi przemianami, ale w ramach tych przemian postulował on swobodę wypowiadania się Narodu w jego historii, mocą własnej duchowości. Bardziej po świecku ujmując, nazywamy to niczym innym jak prawem Narodu do tożsamości, do identyczności jego kultury, duchowości i moralności. To właśnie miał na myśli kardynał Wyszyński mówiąc o prawach Narodu do wypowiadania własnej duchowości nie tylko w dziejach, ale i w dzisiejszych przemianach.

Prymas podkreślał wreszcie, że jeśli rodzina ma i powinna mieć prymat gospodarczy, to ten prymat z rodziny przechodzi także na suwerenność gospodarczą narodu. A więc Naród ma prawo do suwerenności gospodarczej. Co to znaczy? To znaczy, że Naród powinien w pierwszej kolejności dążyć do zaspokajania swoich własnych podstawowych potrzeb gospodarczych, a dopiero potem może i powinien uczestniczyć w zaspokajaniu potrzeb szerszych niż Naród społeczności politycznych czy też zespołów państw, z którymi jest związany. Podstawowym obowiązkiem jest zaspokajanie potrzeb własnego Narodu. Prymas Wyszyński nigdy nie przeczył istnieniu obowiązku charytatywnego, pomocy dla innych, obowiązku współpracy z innymi, ale zawsze podkreślał, że naród ma prawo do suwerenności gospodarczej, a więc do zaspokajania swoich własnych potrzeb w pierwszym rzędzie, nie egoistycznie, ale w taki sposób, aby własne obiektywne potrzeby Narodu nie cierpiały na skutek jego świadczeń o charakterze zewnętrz-no-politycznym.

Mówiąc tak wiele o Narodzie, podkreślając wszystkie prawa łącznie z prawem do suwerenności duchowej, gospodarczej i politycznej, kardynał Wyszyński zakreślił niejako pewną normę negatywną w ujmowaniu problematyki narodowej. Mówił: „Sublimując w ten sposób problemy rodziny i Narodu, głosząc prawo narodu do suwerenności kulturalnej i gospodarczej, zastrzegamy się jednak, że nie głosimy jakiegoś odnowionego nacjonalizmu, odsłaniamy tylko zasadnicze elementy katolickiej moralności społecznej i politycznej".

Chciałbym jeszcze raz podkreślić słowa Prymasa Wyszyńskiego: „Nie głosimy jakiegoś odnowionego nacjonalizmu". Są to słowa bardzo ważne. Bo człowiek, który tak często zestawiał słowa Kościół i Naród, który słowo „Naród" pisał z dużej litery, bardzo łatwo może być posądzony o to, że chodziło mu o konkretny kierunek polityczny — nacjonalizm, zrodzony na początku tego wieku czy w końcu wieku XIX. Prymas mówił o Narodzie zawsze w kategoriach całego tysiąclecia i zawsze myślał o nim na przestrzeni dziejów. Nie chciał nigdy sprowadzać go do jednego kierunku politycznego, choćby ten kierunek miał w swojej nazwie słowo „Naród''. Prymasowi chodziło o problematykę narodową na przestrzeni całej tysiącletniej historii.

Kiedy już sprecyzowaliśmy kilka zasadniczych pojęć w nauczaniu Prymasa Wyszyńskiego dotyczących sytuacji jednostki, rodziny i Narodu, kiedy podkreśliliśmy relacje między Kościołem a jednostką, rodziną i narodem, kiedy sprecyzowaliśmy, czym jest Kościół, pora teraz rozważyć rolę Kościoła w stosunku do państwa i rolę Kościoła w stosunku do Narodu.

Wydaje mi się, że tutaj trzeba sięgnąć do pewnych istotnych i doniosłych oświadczeń kardynała Wyszyńskiego złożonych w bardzo ważnym momencie politycznym, mianowicie w lutym 1974 roku. Prymas Wyszyński wyłożył swoją doktrynę w sprawie stosunku Kościoła i Narodu oraz stosunku Kościoła i Państwa, w słynnym kazaniu w katedrze warszawskiej 7 lutego 1974 roku, podczas pierwszej oficjalnej — to znaczy na zaproszenie rządu polskiego, a nie Episkopatu — wizyty w Warszawie arcybiskupa Agostino Casaroli.

Prymas Wyszyński powiedział wtedy: „W Polsce od początku istniała również prawdziwa współpraca Kościoła i Narodu. A bardzo często współpraca Kościoła i Państwa. Oczywiście inny jest wymiar nieustannej więzi Kościoła i Narodu a inny współdziałania Kościoła i Państwa. Naród bowiem jest zjawiskiem stałym, podobnie jak rodzina, w której rodzi się Naród. Dowodem tej stałości jest fakt, że pomimo licznych prześladowań i nieustannych walk, jakie Naród nasz toczył w obronie swej niezależności, żyjąc na przełomie kultur, języków, wyznań i obrządków, jednakże przetrwał do dziś. Pomógł mu do tego Kościół, wspierając Naród polski, aby nie został zniszczony. Tymczasem Państwo, chociaż, jak wiemy, prowadziło nasz Naród do wielkich osiągnięć, prowadziło nas pod Płowce, Grunwald i Psków, pod Chocim i Wiedeń, nie jest jednakże zjawiskiem tak trwałym jak Naród. Bywało bowiem — mówił kardynał Wyszyriski — że państwo milczało, a w Narodzie polskim mógł mówić tylko Kościół Chrystusowy. On nigdy nie przestawał mówić — nawet wówczas, gdy w czasach rozbiorów Państwo zmuszone było do milczenia. Wyjątkową zasługą Kościoła jest to, że trwał on w doli i niedoli Narodu polskiego. Gdy Państwo nie mogło przyjść Narodowi z pomocą, wtedy Kościół niejako zastępował je i wyręczał.
Oczywiście w swoim wymiarze religijnym i ewangelicznym, w swym posłannictwie nadprzyrodzonym. Kościół w takich chwilach stawał się jedynym ośrodkiem wewnętrznej więzi, która broniła Naród".

Następnie kardynał Wyszyński mówił o specyficznych sytuacjach, w jakich znajdował się Naród polski, nazywając je sytuacjami „kalwaryjskimi". I podkreślał, że w podobnych sytuacjach znajdował się Kościół. „Gdy Naród był na Kalwarii — mówił Prymas — stał przy nim Kościół, jak ongiś Matka Chrystusowa pod Krzyżem Syna. Szczególną zasługą Kościoła jest, że nigdy nie opuścił Narodu polskiego i nie przestał działać nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Chciejmy to sobie należycie uświadomić, gdy mówimy o ułożeniu właściwych stosunków między Narodem a Kościołem, między Państwem a Kościołem w naszej Ojczyźnie".

W przytoczonych słowach kardynała Wyszyńskiego nie było żadnej retoryki. Odpowiadały one ściśle faktom historycznym. Po prostu Państwo polskie w niektórych okresach nie istniało lub było ubezwłas­nowolnione. A wtedy głównym czynnikiem spajającym Naród był Kościół. Możemy sięgnąć do wielu przykładów historycznych od rozbicia dzielnicowego Polski poczynając, a na okresie rozbiorów Polski i dziejach najnowszych kończąc. Wystarczy uświadomić sobie tylko, jaką rolę w okresie rozbicia dzielnicowego odgrywał kult świętych polskich: świętego Wojciecha i świętego Stanisława. Wystarczy przypomnieć rolę prymasów Polski w okresach bezkrólewia. Warto zastanowić się, jak wielkim czynnikiem spajającym Naród w okresie 123 lat rozbioru był kult Matki Bożej z Jasnej Góry w Częstochowie i Pani z Ostrej Bramy w Wilnie. Współczesnemu pokoleniu nie trzeba mówić, jaką rolę odegrał Kościół i jakie ofiary poniósł w okresie okupacji hitlerowskiej. Wreszcie w naszej historii najnowszej, powojennej, duchowa i kulturalna tożsamość Narodu polskiego, związana z jego przynależnością do kultury łacińskiej i chrześcijańskiej, przez dziesiątki lat głównego obrońcę i wyraziciela znajdowała w Kościele katolickim. Zbliżamy się do wniosków. Pierwszy wniosek syntetyczny, wynikający z analizy, jakiej dokonał Prymas Wyszyński, wzajemnych stosunków Kościoła i Narodu oraz Kościoła i Państwa: Kościół zawsze troszczył się i będzie się troszczył o stosunki między Kościołem a Państwem. Ksiądz Prymas dał zresztą tego dowód w praktyce, kiedy za czasów różnych kierowników politycznych: Bolesława Bieruta, Władysława Gomułki, Edwarda Gierka — troszczył się o rozwój dobrych stosunków między Kościołem a Państwem. Jeżeli na pewnych etapach ten pomyślny rozwój był utrudniony, to nigdy z winy Kościoła, odpowiedzialność ponosi Państwo. Gdy łamano podstawowe prawa Kościoła i Narodu, Prymas decydował się nawet na pójście do więzienia. Natomiast zawsze kiedy prawidłowy rozwój stosunków Kościoła i Państwa był możliwy, stawiał go Prymas na ważnym miejscu.

Drugi wniosek syntetyczny wynikający z nauczania kardynała Wyszyńskiego o Narodzie i Państwie można sformułować następująco: nadrzędne, decydujące znaczenie ma trwałe zakorzenienie się Kościoła w Narodzie. To trwałe zakorzenienie się w Narodzie, ten niezmienny przez dzieje związek Kościoła i Narodu powoduje, że także Państwo — każde Państwo — zrozumie wcześniej czy później konieczność uznawania wolności Kościoła.

Teraz chciałbym przejść do wniosku trzeciego, który określiłbym jako

wniosek praktyczny. Wszyscy dziś powołują się na zmarłego Księdza Prymasa niezależnie od tego, czy ich rzeczywista linia postępowania zgodna jest z jego nauką, czy też nie. Otóż wierność duchowemu dziedzictwu kardynała Wyszyńskiego stanowi obrona tych wartości, którym on służył przez całe życie, a więc obrona praw Kościoła, praw człowieka i moralnych praw Narodu. Nie wystarczy powoływać się na nazwisko Prymasa. Jeśli chcemy powoływać się na niego w sposób wiarygodny, musimy służyć tym wartościom, którym on służył aż po gotowość oddania własnego życia. W przeciwnym wypadku dokonuje się nadużycia moralnego, nadużycia nazwiska, nadużycia największego autorytetu moralnego w powojennych dziejach Polski dla celów politycznych. Wierność testamentowi duchowemu Prymasa i wartościom, które on reprezentował, to jedyny tytuł upoważniający do tego, aby powoływać się na jego wielkie imię.

Obrona prawdziwych wartości implikuje pewne ryzyko. Czasami zmusza do narażania się, do nonkonformizmu. Kardynał Wyszyński także się narażał. Był uwięziony, miał kłopoty, ponosił ryzyko. Chociaż dążył do harmonii społecznej i starał się zapobiec rozlewowi krwi w kraju, zawsze kierował się tą cnotą, która jest kierowniczką wszystkich innych cnót, mianowicie roztropnością. Męczeństwo nigdy nie było programem ani Kośioła, ani kardynała Wyszyńskiego. Programem Kościoła zawsze była i jest praca zmierzająca do zbawienia człowieka, praca duszpasterska. Oczywiście, gotowość do męczeństwa zawarta jest w posłannictwie chrześcijańskim. Jednak męczeństwo nie jest programem. Programem jest duszpasterstwo. W wypadku jednak gdyby duszpasterstwo było zagrożone, przychodzi czas na męczeństwo.

Czwarty wniosek, który chciałbym sformułować, dotyczy przyszłości: Kościół chce nadal służyć Narodowi i Państwu. Ale nie chce ich zastępować. Kardynał Wyszyński zawsze starał się o to, aby Kościół był duchowo zakorzeniony w Narodzie, i dokąd to było możliwe, prowadził dialog z Państwem. Ale nigdy nie wysuwał celów politycznych, jak tworzenie partii politycznych czy katolickich związków zawodowych. Prymas Tysiąclecia nie chciał bezpośredniego udziału Kościoła w polityce. Natomiast zawsze bronił podstawowych praw człowieka, a także niezależnych związków zawodowych.

Obecnie czyni to następca Prymasa Wyszyńskiego kardynał Józef Glemp, a także biskupi polscy troszcząc się o uwięzionych, internowanych popierając prawa społeczeństwa do zrzeszania się. Zawsze jednak Kościół ma pełną świadomość, że w realizacji tych praw nigdy nie zastąpi Narodu. To należy do świeckich, do Narodu, natomiast nie jest obowiązkiem Kościoła. Kościół pozostaje w duszpasterstwie, nie zapominając o prawach człowieka i Narodu, ale przede wszystkim skupia się na swojej głównej misji pośrednika między Bogiem a człowiekiem.

Kończąc chciałbym powiedzieć, że nalegam na poznanie duchowego testamentu Prymasa Polski Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Ten testament, moim zdaniem, zawiera się w trzech prostych obowiązkach: służbie prawom Kościoła, służbie prawom człowieka i służbie moralnym prawom Narodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz