Człowiek heroicznej wiary
28 maja 1981 roku Stefan kardynał Wyszyński rozstał się z życiem doczesnym przenosząc się do Boga, który obdarza młodością na dobre i na zawsze. Jest rzeczą pożyteczną i szlachetną, abyśmy spoglądając na jego postać, która dla większości z nas jest przecież postacią człowieka znajomego, uświadomili sobie jego ustawiczną młodość w wierze, jego ustawiczną młodość w męstwie, jego ustawiczną młodość w miłości, którą ogarniał Kościół, Ojczyznę i każdego człowieka.
Jego młodość w wierze sprawiała, że wiara ta była heroiczna. Aby przybliżyć treść określenia „heroiczna wiara", chce was poprosić o chwilę refleksji, o pomyślenie, co się mieści w tym wyrażeniu.
To nie jest tylko wiara polegająca na wyznaniu formuły składu apostolskiego „Wierze w Boga''; to nie jest tylko głębokie ukochanie Boga i Jego spraw, Kościoła i Jego tradycji. Heroiczna wiara zmarłego Prymasa polegała na tym, że wierzył, choć wielu ludziom wydawało się, iż wierzył w śmieszne rzeczy. Przed Bogiem nie bał się wydawać ludziom kimś, kto idzie za daleko, aż naiwnym w wierzeniu, iż może zdarzyć się coś, czego poważni ludzie przecież nie będą brać serio. Aon brał to serio przed Bogiem wierząc Mu, wierząc, że zamiar Boży ma pierwszeństwo przed wszelkimi zamiarami ludzkimi. I dał mu Bóg te laskę, że w ciągu swojego długiego życia mógł widzieć, jak jego wiara, która kiedyś wydawała się lekkomyślna, naiwna, na wspomnienie której się uśmiechano, jak ta wiara sprawdziła się na oczach wszystkich. I w końcu przyznawano mu rację. Nie! Przyznawano rację Bogu. Ten, kto Bogu wierzy, przy racji Bożej trwać będzie.
A jego męstwo wobec przeciwności i prześladowań zwłaszcza pochodzących od ludzi małych, którzy tym bardziej poniżają człowieka? Trzeba było męstwa — ażeby do takich, którzy pozornie nie zasługiwali na uwagę, zwracać się z całą miłością i cierpliwością żeby nie dać się zbić z tropu, żeby pozostać przy swoim, bo to swoje jest Boże. To jest męstwo, które nie ulegnie pokusie odstraszenia, pokusie zniechęcenia, pokusie „a dajmy sobie spokój", pokusie „jakoś tam będzie..." przełamywać takie pokusy jest wielkim męstwem.
Kochał swoją Ojczyznę, kochał rodaków, ale uzasadnieniem tej wielkiej, szczerej miłości patriotycznej było to, że widział swój Naród jako należący do Kościoła Chrystusowego, jako Naród ochrzczony, odkupiony, nabyty Krwią Jezusa Chrystusa. To nadawało wartość wielką, najwyższą każdemu członkowi Narodu. To jego — Prymasa — przynaglało, aby o każdego człowieka dbać, aby ze starannością i z przemyślnością o niego zabiegać, bo każdy jest nabyty Krwią Jezusa Chrystusa. Nie może się wiec zmarnować, bo ta Krew nie może być przelana na darmo. W tych paru słowach staram się postawić wam przed oczy postać Prymasa nie tylko dla wspomnienia, ale również jako żywy wzór do naśladowania.
Trzeba, abyśmy potrafili w te ślady wchodzić. Ku naszej pomocy zmarły Ksiądz Prymas dawał rady, które mogą się odnosić do każdego z nas. Co mianowicie robić, aby w przeciwnych i niesprzyjających okolicznościach trzymać się tego, co Boże, i dbać o to, co uważamy za cenne. Mówił Ksiądz Prymas: „Wtedy trzeba mówić prawdę i nie bać się. Mówić prawdę nie dlatego, że mnie się tak podoba, ale prawdę, bo wiem, że Bóg tego chce. Bo wiem, że wypowiadam według zamiaru Bożego to, na czym Mu zależy. Wtedy moja prawda przestaje być prawdą z mojego przekonania, przestaje być prawdą z wierności sobie samemu, ale staje się prawdą przez wierność Panu Bogu".
Taka prawda nie może się skryć. Taka prawda wypowiadana daje człowiekowi moc. Sprawia, że się nie boi. „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem". Na tych słowach Pana Jezusa oparte jest to pojęcie prawdy. Mógłby ktoś powiedzieć: „Dziwny to sposób mówienia". „Ja jestem Drogą"... Normalnie człowiek powiedziałby: „Ja chodzę taką drogą, na którą ciebie też zapraszam''. Ale nikt nic mówi o sobie: „Ja jestem drogą''. Pan Jezus jednak tak powiedział. I chciał tym powiedzeniem ukazać nam coś ważnego. Chciał ukazać, że przylgnięcie do Niego musi być tak silne, że nie stajemy się kimś, kto Mu tylko towarzyszy idąc obok czy za Nim, ale stajemy się kimś, kto się z Nim utożsamia. I bądźmy pewni, że utożsamiając się z Panem Jezusem nie będziemy stali w miejscu, nie będziemy stali na boku, nie będziemy stali może w ważnych, ale kątach, tylko będziemy stali w centrum uwagi spraw całego świata. „Ja jestem Drogą".
Koncepcja życia ludzkiego może być dwojaka. Albo jest to koncepcja drogi, albo jest to koncepcja oberży — zatrzymanie obok drogi. Ci, którzy siedzą w gospodzie, mogą spoglądać na tych, którzy idą drogą. I czy świeci słońce, czy pada deszcz, oni obserwują. A tamci w spiekocie czy w błocie idą. Mają przewagę nad obserwatorami — idą drogą, są tymi, którzy idą. To daje człowiekowi moc i sprawia, że idzie z Chrystusem w prawdzie — Jego prawdzie, Chrystusowej. Tkwi w życiu, które prowadzi do samego źródła życia, choćby to wiele kosztowało. Do tego wszystkiego uzdalnia nas Duch Święty, który jest Duchem Jezusa Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz