3 dzień nowenny - Ufność w cierpieniu dla Chrystusa

Wprowadzenie
Spotykamy się na Eucharystii, by w trzecim dniu Nowenny prosić Boga o wyniesienie do chwały świętych bł. Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. Był to Pasterz niezłomny i gorliwy, pełen wiary, nadziei i miłości, mocno doświadczony cierpieniem – zarówno w wymiarze osobistym, jak też w wymiarze Ojczyzny i Kościoła. Ksiądz Prymas przyjmował cierpienia świadomie i z pełnym zaufaniem składał je Bogu w ofierze. Pod koniec życia podsumował to, co go spotykało, wypowiadając zdanie, które wstrząsnęło słuchaczami: Całe moje życie było jednym Wielkim Piątkiem.

Modlimy się o kanonizację Prymasa Tysiąclecia, prosząc Boga, by jego postawa wobec cierpienia była również dla nas lekcją bezgranicznej ufności i zaufania Panu: Boże, wejrzyj na jego heroiczną wiarę, na jego męstwo wobec przeciwności i prześladowań, które znosił dla imienia Twego.

Materiał do homilii
Życie kardynała Stefana Wyszyńskiego od dzieciństwa było naznaczone cierpieniem. Chociaż rodzice starali się stworzyć jak najlepsze warunki, jednak dom nie obfitował w dostatki i mały Stefan dobrze znał wartość pracy i chleba.

Bardzo trudnym doświadczeniem dla 9-letniego Stefana była śmierć matki. Rodzina była bardzo ze sobą zżyta, kochająca się. Każdego dnia klękali razem, rodzice i dzieci, do pacierza czy wspólnego różańca. W październiku 1910 r. matka czuła się coraz gorzej. Kardynał Wyszyński wspominał po latach, że któregoś dnia poprosiła, by dzieci zebrały się wokół jej łóżka. Chciała się pożegnać. Do Stefana powiedziała: Ubieraj się. Ponieważ była już jesień, chciał włożyć palto, rozumiejąc, że ma gdzieś iść. Matka, spojrzawszy na niego, raz jeszcze powiedziała: Ubieraj się, ale nie tak. Inaczej się ubieraj. Wówczas Stefan zwrócił pytające oczy na ojca. Ojciec zaś później wyjaśnił, że chodzi o to, by „ubierał się” w cnoty, przygotowujące do przyszłej życiowej drogi. Będąc w szkole, dzieci cały czas nasłuchiwały, czy nie biją dzwony. Miało to oznaczać, że matka już nie żyje.

Bóg odwołał matkę Stefana, Julię, w wieku trzydziestu trzech lat, do siebie. Jej pogrzeb odbył się w początkach listopada 1910 r. Kardynał Stefan Wyszyński tęsknił za nią przez całe życie. Wiele razy można było usłyszeć nie skargę, lecz pełne bólu stwierdzenie: Nie wiecie, co to znaczy całe życie tęsknić za matką. Lecz i z tego cierpienia wyszedł umocniony. Miłość, którą miał do swej matki, przeniósł na Matkę Najświętszą. Często powtarzał: Chciałem mieć Matkę, która nie umiera.

Jego droga do kapłaństwa nie była łatwa. Kilkakrotnie przenosił się z miejsca na miejsce, umacniając się w przekonaniu, że powinien być księdzem. W 1920 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. Po kilku latach studiów, wiosną 1924 r., zapadł na groźną chorobę płuc. Gdy 21 czerwca koledzy rozpoczynali rekolekcje przygotowujące do święceń kapłańskich, diakon Stefan leżał w łóżku, zaś lekarz stwierdził tyfus i skierował go do szpitala zakaźnego. Ostateczna diagnoza brzmiała: postępująca gruźlica płuc. Umieszczony w szpitalnej separatce, żarliwie modlił się, by i on mógł przyjąć święcenia. Koledzy zostali wyświęceni 29 czerwca. Gdy po kilku tygodniach choroby, wydobrzał, własnoręcznie zmieniał na wydrukowanych już obrazkach prymicyjnych datę swoich święceń i prymicji.

Dzień święceń kapłańskich tak wspominał: Gdy przyszedłem do katedry po święcenia, stary zakrystian powiedział do mnie: „Proszę księdza! Z takim zdrowiem to chyba trzeba iść na cmentarz, a nie po święcenia...” Tak wszystko się układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał miejsce, gdy wygodnie mi było leżeć i bałem się chwili, kiedy już będę musiał wstać. Bo nie wiedziałem, czy utrzymam się na nogach. Po święceniach kapłańskich udał się z prymicyjną mszą świętą na Jasną Górę, by zawierzyć Maryi swoje kapłaństwo.

Czasem naznaczonym wielkim cierpieniem był dla ks. Stefana Wyszyńskiego okres okupacji niemieckiej. Musiał, na polecenie swojego biskupa, Michała Kozala, ukrywać się, i tylko dzięki temu uniknął losu wielu innych kolegów kapłanów diecezji włocławskiej, którzy, tak jak błogosławiony biskup Michał Kozal, zginęli w obozach koncentracyjnych. Prymas Tysiąclecia był wstrząśnięty ofiarą, jaką złożyli ze swego życia. Po latach napisał: Wszyscy oni przeszli przez obozy koncentracyjne i więzienia. Większość z nich oddała tam swe życie, kilku wróciło w stanie inwalidztwa, jeden umarł po odbyciu więzienia polskiego. W ten sposób wypełniła się w części zapowiedź, która w roku 1920 na wiosną dał nam profesor liturgiki i dyrektor Seminarium Niższego we Włocławku, ks. Antoni Bogdański (...): „Przyjdzie czas, gdy przejdziecie przez takie udręki, o jakich człowiek naszego wieku nawet myśleć nie umie. Wielu kapłanom wbijać będą gwoździe w tonsury, wielu z nich przejdzie przez więzienie...”.

Podczas okupacji przyszły prymas działał niezwykle intensywnie, dodając ducha, kształtując umysły, niosąc pomoc duszpasterską i kapłańską niewidomym dzieciom, a także powstańcom warszawskim i innym ludziom. Gdy stało się to możliwe, powrócił do Włocławka i wszystkie siły poświęcił odrodzeniu tamtejszego wyższego seminarium duchownego oraz wychowaniu nowego pokolenia kapłanów. Kształtowała się wtedy i coraz bardziej umacniała jego pobożność maryjna, zakorzeniona w dziecięcych uczuciach, jakie żywił po śmierci swojej matki, a stale rozwijana dzięki coraz głębszej świadomości, kim jest Maryja i jaki jest Jej udział w Bożym planie zbawienia.

W 1946 r. ks. dr Stefan Wyszyński został biskupem lubelskim. Przyjął 3 maja 1946 r. na Jasnej Górze sakrę biskupią, a swoje przybycie do diecezji poprzedził listem do duchowieństwa, w którym napisał: Zespolimy się w miłości Bożej, byśmy w związce pokoju mogli dzielnie walczyć o zbawienie dusz słowem, czynem, przykładem, a jeśli zajdzie potrzeba – cierpieniem. Boć nie oczekujemy łatwego życia. Kapłaństwo wiąże nas z krzyżem, który jest ofiarowaniem siebie. Dopiero przez taką ofiarę płynie zbawienie świata, do którego jesteśmy powołani.

Dwa lata później, z początkiem 1948 r., biskup Stefan Wyszyński został mianowany arcybiskupem Warszawy i Gniezna oraz prymasem Polski. Nominacja nastąpiła w czasie, gdy narzucony Polsce siłą system komunistyczny coraz bardziej wzmagał walkę z Bogiem i Kościołem. Ksiądz Prymas stanął w pierwszej linii sprzeciwu wobec kłamstwa, obłudy i przemocy. Nikt, tak jak on, nie zdawał sobie sprawy z rozmiarów i zasięgu prześladowań Kościoła. Mimo jego usilnych starań o znalezienie porozumienia z władzami, które umożliwiałoby działalność duszpasterską, prześladowania coraz bardziej się nasilały. Wielu wiernych aresztowano, w tym także kapłanów i biskupów. 25 września 1953 r. kardynał Wyszyński został aresztowany, ale zanim to nastąpiło, w obliczu zmasowanych ataków na Kościół, powiedział słowa, które przeszły do historii: Znalazłem dłonie, w których można ubezpieczyć Kościół i naród. Wszystko postawiłem na Maryję! Uwięzienie Księdza Prymasa, przyjęte przez niego z bezgranicznym zaufaniem wobec Boga, stało się sposobnością do jego dalszego wzrostu duchowego oraz przygotowania głębokiej odnowy moralnej przez program Jasnogórskich Ślubów Narodu i Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski.

Po bezprawnym aresztowaniu prymas Polski był przewożony do czterech kolejnych miejsc internowania. Zawierzył swoje cierpienia Maryi, oddając się Jej całkowicie w niewolę 8 grudnia 1953 r. i pozwalając rozporządzać sobą i wszystkim, co do mnie należy. Ta ufność i przekonanie, że Maryja nigdy nie opuszcza swoich dzieci, stały u podstaw zawierzenia oraz oddania w niewolę całej Polski Maryi za Kościół. Tak owocowało w życiu Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego cierpienie przyjęte z zaufaniem do Boga, że nic nie dzieje się bez Jego woli. W trzecią rocznicę aresztowania i uwięzienia Prymas Tysiąclecia napisał: Nigdy nie wyrzekłbym się tych trzech lat i takich trzech lat z curriculum mego życia. Jednak lepiej, że upłynęły one w więzieniu, niż miały upłynąć na Miodowej. Lepiej dla chwały Bożej, dla pozycji Kościoła powszechnego w świecie – jako stróża prawdy i wolności sumień, lepiej dla Kościoła w Polsce i lepiej dla pozycji mojego Narodu; lepiej dla moich diecezji i dla wzmocnienia postawy duchowieństwa. A już na pewno lepiej dla dobra mej duszy.

Szykany i walka z Kościołem nie ustały również po uwolnieniu Księdza Prymasa we wrześniu 1956 r. Potwierdza to historia nawiedzenia obrazu Matki Bożej – „aresztowanie” obrazu i wędrujące po kraju puste ramy, brak zgody władz państwowych na przyjazd papieża Pawła VI na uroczyste obchody Tysiąclecia Chrztu Polski czy kalumnie i gromy, jakie spadały na Księdza Prymasa po liście biskupów polskich do biskupów niemieckich ze słowami: Przebaczamy – i prosimy o przebaczenie. Powtarzał wtedy: Pan Bóg wie, co robi, trzeba tylko Mu ufać bez granic! I chociaż protestował przeciw prześladowaniom oraz stale i głośno upominał się o prawa dla Kościoła i rodaków, nigdy nie dał się sprowokować. W najtrudniejszych momentach był gotowy wziąć na siebie wszelką odpowiedzialność, byle tylko nie dopuścić do przemocy i rozlewu krwi.

Bóg wynagrodził wielkiego Prymasa Tysiąclecia pod koniec jego życia ogromną radością. Papieżem został Polak – kardynał Karol Wojtyła. Ale i ta radość nie była wolna od cierpienia, którego apogeum stanowił krwawy zamach na Ojca Świętego 13 maja 1981 r. Były to ostatnie tygodnie życia Księdza Prymasa. Gasnącym głosem, uczestnicząc w mszy świętej transmitowanej przez radio, skierował do wszystkich Polaków prośbę: Wiem, że modlicie się za mnie. Proszę Was, odtąd już wszystko za niego, za Papieża... Trzeba wielkiej miłości i pokory, by w obliczu własnej śmierci wypowiedzieć takie słowa.
Kardynał Stefan Wyszyński powtarzał Janowi Pawłowi II: Musisz wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie. Było to prawdziwe proroctwo, które wypełniło się także za cenę wielu cierpień niezłomnego Prymasa Tysiąclecia.

Modlitwa wiernych
Módlmy się za Kościół, aby Bóg udzielał wszystkim wiernym odwagi i męstwa w przyjmowaniu oraz znoszeniu cierpień i prześladowań dla Jezusa Chrystusa.

Módlmy się za naszą Ojczyznę, aby pozostawała wierna Chrystusowi i zobowiązaniom złożonym w milenijnym Akcie Oddania Polski za wolność Kościoła w świecie i Ojczyźnie naszej.

Módlmy się za chorych, cierpiących, samotnych, opuszczonych oraz na rozmaite sposoby dotkniętych biedą i nieszczęściami tego świata, aby w krzyżu Chrystusa znaleźli pociechę i umocnienie.

Módlmy się o kanonizację bł. kardynała Stefana Wyszyńskiego, aby przykład jego niezłomnego zaufania Bogu w każdym cierpieniu był także dla nas pomocą w znoszeniu trudów codzienności.

Módlmy się za zmarłych, szczególnie za tych, którzy oddali życie w obronie wiary i Ojczyzny, aby ich ofiara przynosiła błogosławione owoce wzrastania w wierności Chrystusowi i przywiązaniu do Ojczyzny.

Módlmy się również za nas samych, abyśmy za przykładem Prymasa Tysiąclecia i wspierani łaską Bożą stale umieli nieść ulgę cierpiącym i pomoc potrzebującym.

Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej.