Ks. prałat dr Andrzej Gałka, Aktualność nauczania księdza prymasa Wyszyńskiego we współczesnej katechezie
(referat wygłoszony podczas odprawy katechetycznej rozpoczynającej rok szkolny 2010/2011)
W orędziu do Polaków 28 maja 1981 Ojciec Święty Jan Paweł II mówił: Szczególnym przedmiotem (...) medytacji uczyńcie postać niezapomnianego Prymasa śp. Kardynała Wyszyńskiego , jego osobę, jego naukę, jego rolę w jakże trudnym okresie naszej historii. To wszystko uczyńcie przedmiotem medytacji i podejmijcie to wielkie i trudne dzieło, dziedzictwo przeszło tysiącletniej historii, na którym on, Kardynał Stefan, Prymas Polski, dobry pasterz, wycisnął trwale niezatarte piętno. Niech dzieło to podejmą z największą odpowiedzialnością pasterze Kościoła, niech podejmie je duchowieństwo (. . .) Wierni każdego wieku i każdego zawodu. Niech podejmą je młodzi. Niech podejmie je cały Kościół i cały Naród, każdy na swój sposób (...) Podejmijcie i prowadźcie je ku przyszłości. To nasze spotkanie dzisiaj jest również w jakiś sposób odpowiedzią na wezwanie Ojca Świętego.
Chcemy przywołać postać wielkiego Polaka i sługi Kościoła i uczyć się od Niego, jak w każdym czasie, choćby najtrudniejszym, możliwe jest wypełnianie swego powołania, w tym powołania katechety.
KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI I JEGO CZAS
Kiedy w październiku 1948 roku w warszawskim szpitalu na Mokotowie umierał ksiądz Kardynał August Hlond, Prymas Polski, wydawało się, że Kościół musi przegrać z powstającym i coraz bardziej agresywnym systemem komunistycznym. Już w 1945 roku nowa władza dawała do zrozumienia, że w stosunkach państwo Kościół niemożliwy jest powrót do sytuacji z przed wojny. Nie pozostawiano żadnych złudzeń. Zerwanie konkordatu z 1925 roku, wprowadzenie cenzury w 1946 roku nie napawało optymizmem. Również sytuacja międzynarodowa, zwłaszcza w Związku Radzieckim, gdzie do absurdu doszedł tzw. kult jednostki, nie pozostawała bez wpływu na dzieje Polski i jej Kościoła.
W takiej sytuacji 12 listopada 1948 roku Prymasem Polski zostaje dotychczasowy ordynariusz lubelski ks. bp Stefan Wyszyński, którego postać na stałe wpisała się w powojenne dzieje Polski i Kościoła w Polsce. Jako arcybiskup gnieźnieński i warszawski, a szczególnie jako Prymas Polski stał się on symbolem wybitnego duszpasterza zatroskanego nie tylko o sprawy wiary, ale także o kraj oraz wszystkich jego obywateli, a również rodaków żyjących poza jego granicami. Była
to jednocześnie odpowiedzialność pasterska oraz narodowa, a nie polityczna czy ideologiczna.
Urodził się przyszły Prymas w Zuzeli, 3 sierpnia 1901 roku, w domu, gdzie umiłowanie ojczyzny i religia katolicka były ściśle ze sobą związane. W kraju, zniewolonym i prześladowanym, właśnie rodzina spełniała najważniejsze funkcje wychowawcze. Uczyła miłości do Kościoła, a także miłości do ziemi ojczystej. Rodzice wpajali Stefanowi poszanowanie dla pracy ludzkiej, chleba, co Prymas będzie po latach wspominał w wielu kazaniach. W domu rodzinnym uczył się szacunku dla człowieka. Święcenia kapłańskie otrzymał 3 sierpnia 1924 roku we Włocławku, gdzie później był wychowawcą i rektorem seminarium. W okresie studiów na KUL-u, gdzie studiował na Wydziale Prawa i Nauk Społeczno-Ekonomicznych, działał m.in. w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży
Akademickiej „Odrodzenie". Przeciwstawiało się ono zakorzenionym w świecie katolickim przejawom nacjonalistycznym, upowszechniając myślenie personalistyczne. Organizacja ta wydała elitę, która odegrała wielką rolę w kształtowaniu postaw katolików polskich po II wojnie światowej. Ks. Wyszyński w znacznym stopniu zawdzięcza swoją postawę religijną i społeczną właśnie „Odrodzeniu". Ważną rolę w kształtowaniu osobowości i formacji duchowej odegrał jego wieloletni kierownik duchowy, spowiednik, dziś sługa Boży, ks. Władysław Korniłowicz, współtwórca Dzieła Lasek. Poglądy księdza Wyszyńskiego oscylowały wokół dwóch zasadniczych spraw: z jednej strony przestrzegał przed wpływami ideologii komunistycznej na świat pracy, z drugiej zdecydowanie opowiadał się za zmianami strukturalnymi i zmianami polityki społecznej wychodzącymi naprzeciw obywatelom. Zdecydowanie krytyczny wobec rewolucyjnej drogi przebudowy społecznej ks. Wyszyński był zwolennikiem samej przebudowy.
W referacie wygłoszonym w Płocku w 1937 roku, na Kursie Duszpasterskim Akcji Katolickiej, mówił: Należy dobrze zdawać sobie sprawę z tego, czym jest komunizm, a co nie jest komunizmem. Bardzo często bowiem mianem komunizmu nazywa się wszelkie poczynania reformatorskie zmierzające do poprawy sytuacji warstw robotniczych i ludowych, wszelkie wołania o sprawiedliwość społeczną (...) Kościół zwalcza socjalizm i komunizm dlatego, że wypaczają one całkowicie pogląd na naturę społeczeństwa, jego celowość i charakter społeczny człowieka. Te jego przedwojenne działania były przygotowaniem do późniejszej pracy na stanowisku Prymasa Polski. Niezgoda na zło, przy jednoczesnym szukaniu dobra, to jego dewiza. W swoich kazaniach poruszając problem zła jakie niesie system komunistyczny, nigdy nie mówił źle o żadnym polityku. I nie godził się na takie mówienie w swojej obecności. Nie znaczy to, że nie miał własnych ocen. Widać to wyraźnie w Jego: „PRO MEMORIA", zapiski z lat 1948 - 1949 i 1952 - 1953. W życiu Kardynała Wyszyńskiego Pawiowa maksyma „Zło dobrem zwyciężaj" znalazła pełne zastosowanie. Bezpośrednio po objęciu stolic biskupich w Gnieźnie i Warszawie sytuacja na linii państwo Kościół z każdym dniem ulegała pogorszeniu. Dlatego też z inicjatywy księdza Prymasa doszło do powstania Komisji Mieszanej między rządem a episkopatem i do zawarcia 14 kwietnia 1950 roku porozumienia między Kościołem a państwem.
Mówił o współpracy dla dobra Polaków, ale o kompromisie ze złem nie było mowy. Słynny memoriał biskupów w związku z nieustannym naruszaniem porozumienia wypracowany na Konferencji Episkopatu 7 maja 1953 roku w Krakowie, a następnie podpisany osobiście przez księdza Prymasa i wysłany do Bolesława Bieruta, stał się jednym z głównych powodów jego aresztowania. Po kazaniu w kościele św. Anny 25 września wieczorem zostaje aresztowany i przewieziony do Rywałdu, później do Stoczka, Prudnika i Komańczy. Powrót Prymasa do Warszawy 28 października 1956 roku będzie nie tylko jego osobistym zwycięstwem, będzie zwycięstwem prowadzonej przez niego mądrej polityki. Jego powrót i rozważne, pozbawione triumfalizmu zachowanie, pozwoliły krajowi uniknąć rozlewu krwi i Kardynał, tak jak po swojej prymasowskiej nominacji, tak i teraz, gotował się do podjęcia nowych rozmów z rządem. Ta polityka, z jednej strony sprzeciwu, a z drugiej zachowania ładu społecznego, była obecna w nauczaniu Prymasa do jego śmierci (28 maja 1981 roku). Bogactwo tej społecznej wizji człowieka opiera się na funda¬mencie widzenia go przede wszystkim jako indywidualnej i niepowtarzalnej osoby. Idzie tu o ostateczny prymat osoby ludzkiej w życiu społecznym.
Troska państwa o dobro wspólne, o dobro rodziny wyraża się poprzez zagwarantowanie oraz respektowanie podstawowych praw osobowych i obywatelskich. I pyta Prymas: Co to znaczy bowiem reipublicae I odpowiada: „To znaczy dobro obywateli, dobro każdego człowieka w Ojczyźnie, narodzie i państwie". „Chcąc dobrze służyć Ojczyźnie, trzeba zwalczyć w sobie szkodliwego ducha interesu, a wykształcić w sobie wrażliwość na dobro wspólne (...) jedynie słuszne i społecznie korzystne.
Ważne miejsce w budowaniu wolnego i demokratycznego państwa zajmuje religia. Stąd państwo, chcąc prawidłowo funkcjonować winno zabezpieczyć obywatelom wolne wyznawanie wiary i sprawowanie kultu. Każda walka z religią, czy dążenie do jej osłabienia powodują dezintegrację życia ludzkiego, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Dlatego rodzice mają prawo, a państwo poprzez szkołę winno im to zapewnić, do wychowania dzieci w duchu wiary, jaką wyznają. W swojej pracy wychowawczej rodzice zawsze powinni mieć możność odwołania się do pomocy społeczeństwa i Kościoła. Dlatego też mówił Prymas: Szanując prawa wolności sumienia, prawa rodziców, narodu i państwa Kościół pragnie dla swych dzieci wolności wyboru szkół, uszanowania ich uczuć i przekonań, zarówno w podręcznikach szkolnych, jak i w całym środowisku szkolnym, a zwłaszcza w pracy stowarzyszeń młodzieżowych. Kościół upomina się o naukę religii we wszystkich szkołach, do których uczęszcza młodzież katolicka. Kościół domaga się wolności wyboru nauczycieli religii przez misję kanoniczną, wolności posyłania swoich kapłanów do szkół, wpływu na układanie programów i podręczników religii, wolności praktyk religijnych oraz takiej atmosfery w szkole, by uczucia religijne młodzieży katolickiej znalazły w niej poszanowanie.
JEGO KRÓLEWSKA MOŚĆ CZŁOWIEK - KATECHEZA ODPOWIEDZIĄ NA POWOŁANIE CZŁOWIEKA
Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boże zajmu¬je wyjątkowe miejsce w życiu społecznym i religijnym. Zaś w swojej godności osobowej przerasta wszelkie wspólnoty będąc fundamentem każdej z nich. W liście pasterskim do rodziców katolickich z 5 października 1950 roku ówczesny arcybiskup Warszawy pisał: Bo człowiek nie jest dziełem stworzenia tylko jego królem. Bo człowiek nie jest stworzony na obraz i podobieństwo materii, tylko na obraz i podobieństwo Boże (...) jest odeń zależny we wszystkich swoich darach - rozumu, woli, serca, ciała i ducha. Stąd każdy człowiek ma prawo do takiego wychowania, które by go uzdolniło do wypełniania zadań doczesnych i do zjednoczenia w przyjaźni z Bogiem. Dlatego katecheza winna wychowywać całego człowieka, bo jego życie duchowe nie może być zawieszone w próżni. Tak mówił o tym we wspomnianym liście: (...) rzeczą mądrości wychowawczej będzie skupić wszystkie siły wokół najwspanialszego zadania na ziemi: kształtowanie osobowości dziecięcia. I dodał ksiądz Prymas: Prawa dziecka do pełnego wychowania są zabezpieczone przez samą naturę człowieka. Złożony z ciała oraz duszy rozumnej i nieśmiertelnej, człowiek skierowany jest przez Boga do celów ziemskich i niebieskich, doczesnych i ostatecznych zarazem. Na ziemi ma osiągnąć doskonałość życia doczesnego a przez wykonywanie wszystkich swoich obowiązków ma dążyć do zjednoczenia z Bogiem. To - według Prymasa - jest jednym z celów nauczania katechetycznego każdego człowieka, szczególnie dzieci i młodzieży. Nauczanie to musi być zakorzenione w dziejach i kulturze narodu, który ma świadomość swojej przeszłości i swoich korzeni. Było to ważne zarówno wtedy jak i dzisiaj.
Dlatego nauka o dziejach i kulturze narodu stałą się integralną częścią pasterskiego nauczania biskupa lubelskiego a potem Prymasa Polski. Kultura jest w rozumieniu kardynała Wyszyńskiego drogą, po której idąc człowiek zdąża w ostateczności do świętości. Historia ma spełniać rolę służebną wobec człowieka. To ona jest tym skarbcem, z którego człowiek wydobywa rzeczy stare, uczy się jak żyć dzisiaj, jak zachować swoją godność i tożsamość w przyszłości. Żeby tak się stało człowiek musi wiedzieć, iż wszystko zaczyna się od Boga, który jest jedynym Panem dziejów i stworzył człowieka do życia w wolności i prawdzie, aby człowiek przez to mógł oddawać chwałę Bogu. Ważną rolę w tym procesie odgrywała dobra katecheza. Sądzę, że i dzisiaj jest to nadal aktualne. Nie ulega wątpliwości, że ksiądz Prymas stworzył w powojennej Polsce nowy rodzaj kultury, kultury miłości, nadając jej wprost Boski wymiar. Można nawet mówić o Teologii Kultury w nauczaniu Prymasa. Kultura nie tkwi jedynie w uczoności ani w zamożności (...) nie siedzi ona w mózgu, nie składa się z pojęć. Kultura to człowiek cały. Jego sposób życia, jego sposób mówienia, jego potrzeby. A dalej - jego codzienna sfera myśli, jego naczelne dążenia duchowe. Kultura tworzy nowego człowieka. Katecheza, spełniając swoje zadania powinna kształtować takiego właśnie człowieka.
Z kolei ukształtowany człowiek, uczestnicząc w Bożym dziele stwarzania, współtworzy dzieje i kształtuje kulturę społeczności, w której żyje, w tym również wspólnoty religijnej. Stąd ważną rzeczą jest, aby wszyscy tworzyli ją w łączności z Bogiem. Przypominał o tym ksiądz Prymas w czasie spotkań ze wszystkimi stanami społecznymi, każdemu z nich wyznaczał szczególne zadania do spełnienia. W tym duchu przemawiał do pisarzy, artystów, architektów, filozofów, teologów, ale także do kapłanów, sióstr zakonnych, ojców i matek. Wszystkim przypominał o obowiązku współ¬tworzenia prawdziwych wartości, dzięki którym może istnieć chrześcijańska Polska.
W słowie wstępnym do książki księdza Prymasa „Z rozważań nad kulturą ojczystą",
ksiądz Kardynał Wojtyła napisze: To prymasowskie słowo stało się jakimś podstawowym wymiarem nie tylko naszej wiary i życia z wiary, ale także naszej chrześcijańskiej i narodowej świadomości na tym etapie dziejów. Stało się głosem sumienia, w którym wypowiada się godność człowieka i jego wolność, w którym przyoblekają się w kształt naszej współczesności te same Boskie i ludzkie prawa osoby, rodziny, narodu, ludzkości, które korzeniami swymi tkwią mocno w Ewangelii.
Ksiądz Prymas miał świadomość tego, że jego posługiwanie Kościołowi w Polsce musi być nacechowane troską o kulturę wszystkich Polaków. Często zarzucano Mu, że miesza się do polityki, że wychodzi poza zakres swoich obowiązków, odpowiadał wtedy krótko: Kościół pragnie, aby o każdym można było powiedzieć: oto człowiek! A w Polsce my wszyscy - biskupi, kapłani i rodzice - pragniemy jednego, aby o każdym Polaku można było powiedzieć: oto człowiek. To jest cała polityka Kościoła! Nie masz innej! Jest ta jedna: aby w rodzinie, narodzie, państwie kształtował się człowiek, o którym, nawet gdyby został sponiewierany, można było jeszcze powiedzieć, jak o ubiczowanym Chrystusie: Oto czlowiek. Dla nowego tysiąclecia wołamy o takiego właśnie człowieka.
PODEJMIJCIE TRUD GŁOSZENIA NAUKI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
W wychowaniu nowego człowieka ważną rolę wyznaczył ksiądz Prymas katechezie, zarówno dzieci jak i dorosłych. Zdawał sobie sprawę, że bez dobrej katechezy to wychowanie
jest niemożliwe. Stąd jego głęboka troska o samą katechezę, jak i formację tych, którzy ją prowadzą. Dawał temu wielokrotnie wyraz podczas spotkań z katechetami - z okazji rozpoczynającego się roku katechetycznego, spotkań przy opłatku, podczas wizytacji kanonicznych, a także w czasie sympozjów i sesji organizowanych przez ATK i KUL, wreszcie na spotkaniach Komisji Katechetycznej Konferencji Episkopatu Polski, o której mówił, że jest jedną z najważniejszych.
Zagadnienia, jakie poruszał na spotkaniach z rodzicami, księżmi, katechetami zakonnymi i świeckimi, a także z dziećmi i młodzieżą można ująć w kilku blokach tematycznych:
I Nauczajmy w imię Chrystusa
II Powiązanie katechezy z liturgią i życiem Kościoła
III Ostrożnie z eksperymentowaniem
I. Nauczajmy w imię Chrystusa
Podczas ogólnopolskiego zjazdu katechetycznego w Warszawie 25 czerwca 1969 roku Kardynał mówił: Jeżeli mamy nauczać Chrystusa i glosie tę Jego prawdę, to prawdę Chrystusa musimy sprawować w miłości. Nie można inaczej. Mamy przykazanie Apostoła „Veritatem facere in caritate". Caritas to Bóg(...). Tu nie idzie tylko o metodę, o takie czy inne podejście i postępowanie. Idzie o wewnętrzną prawdę, jaką jest Chrystus, który z miłości Ojca jest nam dany i dlatego mamy Go opowiadać w miłości. W innym miejscu Prymas mówi do księży: Musimy przede wszystkim ukochać Chrystusa i to właśnie Ukrzyżowanego. Jeżeli my będziemy się Go lękali i wstydzili, jeżeli będziemy usiłowali przesłonić rzeczywistość Krzyża i wyrazistość prawd teologicznych (...), będziemy „starym człowiekiem", dającym wiarę i posłuch ludziom nieodpowiedzialnym za Slowo. Zaś w słowie do kapłanów i katechetów, 20 sierpnia 1976 roku tak mówił: Ważną jest rzeczą uświadomić sobie naszą postawę kapłańską. My mamy być nie tylko nauczycielami, ale wyznawcami prawdy ewangelicznej. Bardzo często na katechizacji moralizujemy lub też socjologizujemy i to nie zawsze skutecznie, podczas gdy źródłem, z którego płynie siła moralna i społeczna, jest dogmat, prawda wiary świętej. Dlatego też my musimy być nauczycielami - wyznawcami, aby pogłębić poziom życia teologicznego. Ale zaraz Kardynał dodaje: Katechizacja nie polega zresztą wyłącznie na zdobywaniu wiedzy religijnej, jest ona również uczeniem się przeżywania Boga i Jego prawdy w sposób coraz bardziej dojrzały, uczeniem się prawidłowego rozwiązywania własnych problemów życiowych, a także zdobywaniem umiejętności życia we wspólnocie ludzi. Katecheza, która ostatecznie ma prowadzić do nawrócenia serca będzie skuteczna wtedy, gdy „rodzić się będzie na modlitwie". Katecheta wtedy jest wiarygodny, kiedy życiem poświadcza swoją miłość do Pana Jezusa. Kiedy treści, które przekazuje są naprawdę jego treściami i naprawdę wierzy w to, co przekazuje. Wtedy jest prawdziwy. Praca katechetyczna ma być wyznawaniem Boga przed ludźmi, wyznawaniem Jego prawdy i Jego Miłości. Tylko wtedy nasz przekaz będzie prawdziwy. Nie można przepowiadać skutecznie Boga Miłości, jeżeli się nie miłuje Jego dzieci „Naprzód - mówi Prymas - musi być miłość tych, którzy idą przepowiadać (...) I wasza praca musi być miłowaniem tych, do których idziecie. Wtedy przestaje być pracą trudną, a stanie się radosną" (do katechetek, 4 lipca 1962).
Jakie to ważne jest dzisiaj. Czytając teksty Prymasa Tysiąclecia mamy głębokie przekonanie, że nie powstały one tylko przy biurku, ale wypowiada się w nich człowiek głębokiej wiary, zaufania i modlitwy. Jako biskup dzieli się tym ze swoimi współpracownikami. Jest świadomy słabości i błędów, które popełnia każdy człowiek, a więc i katechety. Chcąc uchronić przed nimi mówi: Najwięcej bodaj wątpliwości może powstać wtedy, gdy jesteśmy pewni siebie, pewni naszych doświadczeń i metod, które przestudiowaliśmy i chcielibyśmy niekiedy „par force" przekazać innym. W takiej sytuacji i w takim usposobieniu wewnętrznym jesteśmy na drodze najbardziej biednej. Zapominam bowiem, że mamy przed sobą zawsze pokolenia nowe, powstające z odmiennego środowiska, a jednak pokolenia, które niezmiennie wywodzą się z miłości Trójcy Świętej i poddane są działaniu Ducha Świętego (25 czerwca 1965 r).
II. Powiązanie katechezy z liturgią i życiem Kościoła
Katecheza spełnia swój cel wtedy, gdy prowadzi do pogłębienia wiary i spotkania z Osobowym Bogiem w Jego Kościele. Do spotkania z Jezusem w Jego sakramentach. Powołując się na Synod Biskupów z 1978 roku, Kardynał mówi: Katechizacja (...) musi prowadzić do uczestnictwa w sakramentach świętych i w życiu Kościoła, a także do dawania świadectwa o Chrystusie w życiu codziennym. Świadectwo życia chrześcijańskiego zostało przez Synod określone jako cel katechizacji. Ksiądz Prymas jest przekonany, że katecheza bez liturgii pozostaje tylko teoretycznym wykładem o Panu Bogu. To liturgia właśnie ukazuje Boga żywego, którego miłość wyraża się w sprawowanych sakramentach. Te dwie dziedziny ściśle się ze sobą łączą. Katechizacja współczesna nie może mieć miejsca bez liturgii. „Dlatego kapłani - mówił ksiądz Prymas na sympozjum homiletyczno-katechetycznym na ATK we wrześniu 1970 roku - którym nie udała się praca katechetyczna, z chwilą gdy zainteresowali młodzież i dziatwę odnową liturgiczną, skupili przy sobie młodzież dla pracy katechetycznej). Jedni zaczynają program katechetyczny od wprowadzania w misteria odnowy liturgicznej. Inni trzymają się jeszcze starej metody, a więc wykonują wiernie, sumiennie każdego roku, w każdej klasie i na każdym poziomie program katechetyczny. Ale i oni czują, że praca budzi o tyle zainteresowanie, o ile jest połączona z odnową liturgiczną. Na tym samym sympozjum Kardynał mówił o potrzebie wiązania katechezy i liturgii z wielkimi wydarzeniami przeżywanymi przez Kościół. Aby samo wydarzenie czy prawda teologiczna było przedmiotem wykładu katechetycznego i modlitwy Kościoła. Rok 1970, to czas wprowadzania w życie myśli Soboru Watykańskiego
II. Dlatego też zachęcał, aby w każdy roczny program katechetyczno-homiletyczny wpisać jedną wielką myśl Soboru i przez cały rok do tej myśli odwoływać się na katechezie i w czasie sprawowanej liturgii.
III. Ostrożnie z eksperymentami
Nauczanie w imię Chrystusa uchroni najmilsi od zbaczania na prawo i lewo - mówił Prymas - To również będzie dla nas granicą eksperymentu i eksperymentowania". Jak wiemy, pojawiły się po Soborze zarówno w liturgii, jak i szeroko pojętym nauczaniu kościelnym pewne tendencje nawołujące do całkowitego zerwania z dotychczasową formą przekazu. Według Prymasa może to grozić zniekształceniem głoszonej Prawdy Objawionej. Dlatego przestrzegał, aby nie za nadto psychologizować, aby w nauczaniu było przede wszystkim „tak, tak - nie, nie", jak wskazywał Chrystus. Wtedy granice tzw. Eksperymentu - który oczywiście zawsze ma swoje znaczenie - zawęża się. Im bardziej będziemy się zniżali ku poziomowi oddanych nam przez Ducha Świętego dzieci Bożych, tym ostrożniejsi musimy być w eksperymentowaniu. Eksperyment może mieć powodzenie na bardzo wysokim poziomie katechetyki, wśród specjalistów. Ale gdy wybitny specjalista katechetyczny schodzi „na dół", nie może sobie pozwalać na daleko posunięte eksperymentowanie, które wytrzyma tylko znawca metodologii katechetycznej czy samej nauki, jako systemu nauczania katechetyki. Eksperyment jest rzeczą dobrą dla specjalistów. Natomiast na poziomie nauczania początkowego, szkoły podstawowej, eksperyment musi być stosowany niesłychanie oględnie i obracać się raczej wokół metody przedstawiania prawd Bożych, aniżeli wokół samej treści prawdy Bożej. Byłoby to bowiem rzeczą niebezpieczną. Przy okazji omawiania tego zagadnienia podejmuje ksiądz Prymas sprawę języka na katechezie, od którego wiele zależy. Do „nowego człowieka" - mówił Prymas - trzeba się zwracać nowym językiem. Dotyczy to zwłaszcza dzieci i młodzieży. Dlatego powstała potrzeba wyrażenia prawdy Objawionej w języku dzisiejszego człowieka, aby nawiązywać do jego sposobu myślenia, wartościowania, do potrzeb i problemów. I dodaje: Można powiedzieć, że ujawniła się potrzeba wykładania Ewangelii w języku dzisiejszym. Słowa te powtórzył ksiądz Prymas za IV Synodem Biskupów w Rzymie w sprawie katechizacji. Ten język musi być językiem współczesnym, otwartym, jasnym i udokumentowanym. Tak mówił o tym w seminarium warszawskim 26 czerwca 1970 roku. Przypomniał też, że materiał katechetyczny powinien być przekazany w takiej formie, aby w trudnych warunkach dotarł do wszystkich. Powinien to być materiał „pozytywny, konstruktywny, wiążący zasady wiary z codziennością.
Reasumując, można powiedzieć, że całe nauczanie Prymasa Wyszyńskiego, nazwanego przez Jana Pawła II Prymasem Tysiąclecia, nastawione było na wychowanie „nowego człowieka", wolnego i solidarnego obywatela, świadomego swoich praw i obowiązków, odpowiedzialnego za państwo, naród i Kościół. Istotną rolę w tym wychowaniu ma do spełnienia prowadzona dobrze na wszystkich poziomach katecheza.
W: Biuletyn Duszpasterski, 4 (11) 2010, Warszawa 2010, s. 58-70.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz