Ks. prof. Czyżewski: zamach na Prymasa Wyszyńskiego z inspiracji UB był możliwy

Po ingresie w Gnieźnie krążyła pogłoska, że Prymas Wyszyński uda się z Witkowa do Wrześni. Samochód jednej z gnieźnieńskich firm jadący w tym czasie tą trasą wpadł na stalową linę rozciągniętą na wysokości kierownicy między dwoma drzewami. Lina była uczepiona i trudna do zauważenia. - Zamach na Prymasa z inspiracji Urzędu Bezpieczeństwa był możliwy - mówi ks. prof. Bogdan Czyżewski, uzasadniając, że znawcy badający ten wątek są zdania, że Stefan Wyszyński odczytał przesłanie, jakie ówczesna władza komunistyczna chciała mu przekazać.

W poniedziałek 8 listopada w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie odbył się drugi z cyklu wykładów o kard. Stefanie Wyszyńskim, przygotowywany i prowadzony przez ks. prof. Bogdana Czyżewskiego, znawcę życia kardynała, członka Rady Programowej wydania „Pro memoria” – zapisków Prymasa Tysiąclecia. Tym razem tematem spotkania była nominacja biskupia oraz ingresy do Gniezna i Warszawy. Przytaczając treść prywatnych zapisków Wyszyńskiego, sięgając do korespondencji i wspomnień jego bliskich i współpracowników, prelegent przybliżył słuchaczom przełomowe lata w życiu dotychczasowego rektora seminarium we Włocławku. Nominację na biskupa lubelskiego ks. Wyszyński otrzymał bowiem niemal dokładnie rok po objęciu tej funkcji - 25 marca 1946 roku, a zakomunikował mu ją ówczesny Prymas Polski kard. August Hlond. Biskup nominat miał wówczas niespełna 45 lat. Po latach tak to wspominał: 

„(…) Byłem tym mocno przestraszony. Ponieważ czułem, że przerasta to moje siły, zwłaszcza w tak trudnych czasach, jakie przed Kościołem Bożym stanęły w okresie powojennym – opierałem się woli Stolicy Świętej. Musiałem jednak ustąpić, bo kardynał Prymas August Hlond, który mi zwiastował wolę Stolicy Świętej, powiedział: Papieżowi się nie odmawia”.

Święcenia biskupie ks. Wyszyński przyjął z rąk kard. Hlonda 12 maja 1946 roku w kaplicy Cudownego Obrazu w Częstochowie. Ingres do lubelskiej katedry odbył 26 maja. W liście z gratulacjami jeden z poznanych w czasie wojny profesorów nie krył radości i zapewniał o żywej przyjaźni, która - jak napisał - „trwa niezmienna, odkąd pod skromną i zniszczoną sutanną wojenną, dostrzegłem serce nieskazitelne”.

Niemniejszym zaskoczeniem dla Stefana Wyszyńskiego była nominacja na arcybiskupa gnieźnieńskiego i warszawskiego, która przyszła dwa lata później. Wyjaśniając poprzedzające ją zdarzenia - niespodziewaną śmierć kard. Augusta Hlonda, jego dyspozycję co do następcy, którą ujawnił później bp Baraniak, dyskusję biskupów nad rozłączeniem Gniezna i Warszawy, wreszcie decyzję Stolicy Apostolskiej podjętą zanim polscy biskupi przekazali swoje sugestie - ks. Czyżewski przedstawił mało znane fakty i refleksje, jakie na ich temat poczynił w swoich zapiskach bp Wyszyński. Po rozmowie z kard. Sapiehą, który telegraficznie wezwał go do Krakowa i oficjalnie zakomunikował mu wolę papieża zanotował: 

„Rozmowa moja z ks. kardynałem Sapiehą była krótka. Powiedziałem, że wiadomości przywiezione przez ks. bp. Klepacza z Rzymu kładą kres naszym poczynaniom. Otrzymałem niemal rozkaz objęcia Gniezna i Warszawy. Kardynał martwił się moim zdrowiem. Ja miałem stokroć więcej powodów do zmartwień. Obydwaj byliśmy smutni. Ksiądz kardynał zaprosił nas na obiad, w czasie którego podał do wiadomości kilku zebranym księżom nominację prymasa. Radość obecnych ma formalny i bardzo higieniczny charakter. Mam wrażenie, jak gdybym dopuścił się przestępstwa”.

Po powrocie do Lublina pisał w tym samym duchu o „pogrzebowym przyjęciu na dworcu”, a później o pożegnaniu z księżmi dziekanami, których przepraszał „jeśli stali się polem doświadczalnym dla zdobycia doświadczeń dla późniejszej mojej pracy”. 

W oparciu o zapiski Prymasa Tysiąclecia ks. prof. Czyżewski zrelacjonował także jego pierwszy przyjazd do Gniezna przez Warszawę „skąd zabrał tylko szaty biskupie, mitrę i pastorał”. W czasie tego przekazu władze zabroniły wypuszczać dzieci ze szkół, by nie mogły go powitać. Prymas wspominał o grupce, która otworzyła okno i machała do niego chusteczkami. Zabroniono też stawiania tzw. bram powitalnych, ale młodzież znalazła na to sposób, preparując szybkie w montażu i demontażu transparenty na tyczkach. 

Na toruńskim Podgórzu, gdzie znajdowała się pierwsza parafia archidiecezji gnieźnieńskiej, Prymas wszedł na modlitwę do tamtejszej świątyni. Otrzymał tam wymowny obraz przedstawiający Chrystusa ze skrępowanymi dłońmi. Zapisał wówczas krótkie zdanie z dającym do myślenia znakiem zapytania: „Jeśli to ma być obraz Kościoła w Ojczyźnie naszej…?” Podarowany mu obraz wisi do dnia dzisiejszego w rezydencji prymasów gnieźnieńskich.

Pod wieczór samochód z kard. Wyszyńskim zajechał do Inowrocławia. Prymas poszedł do tamtejszej fary, która była po brzegi wypełniona wiernymi. Przyszły też dzieci „wyzwolone z niewoli”. Dalej zatrzymał się w Strzelnie, Mogilnie, Wylatowie. Wszędzie witały go tłumy. Wszędzie też przemawiał, co nie było łatwe z powodu zimnego wiatru. Kiedy dotarł na nocleg do Trzemeszna było już ciemno. W mieście celowo wyłączono elektryczność. Stefan Wyszyński zanotował, że ten brak oświetlenia wyszedł jednak miastu na dobre - wyglądało jeszcze piękniej od świec zapalonych przez mieszkańcy w oknach. Bazylika trzemeszeńska była jeszcze zniszczona działaniami wojennymi, dlatego Prymas udał się na modlitwę prawdopodobnie do kaplicy przy szpitalu św. Łazarza. Prymas zanotował w ten mroźny lutowy wieczór: 

„Już na plebanii przeżywamy wzruszającą scenę. Oto matki, którym więziono dzieci w szkole aż dotąd, zbuntowały się i odbiły swoje dzieci. Spłakana dziatwa przybiegła gromadą na plebanię. Wkrótce je rozweseliłem. Odchodziły rozbawione i wesołe. Zdaje mi się, że tych dzieci źle do Polski Ludowej nie usposobiłem”. 

A nazajutrz było Gniezno i ingres do katedry na Wzgórzu Lecha. I tego dnia w drodze nie obyło się bez przygód. Jak wyjaśnił ks. prof. Czyżewski sięgając ponownie do Pro memoria, poprzedniego dnia kierowca samochodu Prymasa zawiózł jednego z kanoników do Gniezna. Oczekiwano więc niecierpliwie na powrót auta prymasowskiego, okazało się jednak, że „wóz był zatrzymany na drodze przez milicję, która w ciągu trzech kwadransów przeprowadzała staranną rewizję nie tylko sprawności ruchowych, ale nawet wnętrza”. Dodatkowo w Trzemesznie także zatrzymano inny samochód, tym razem „wóz ciężarowy, którym jechali księża  profesorowie i klerycy seminarium włocławskiego do Gniezna. Samochód zawrócono, motywując tym, że trzeba oszczędzać benzynę”. Wreszcie po wielu trudach Prymas dotarł do Gniezna i stanął przed kościołem św. Michała, od którego rozpoczął swój uroczysty ingres, czyli oficjalne objęcie posługi w archidiecezji gnieźnieńskiej. Również i to wydarzenie kard. Wyszyński szczegółowo opisał, a prelegent bardzo obszernie jego relację zacytował. 

- Warto wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, jakie mogło spotkać Prymasa w drodze powrotnej do Warszawy. Dowiedział się o tym kilka dni po gnieźnieńskim ingresie - mówił ks. prof. Czyżewski wskazując na możliwy zamach na kard. Wyszyńskiego. 

Kard. Wyszyński zanotował: „dowiedziałem się, że samochód jednej z gnieźnieńskich firm, który podążał za nami do Wrześni via Witkowo, chcąc zobaczyć powitanie prymasa, po uroczystości ruszył traktem na Wrześnię i wpadł na linę stalową, rozciągniętą na wysokości kierownicy między dwoma drzewami. Lina była uczepiona i trudna do zauważenia. Natychmiast dali znać do kurii. Tłumaczyli sobie przygodę tym, że w Gnieźnie krążyła pogłoska, że prymas uda się z Witkowa do Wrześni, i że lina była przygotowana dla niego. Prosiłem kurię, by pogłoskę tę dementowała. Niemniej jednak, w czasie swej rozmowy z min. Wolskim, poinformowałem go o przygodzie”. 

- Zamach na Prymasa z inspiracji Urzędu Bezpieczeństwa był możliwy - mówił ks. prof. Czyżewski, uzasadniając, że znawcy badający wątek próby zamachu są zdania, że Stefan Wyszyński odczytał przesłanie, jakie ówczesna władza komunistyczna chciała mu przekazać. Jeżeli nawet nie miał zginąć, to chodziło o przestraszenie jego, pozostałych biskupów, księży i wiernych. Z tego też powodu Prymas prosił gnieźnieńskich kurialistów, by demontowali tę informację i nie mówili o zamachu. Sam jednak powiadomił o tym zdarzeniu ministra administracji publicznej Władysława Wolskiego. 

6 lutego kard. Wyszyński odbył ingres w Warszawie. „Ponieważ zabrakło mitry, okryłem się płaszczem i w birecie czerwonym rozpocząłem ingres do stolicy (…)” - pisał kard. Wyszyński dokładnie relacjonując przebieg tej uroczystości. Ks. prof. Czyżewski skupił się na dwóch wątkach tego przekazu, przytaczając też krótko statystyki i reakcję ówczesnej prasy, a także przypominając słowa z pierwszego listu prymasa do wiernych „Pomóżcie mi wnieść w dom nasz pochodnię Bożą”, które stały się swoistym przesłaniem całej jego prymasowskiej posługi.

Zapis wideo wykładu ks. prof. Bogdana Wyszyńskiego dostępny jest na stronie www.archidiecezja.pl. Od listopada wykłady odbywają się także w parafii pw. św. Wojciecha w Wągrowcu. Ich pomysłodawcą i organizatorem są gnieźnieńskie seminarium duchowne oraz Katolickie Stowarzyszenie Civitas Chrystiana. Cykl potrwa do czerwca 2022.

bgk / Gniezno

Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 10 listopada 2021
Wydawca: KAI; Red. Naczelny Marcin Przeciszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz