Dziedzictwo Prymasa Tysiąclecia

Non possumus - te dwa słowa w najpełniejszy sposób streszczają duchową spuściznę Prymasa Tysiąclecia

W roku beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia winniśmy wszyscy, a już zwłaszcza żyjący świadkowie jego życia i posługi, raz jeszcze z nowym zapałem uświadomić sobie obowiązek i konieczność przeniesienia w przyszłość niezwykłego dziedzictwa Prymasa. Tak, by karmiły się nim kolejne pokolenia, które idą po nas. Nie do przecenienia jest dziedzictwo myśli teologicznej Prymasa, praktyki pastoralnej i wiekopomnych dokonań Ojca Narodu.

Od lat pochylają się nad nim specjaliści licznych fakultetów teologicznych. Wielkie zasługi w przybliżaniu dziedzictwa Prymasa ma Instytut Pamięci Narodowej i jego wybitni specjaliści badający dokumenty z archiwów, których nie zdążyli zniszczyć komuniści. Ojciec obronił Naród przed utratą katolickiej tożsamości i przed groźną sowietyzacją, a Kościół w Polsce przed podporządkowaniem partii, czego nie uniknęły narody i Kościoła w pozostałych tzw. demoludach. To dzięki Jasnej Górze, na którą Prymas ciągle nam wskazywał, ku której nieustannie nas prowadził, którą uczynił narodową amboną, byliśmy wolni, choć tak dotkliwie zawsze zniewalani.

W panteonie sławy największych mężów Narodu i synów Ojczyzny znalazł Ojciec swoje zaszczytne i niepodzielne miejsce na wszystkie pokolenia. Pamięć o polskim Księciu Niezłomnym nigdy nie zaginie. Za tę postawę niezłomności uwielbialiśmy Ojca. Mówił za nas to, co było pragnieniem naszych serc.

Non possumus

Te dwa słowa w najpełniejszy sposób streszczają całe dziedzictwo Prymasa Tysiąclecia. I choć zostały wypowiedziane tylko raz, stały się kamieniem węgielnym całej prymasowskiej posługi. Jej głównym celem do samego końca było ciągłe staranie, by uchronić Naród od bezbożnictwa, od degradacji człowieka przez ateistyczną ideologię i od rozlewu polskiej krwi.

Podziw i uznanie dla Prymasa to za mało. My mamy mieć i być jego ducha. "Non possumus" to najsłynniejsze słowa Ojca, które przeszły do historii Polski, a zaczerpnięte są z języka pierwszych chrześcijan, którzy szli na męki tylko za to, że nie chcieli ofiarować kadzidła pogańskim bożkom. Nieugięty co do zasad, ale zawsze otwarty na dialog Prymas ciągle przypominał nam narodowych świętych i bohaterów, którzy oddawali swoje życie na ołtarzu Ojczyzny, byleby tylko ocalał Naród. Nasze myślenie i działanie ma być z ducha dalej prymasowskie. Bohaterów się naśladuje i bierze z nich przykład.

Z jego kazań wychodziliśmy uskrzydleni i umocnieni do życia w zgrzebnym świecie komunizmu. Ojciec uczył nas, że najwyższym dobrem jest Ojczyzna, Kościół i Naród w nierozdzielnej jedności, że pomiędzy nimi jest nierozerwalne iunctim. Przypominał, że tylko z Bogiem jest przyszłość. Prymasa nie możemy tylko podziwiać, ale winniśmy go naśladować w trosce o naród katolickie, o Polskę zawsze wierną Bogu, Ewangelii, Krzyżowi, Kościołowi i jego pasterzom. Przyszłość ma tylko Polska katolicka. Gdy odrzuci Boga sczeźnie i zniknie w zawierusze dziejów. Wielki Prymas wytyczył nam drogę ocalenia: pewną, sprawdzoną przez ponadtysiąclecie naszej historii. Niech żadne nowe łady i wszelki novus ordo w kolejnych aranżacjach nas nie zmamią.

Non possumus dziś

Non possumus i dziś jest aktualnie. Polską racją stanu, jak za czasów Prymasa, jest dalej zachowanie wiary w Narodzie, obrona Kościoła i moralności katolickiej oraz ostrzeganie przed nowymi eksperymentami ideologicznymi kolejno wylęgającymi się w pracowniach "uszczęśliwiaczy" ludzkości.

Dlatego non possumus to dziś brak zgody na homopropagandę, aborcję, odrzucenie dekalogu w życiu publicznym, bezczeszczenie symboli naszej wiary i polskości, na kpiny różnych Jasiów z naszych bohaterów i świętych. Non possumus to brak naszej zgody na ciągłe ośmieszanie naszej wiary, na nieustanną napastliwą i nieczystą w intencjach nagonkę na Kościół, nie żeby go leczyć, ale zniweczyć i zohydzić w społeczeństwie. To w końcu odporność na antypolską propagandę zewnętrzną i wewnętrzną i budzenie świadomości, że celem tych, którzy uderzają i zohydzają Kościół, jest przede wszystkim osłabianie Polski. Bez Kościoła nie byłoby Polski, jaką mamy. I nie będzie jej, jeśli nie obronimy naszej wiary, zasad moralnych i Kościoła. Trzeba jasno wskazywać na ukryte i hojnie finansowane z zewnątrz ośrodki antyewangelizacji, przed którymi tak wyraźnie i kilkakrotnie przestrzegał nas Jan Paweł II Wielki, a które poprzez różne komitety, fundacje, fundusze wsparcia i granty mają swoje ekspozytury w Polsce. Dziś nasze Westerplatte to obrona Dekalogu, odważne trwanie w wierze, w Kościele i z Kościołem, który Narodu nigdy nie zdradził, nie pozostawił i nie zawiódł. Nasze Westerplatte ma wieczne imię: Bóg, Honor, Ojczyzna, Tożsamość i Wierność. "Nie możemy handlować naszą Ojczyzną - mówił Ojciec. I nie możemy też liczyć, że ktoś nas zbawi. W Polsce rządzi tylko Bóg! On jest mocny".

Jasna Góra Zwycięstwa

Prymas przez całe swe pasterskie posługiwanie uświadamiał Narodowi znaczenie Jasnej Góry w jego dziejach, w naszej przeszłości i przyszłości. Dlatego też całe swoje osobiste życie duchowe i życie Narodu skupiał wokół Jasnej Góry. Prymicje kapłańskie pojechał odprawić na Jasną Górę, aby "mieć Matkę, która nigdy nie umiera". Jak nikt przed nim w Jasnej Górze, a ściślej w świętym wizerunku naszej Matki i Królowej upatrywał siłę, moc, zwycięstwo i ocalenie dla każdego z nas z osobna i dla wszystkich razem, dla całego Narodu. Gdy podczas konserwacji po raz pierwszy zobaczył Świętą Ikonę z bliska, wykrzyknął: Jakaż Ona jest cudownie piękna, to nie jest Czarna Madonna! Ona jest ze złota, koloru polskiej dojrzałej pszenicy". Jasną Górę Zwycięstwa - jak często mówił - uczynił Ojciec twierdzą duchową, biblijnym Miastem Ucieczki, źródłem mocy i nadziei dla umęczonego wojną i sowiecką okupacją Narodu. Ukochanie Jasnej Góry jako miejsca ratunku i ocalenia dla każdego Polaka i całego Narodu umacniało - rozbudzone przez Ojca - powszechne pielgrzymowanie rodaków do duchowej stolicy Polski. Sam Prymas, jak obliczono, spędził na Jasnej Górze ponad 600 dni, nie licząc krótkich nawiedzin przy okazji przejazdów na różne uroczystości. Kto policzy te dziesiątki milionów pielgrzymów, którzy przez prawie 33 lata za życia Prymasa niemal nieustannym potokiem płynęły na Jasną Górę Zwycięstwa. Organizowane były na wszystkie możliwe sposoby na szczeblu szkolnym, parafialnym, diecezjalnym, a także według klucza zawodowego, wiekowego bądź stowarzyszeniowego. Fenomenem światowym - nieznanym gdzie indziej - były pielgrzymki i czuwania soborowe, wspierające prace Soboru Watykańskiego II.

Dom Matki 

Z jasnogórskiego pielgrzymowania do domu Matki uczynił Ojciec niezwykle skuteczny sposób duchowej integracji oraz identyfikacji rodaków. Jasna Góra - jak mówił - "scala Naród". Umacnia nas jako narodową rodzinę we wspólnym domu, któremu na imię Polska. Można wręcz powiedzieć, że Prymas rozkochał Naród w pielgrzymowaniu na Jasną Górę podczas swoich kolejnych pielgrzymek. Papież przykazał nam: "Przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce Narodu w sercu Matki. Bije zaś ono - mówił wszystkimi tonami dziejów". W ostatnich latach przed epidemią odnotowywano coroczny napływ ponad czterech milionów pielgrzymów, co daje Jasnej Górze absolutne pierwsze miejsce wśród nieobjawieniowych sanktuariów maryjnych świata.

W 25. rocznicę prymasostwa Ojciec całe swoje pasterzowanie nazwał "służbą Pani Jasnogórskiej". "Jak wielką potęgą dla Narodu - stwierdził Prymas - jest Matka Boża na Jasnej Górze! Jakie to szczęście, że Ona jest i że ma swój tron! Jakie to szczęście, że patrzy ze swego Jasnogórskiego Obrazu na całą Polskę i wszystkich pociąga macierzyńskim wzrokiem do Syna". Jak bardzo Jasna Góra wypełnia serce i duszę Ojca, świadczą liczne prymasowskie określenia tego świętego miejsca.

Duchowa stolica Narodu

W Jasnej Górze Ojciec widział centrum duchowego życia całego Narodu. Przypominał, że Maryja obrała tu właśnie swój tron 9 sierpnia 1382 roku, gdy przywiózł Ją na to miejsce Władysław Opolczyk. Jasną Górę nazywał Ojciec: stolicą duchową Polski, latarnią naszych wzburzonych dziejów, stolicą chwały Bożej w Polsce, ostatnią deską ratunku dla Narodu, domem, do którego przybywa cały Naród, siłą jednoczącą rozbitków, twierdzą duchową, tronem Matki i Królowej, amboną Narodu, okrętem, który nie tonie, Miastem Ucieczki, Sercem serc, narodowym Nazaretem, polską Kaną Galilejską i polską Kalwarią. Prymas nigdy na dłużej nie rozstawał się z wizerunkiem Jasnogórskiej Matki, który zabierał ze sobą w podróże. Nosił też na co dzień - jako wyraz nieustającej łączności z Maryją - pierścień z wizerunkiem jasnogórskim. "Oddziaływania Jasnej Góry na życie Narodu nie da się sprowadzić do płytkiej dewocji. [...] Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia polskiego, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma cały Naród w pokorze i mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego hierarchii".

Wielka Elektorka

Fascynujące są wypowiedzi Prymasa - niespotykane przed nim - o roli Jasnej Góry w życiu Polaków i Ojczyzny. "W polskiej Kanie dokonuje się nieustannie cud przemiany Narodu, jego serc i sumień" (Jans Góra, 14 października 1972 r.). Albo: "Pani Jasnogórska "pracuje" z Jasnej Góry na rzecz Kościoła Świętego w Polsce i na rzecz świętej naszej Matki - Polski, ukochanej Ojczyzny" (15 sierpnia 1960 r.).

Do pielgrzymów zgromadzonych 3 maja 1967 r. mówił: "Zaprosiliśmy Bogurodzicę Dziewicę do naszej Ojczyzny. Trzymamy się od wieków Jej kolan". Z kolei w jednym ze wzruszających wyznań Ojciec powiedział: "Może pomyliłem się na różnych moich drogach. Ale nigdy nie pomyliłem się na mojej duchowej drodze na Jasną Górę Zwycięstwa". I my też nie pogubimy się, idąc za Maryją i z Nią. I niech to trwa. Bądźmy wierni i jak tyle pokoleń przed nami, jak Ojciec Prymas, trwajmy w przymierzu z Jasnogórską Matką i Królową. Pamiętajmy: bez Jasnej Góry nie ma Polski i Polaka. Jak żadne pokolenie przed nami mamy szansę - dzięki Telewizji Trwam - nawet codziennie patrzeć w Jej - jak mówił Ojciec - "Zranione Oblicze".

Ożywił polskie sanktuaria

Nie każdemu w Ojczyźnie blisko jest i łatwo docierać częściej na Jasną Górę. Dlatego wiekopomną zasługą Ojca jest ożywienie dziesiątków zapomnianych w latach niewoli, a potem pod okupacją niemiecka i sowiecką maryjnych sanktuariów. Ojciec przywrócił kult wielu lokalnych wizerunków Matki Najświętszej, gdyż lud - jak mówił - "potrzebuje Królowej obecnej blisko". Już jako biskup lubelski ubolewał nad ich zaniedbaniem i osłabieniem. Ojciec ciągle przypominał, że sanktuaria są w Polsce źródłem duchowej mocy i pociechy. To sanktuaria przecież przez wieki ukształtowały naszą polską duszę. Ojciec jako pierwszy powołał osobne duszpasterstwo sanktuariów, a w Episkopacie Sekcję Sanktuariów Maryjnych. Ukochany przez nas Benedykt XVI, podziwiając mapę polskich sanktuariów, powiedział: "Sanktuaria są jak latarnie, bo w nich nie tylko można odnaleźć prawdę, ale i ogrzać serce".

Cudowne uzdrowienie

Prymas sam doświadczył cudu uzdrowienia przez Bolesną Królową Polski z Lichenia, o czym parokrotnie w życiu wspominał. Odbywając rekonwalescencję ze względu na chorobę (tyfus i zapalenie płuc), czekał w Licheniu na święcenia. W tym czasie: Postawiono stolik, przy którym siedziałem, zapisując do księgi wszystko, co Lud Boży tu przeżył i czego dokonał". O licheńskim wizerunku Ojciec mówił, że jest "jednym z najpiękniejszych na świecie". Miał serdeczną i osobistą cześć do licheńskiej Bolesnej Królowej Polski z Białym Orłem na piersiach. Napisał nawet: "Jej zawdzięczam swoje kapłaństwo". W podzięce ufundował dla sanktuarium swój osobisty dzwon dziękczynny, zastrzegając, że może to być ujawnione dopiero po jego śmierci. W całej Polsce Ojciec sam osobiście ukoronował aż 47 wizerunków Matki Najświętszej. Pierwszy był obraz na Świętej Górze w Chełmie Lubelskim, a ostatni obraz Wambierzyckiej Królowej Rodzin.

W sanktuariach - przypominał Prymas - ludzie się przemieniają, oczyszczają, jednoczą, umacniają do walki duchowej ze złem oraz obrony Narodu i Ojczyzny. "A sercem serc - mówił Ojciec - jest Jasna Góra! Stąd płynęła moc, która szła z królami i hetmanami na pola bitew! Tu trwała więź jedności Narodu w chwilach niedoli! Tu Naród w pokucie korzył się pielgrzymią pieśnią: "Serdeczna Matko!". Tu bratały się stany i zawody, składając swe śluby uroczyste! Tu czerpano siły do pracy, ostrzono miecze ducha! Stąd rozdzielano światło!". Warto zadedykować te słowa tym leniwym pasterzom, którzy już dziś nie organizują pielgrzymek, zwłaszcza na Jasną Górę, dla dzieci pierwszokomunijnych czy maturzystów. Trzeba zaś nam wszystkim dziękować za o. dr. Tadeusza Rydzyka, który wiernie idzie drogą Prymasa Tysiąclecia i od lat organizuje naszą doroczną lipcową, największą już, narodową pielgrzymkę na Jasną Górę do naszej Matki i Królowej. Dopóki trwać będzie jasnogórskie pielgrzymowanie, Polska nie zginie.

Prymas Tysiąclecia, nasz ukochany Ojciec i Wielki Nauczyciel, charyzmatyczny Przewodnik Narodu uczynił z Jasnej Góry nasze miejsce tożsamości. Kochał nas, karcił i przypominał: "Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości". Naszą szansą jest iść drogą, którą wskazywał i strzec dziedzictwa, które pozostawił.

Źródło: Ks. Jerzy Banak, Dziedzictwo Prymasa Tysiąclecia, w: Nasz Dziennik nr 128/7.06.2021, s. 10-11.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz