Najwyższą pochwałą wiary Prymasa Wyszyńskiego i zawierzenia Matce Bożej były słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane po wyborze podczas audiencji dla Polaków. Ojciec Święty powiedział:
„Czcigodny i umiłowany mój Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się pod więzieniem i cierpieniem,Twojej heroicznej nadziei, Twojego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry - i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem”.
Nie były to grzecznościowe słowa wdzięczności, ale wyraz wielkiej miłości i uznania dla Prymasa Wyszyńskiego, którego św. Jan Paweł II cenił od młodości i słuchał jak Ojca. Kiedy po dokonaniu historycznego milenijnego Aktu oddania Polski Matce Bożej w niewolę miłości pojawiły się słowa krytyki i oskarżeń o nadmierną pobożność, kardynał Wojtyła napisał piękny komentarz teologiczny do tego Aktu. Rozumiał głęboką ideę oddania się Matce Bożej w niewolę, ponieważ sam to uczynił już jako student. A kiedy jako papież przybył na Jasną Górę powiedział: „Jestem człowiekiem zawierzenia. Nauczyłem się nim być tutaj!” Przypomniał milenijny Akt oddania i wyjaśnił istotę oddania się w niewolę Maryi:
„Znaczenie słowa niewola - mówił Ojciec Święty - tak dotkliwe dla nas Polaków, kryje w sobie podobny paradoks, jak słowa Ewangelii o własnym życiu, które trzeba stracić, ażeby je zyskać (por. Mt 10, 39). Wolność jest wielkim darem Bożym. Trzeba go dobrze używać. Miłość stanowi spełnienie wolności, a równocześnie do jej istoty należy przynależeć - czyli nie być wolnym albo raczej być wolnym w sposób dojrzały! Jednakże tego niebycia wolnym w miłości nigdy nie odczuwa się jako niewolę; nie odczuwa jako niewolę matka, że jest uwiązana przy chorym dziecku, lecz jako afirmację swojej wolności, jako jej spełnienie. Wtedy jest najbardziej wolna! Oddanie w niewolę wskazuje więc na szczególną zależność, na świętą zależność i na bezwzględną ufność. Bez tej zależności świętej, bez tej ufności heroicznej życie ludzkie jest nijakie!”
Kardynał Wojtyła widział w Prymasie Wyszyńskim nie tylko opatrznościowego Pasterza dla Polski. Podkreślał jego znaczenie dla całego Kościoła powszechnego. Z okazji 25. rocznicy biskupstwa Prymasa Wyszyńskiego podkreślał wagę doświadczenia Kościoła w Polsce, który działał w ramach ustroju opartego na ateistycznej doktrynie marksistowskiej:
„Kardynał Wyszyński - pisał kardynał Wojtyła - jest w Kościele współczesnym wyrazem, wręcz symbolem tej właśnie historycznej próby, w której Kościół sprawdza swoje siły. [...] Można więc śmiało powiedzieć, że znaczenie Prymasa Polski, jako człowieka takiej właśnie próby, kształtuje się też w sposób wyrazisty w świadomości zarówno Kościoła w Polsce, jak też poza Polską, świadomości Kościoła współczesnego [...]. Rodacy i cudzoziemcy podziwiają w Prymasie Polski jego głęboką wiarę, bezkompromisowość, oddanie sprawom Ewangelii i Kościoła, wielką odwagę - która, jak wiadomo, wyraża się także gotowością do cierpienia i ofiar - przy równie wielkim umiarze”.
Ogromną radością dla Prymasa Wyszyńskiego był przyjazd Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski. Ta radość była tym większa, że wcześniej na uroczystości milenijne władze komunistyczne nie wpuściły do Polski papieża Pawła VI. Gdy Jan Paweł II stanął na Jasnej Górze, z prawdziwym wzruszeniem powiedział do kardynała Wyszyńskiego:
„Kochany Księże Prymasie! Wprowadziłeś, ty niestrudzony Sługo Ludu Bożego, Ty niestrudzony, niezmordowany miłośniku i służebniku Pani Jasnogórskiej, wprowadziłeś w program swojego prymasowskiego pasterzowania - odwiedziny papieża w Polsce.
Księże Prymasie! Pozwól mi tylko to jedno powiedzieć, że Ci się spełnia - i za to Bogu dziękuję! - że Ci się spełnia ten punkt Twego odważnego, bohaterskiego programu duszpasterzowania w Polsce i w świecie współczesnym”.
Ojciec Święty Jan Paweł II pamiętał o każdych imieninach, rocznicach i świętach. Nigdy nie zabrakło Jego życzeń i znaku pamięci. Kiedy był ciężko chory i leżał w szpitalu po zamachu, myślał o umierającym Księdzu Prymasie. Chciał go jeszcze usłyszeć, pożegnać. 24 maja Ksiądz Prymas nie mógł odebrać telefonu, bo za krótki był przewód telefoniczny, a komórek jeszcze nie było. Dopiero następnego dnia rozmowa była możliwa.
Ksiądz Prymas mówił bardzo słabym, ledwo słyszalnym głosem: „Ojcze, Ojcze jestem bardzo słaby, bardzo... Dziękuję za różaniec, jest dla mnie pociechą... Ojcze, łączy nas cierpienie... Módlmy się za siebie wzajemnie. Między nami jest Matka Najświętsza... Cała nadzieja w Niej... Ojcze całuję Twoje stopy... Błogosław mi. Błogosław mi”.
Ojciec Święty mocno przeżył odejście kardynała Wyszyńskiego. Do pracowników Sekretariatu Prymasa Polski, powiedział: „Czuło się tutaj w Rzymie, jak ten gigant odchodzi do Boga”. Ojciec Święty bardzo żałował, że nie mógł być na pogrzebie. Przysłał swojego delegata, Sekretarza Stanu kardynała Agostino Casarolego. Napisał piękny list, w którym po raz pierwszy kardynała Wyszyńskiego nazwał Prymasem Tysiąclecia. A kiedy przyjechał do Ojczyzny po śmierci Prymasa Wyszyńskiego, pierwsze kroki skierował do jego grobu w katedrze warszawskiej. Powiedział wtedy:
„Dziękujemy dziś Trójcy Przenajświętszej za to ewangeliczne paschalne dziedzictwo kardynała Stefana Wyszyńskiego, który pod krzyżem Chrystusa stawał razem z Maryją. «Wszystko postawiłem na Maryję». Wobec niej czuł się jak Apostoł Jan, jak przybrany syn i jak rozmiłowany w Bogarodzicy «niewolnik miłości». W tym bezwzględnym oddaniu znajdował swoją duchową wolność. Tak, był człowiekiem wolnym i uczył nas, swoich rodaków, prawdziwej wolności. Był niestrudzonym rzecznikiem godności każdego człowieka oraz dobrego imienia Polski pośród narodów Europy i świata”.
Ojciec Święty, prosił nas:
„Szczególnym przedmiotem [...] medytacji uczyńcie postać niezapomnianego Prymasa, śp. kardynała Stefana Wyszyńskiego, jego osobę, jego naukę, jego rolę w jakże trudnym okresie naszej historii. To wszystko uczyńcie przedmiotem medytacji i podejmijcie to wielkie i trudne dzieło, dziedzictwo przeszło tysiącletniej historii, na którym on, Kardynał Stefan, Prymas Polski, dobry pasterz, wycisnął trwałe, nie¬zatarte piętno. Niech dzieło to podejmą z największą odpowiedzialnością pasterze Kościoła, niech podejmie je duchowieństwo, kapłani, rodziny zakonne, wierni każdego wieku i każdego zawodu. Niech podejmą je młodzi. Niech podejmie je cały Kościół i cały naród. Każdy na swój sposób, tak jak Bóg i własne sumienie mu wskazuje. Podejmijcie i prowadźcie je ku przyszłości”.
Maryjo, Królowo wszystkich świętych,
okaż się nam Matką!
Dziękujemy Ci za św. Jana Pawła II
i kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Prowadź nas ich śladami za Chrystusem,
Twoim Synem żyjącym w Kościele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz