Mamy ją każdego dnia na wyciągnięcie ręki. Możemy wysłuchać jej w radiu, obejrzeć transmisję w telewizji albo internecie. Czy jednak uświadamiamy sobie, że w każdej Mszy św. jest żywy Bóg?
Eucharystia jest pokarmem wędrowców, jaki zostawił nam Jezus. Oddał On swoje Ciało na pożywienie ludziom, aby zachować życie człowieka. Kard. Wyszyński często wskazywał, abyśmy w walce o życie wieczne nie zapominali, że posiadamy wspaniałą pomoc w Eucharystii. Wśród trosk o chleb doczesny powinniśmy pamiętać o tym Chlebie, który otwiera bramy nieba. Prymas Tysiąclecia mówił, że Msza św. jest pomostem, wiodącym z krainy łez do niebieskiej ojczyzny. To lekarstwo na śmierć, dźwignia naszego uświęcenia i gwarancja zmartwychwstania.
Jezus nas łączy
Przyjmując Ciało i Krew Chrystusa - uczył Kardynał - uczestniczymy w życiu Ojca, jesteśmy jedno w Chrystusie, jak Chrystus żyje przez Ojca i jest jedno z Ojcem. Eucharystia jest więc zaproszeniem do jedności w Bogu, ale także wśród chrześcijan. Ta jedność jest obrazem i przedłużeniem jedności Trójcy Świętej. Komunia św. zespala nas wewnętrznie miedzy sobą. Takiego zjednoczenia chciał dla swoich uczniów Chrystus. Prymas podkreślał, że aby uwydatnić zespolenie człowieka przyjmującego Komunię św. razem z innymi w jednym Bogu-Człowieku, czyni się to społecznie i w czasie zgromadzenia Eucharystycznego. "Przez to lepiej człowiek rozumie, że w tym momencie, gdy razem z innymi odchodzi od ołtarza, nikt nie jest samotny. Wszystkich łączy ten sam Jezus".
Prymas mówił, że niewłaściwe jest używanie skrótu myślowego: "Idę do Komunii". "Nie idziesz do Komunii, ale raczej wchodzisz w komunię, jesteś ogarnięty przez communio, czyli włączasz się we wspólnotę w Bogu Człowieku".
Eucharystia wywyższa
Kardynał podkreślał, że Eucharystia jest nie tylko misterium oczyszczającym dusze człowieka z cierpienia, prześladowania czy ubóstwa. Grzech człowieka łączy się tu z nadzieją wyjścia z negatywnych form egzystencji i wkroczenia na drogę życia w Eucharystii.
W misterium Eucharystycznym człowiek dostrzega własne cierpienia. W każdym cierpiącym żyje i cierpi Chrystus. Dlatego - według myśli Prymasa - nie tylko człowiek cierpiący dopełnia cierpień człowieka i przez to go wyzwala. Eucharystia więc wywyższa człowieka w Chrystusie i wywyższa Chrystusa w człowieku. "Chrystus do tego stopnia jest dla ludzi, że dał samego siebie na pokarm w Eucharystii. Podobnie Jego dzieci muszą służyć Bogu i ludziom wszystkimi wartościami, jakie posiadają, dając siebie innym - bez reszty".
Stać się chlebem
Prymas wskazywał na cztery wymiary Eucharystii: trynitarny (odnoszący się do Trójcy Świętej), eklezjalny (do Kościoła), przebóstwiający oraz maryjny. Podkreślał, że Maryja jest nie tylko Matką Ciała Chrystusa jako Człowieka, ale jest także Matką Ciała Eucharystycznego. Nie byłoby eucharystii bez Wcielenia, a każde powiązanie Maryi z Mszą św. jest najbardziej naturalną formą kontaktu Matki i Syna, który biorąc ciało z Maryi, daje siebie innym na pokarm.
"Chleb musi być smaczny i pożywny. Nie może być kwaśny jak ocet, ostry jak szpilki, suchy jak wiór! Ma żywić, nie napychać i kłuć. Tymczasem jak nie potrafię przeżyć dnia, by kogoś nie ukłuć, nie "skwasić", nie dotknąć, jeśli nie językiem, to przynajmniej myślą. A tu trzeba się stać chlebem! I to pożywnym!" - mówił Kardynał.
Takim codziennym chlebem mamy stawać się dla innych.
Źródło: Łukasz Krzysztofka, Chleb, który otwiera niebo, w: Niedziela Warszawska nr 10/2020, s. IV.