Idzie przez Polskę niebezpieczna fala, fala wrogości wobec nowego życia, wobec życia rodzącego się z matek - mówił w latach pięćdziesiątych ks. kard. Stefan Wyszyński. Odnosił się w ten sposób do ustawy, która w 1956 r. zalegalizowała w Polsce aborcję "na życzenie". Patrząc na statystyki urodzeń, jakie wtedy odnotowywano, a jakie są dziś, śmiało możemy powiedzieć, że słowa Prymasa nie tylko nic nie straciły, ale zyskały na aktualności. Coraz mocniej trzeba przedzierać się przez aborcyjną propagandę, by dotrzeć do serc Polaków.
O tym, że obrona ludzkiego życia będzie bardzo trudna, dobrze wiedział Prymas Tysiąclecia, dlatego ostrzegał przed manipulacjami opinią publiczną, gdy zabicie nienarodzonego dziecka nazywano "zabiegiem ginekologicznym". Apelował o czujność także wobec takich zwrotów jak"planowanie dzieci" i "rodzina planowana", bo - jak zwracał uwagę - powodują one zatarcie granicy między dobrem i złem w sprawach dotyczących fundamentalnego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia. W przemówieniu do lekarzy przypominał, że "sam Bóg jest Panem życia, od jego początku aż do końca".
W komentarzu do Jasnogórskich Ślubów Narodu "W obronie życia nienarodzonych" pisał, że człowiek, naruszając coraz częściej normy etyczne i społeczne, naruszając godność życia ludzkiego, podważa porządek świata ustalony przez Boga. Ksiądz kard. Wyszyński podkreślał, że Bóg zabezpieczył prawo do życia w Dekalogu, w instynkcie samozachowawczym i w głosie sumienia - których nie można zmieniać i ignorować. Pozbawiając poczęte dziecko prawa do życia, pozbawia się ludzkość największego dobra, które urzeczywistnia się w konkretnych działaniach osoby ludzkiej. Akcentował, że pierwsza jest wartość życia - nie zabijaj - a dopiero po niej wartości i dobra materialne, które są własnością człowieka.
W docenianiu Bożego daru, jakim jest ludzkie życie, Prymas Tysiąclecia widział rację stanu, od której zależy przyszłość i dobro Narodu Polskiego. - Pasterz Stolicy woła dziś do Was, woła do całej Stolicy i Diecezji, woła do Narodu: Obudźcie się! Ratujcie życie! Wszak chodzi tu o życie Narodu! Zginajcie kolana przed każdym rodzącym się życiem, przed każdym dziecięciem - wołał do sumień Polaków w 1959 r.
Kardynał Stefan Wyszyński nie miał wątpliwości, że życie jest błogosławieństwem dla rodziny i Kościoła. Ochronę życia nienarodzonych uważał za obowiązek matek i ojców, służby zdrowia, władz rządowych oraz całego Narodu. Zwracał uwagę, że nikt nie może czuć się zwolniony z obowiązku ratowania każdego dziecka poczętego, bo zobowiązuje go do tego ludzka natura pochodząca od Stwórcy. - Wszelkie działanie przeciwko rozpoczętemu życiu jest zwykłą zbrodnią przeciwko prawom natury - mówił w kościele Świętego Krzyża w Warszawie i zaznaczył, że choćby wszyscy w to zwątpili, Kościół nigdy nie odstąpi od tej prawdy.
- Kościół podnosi potężny głos w obronie życia Polaków. I tego głosu nie obniży! Będzie wołał coraz głośniej, coraz potężniej, coraz nieustępliwiej; Otrzeźwiejcie! Aby ziemia nasza nie stała się krainą Herodów i herodowych zbrodni! - ostrzegał i apelował do rodzin, by były bezpieczną przystanią i schronieniem dla każdego życia, które przychodzi z woli Boga.
- Jaka jest rodzina domowa, taka też będzie rodzina ojczysta. Jeśli rodzina domowa będzie rodzić żywych, to i Naród będzie żył. (...) Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które się rodzi w komórce życia domowego, nie uszanują i życia obywateli, bo nauczą się mordować już w rodzinach. (...) W ten sposób zamiast społeczności życiodajnej, będzie się wyrabiać społeczność morderców. Będzie to nardów samobójczy (...). Taki naród się skończy - mówił o konsekwencjach odrzucenia daru życia.
Jaka będzie przyszłość Polski, zależy od nas i naszych decyzji. Zatroszczmy się, by Polska nie stała się upadłą krainą Herodów, ale królestwem Chrystusa.
Źródło: Krzysztof Gajkowski, Prymas życia, w: Nasz Dziennik nr 26/2020, s. 2.