Przesłanie nadal aktualne?

Kardynał Stefan Wyszyński zachęcał nas stale, byśmy byli dzielni, byśmy wzrastali, byśmy czuli wolę życia, "byśmy byli jak orły wolne", co wznoszą się wysoko ponad przeciętność.

W dzisiejszym świecie pomylonych pojęć, znaczeń słów, a przede wszystkim pogwałceń natury, zdania proste i oczywiste mogą przywracać równowagę w umysłach i sercach ich odbiorców. Mistrzem prostych, a jednocześnie z odwagą i jasnością intencji wypowiadanych zdań był Prymas Tysiąclecia. Gdy przeglądałem jego homilie, wydane staraniem Instytutu Prymasowskiego, czytam zapiski "Pro memoria" czy też słowa wypowiadane przez kardynała podczas spotkań z biskupami, członkami Rady Głównej Episkopatu Polski, da się odczytać na nowo w nich wszystkich przesłania i wskazówki ku przyszłości. Choć warunki życia i otoczenia się zmieniły, a wrogowie starzy upadli.

Macierzyństwo i ojcostwo

Obejrzałem nie tak dawno przejmujący film dokumentalny Pawła Woldana o Marii Okońskiej, twórczyni Miasta Kobiet, która postawiła na Maryję i poprzez Nią stale wspierała Prymasa Tysiąclecia. Gdy był księdzem w Laskach, gdy pozostał przez dwa lata w Lublinie, by posługiwać diecezji jako biskup, a w końcu gdy przez 33 lata dzierżył władzę prymasowską. "Z woli Bożej jestem znowu wśród gromady kobiet" - pisał w Komańczy w grudniu 1955 r., gdy pozostawał pod przymusową opieką sióstr nazaretanek. "Zapamiętałem sobie: ilekroć wchodzi do twego pokoju kobieta, zawsze wstań, chociaż byłbyś bardzo zajęty. Wstań, bez względu na to, czy weszła siostra przełożona, czy siostra Kleofasa, która pali w piecu". Jak pisał dalej, "w ten sposób płacisz dług wobec twej rodzonej Matki, która ci usłużyła własną krwią i ciałem". W książce "Godność kobiety" Prymas Tysiąclecia przypomina nam, mężczyznom, że wszystko, co mamy, stanowi konsekwencję tego fundamentu: "Ta dłoń pierwsze mnie wyczuła, pierwsza mnie dotknęła, pierwsza rozpoznała i pospieszyła mi z pomocą" - dłoń matki. "Jak cudowna ta dłoń! Przedziwnie delikatna i przemądrze przystosowana do każdej posługi. Wyczulona i gotowa osłonić za każdą cenę".

Dziś, po wielu latach, gdy jestem dziadkiem i biorę na ręce kolejne maleństwo, bezbronnego wnuka, odnajduję sens prymasowskich zdań. Patrzę na ich młode mamy; nasze całe ludzkie życie jest zależne od tego pierwszego stanu bezpieczeństwa, rozwoju zgodnego z biciem serca natury. Wszelkie próby odwrócenia kota ogonem mogą jedynie zburzyć ten gmach stworzenia świata, niczego w zamian nie budując. Macierzyństwo i ojcostwo - to dwa filary ludzkiej egzystencji, niezamienne i niezmienne, jeśli chce się świat budować i następnym pokoleniom zostawić bezpieczny. Nawet wojny i bomby nie są w stanie zniszczyć tego porządku rzeczy - natury stworzonej przez Boga.

Kultura Narodu

Słowa Prymasa Tysiąclecia odnosiły się bardzo często do podstawowego rozumienia pojęcia "kultura Narodu" (jak zawsze słowo przez niego pisane z dużej litery). Kultura Narodu to stan dziedzictwa stworzonego przez przeszłe pokolenia Polaków, który wrósł w naturę każdego z nas. Jesteśmy zatem urodzeni z matki i ojca, ale jednocześnie od razu urodzeni w kulturze, w tym niezwykłym otoczeniu przenoszonym przez filtr rodzicielskiej miłości. Macierzyństwo stanowiło przez wieki, szczególnie gdy zabrakło państwa polskiego, nie tylko zdrowy fundament wychowania w rodzinie, ale także drogę przenoszenia kultury Narodu z pokolenia na pokolenie. Prymas wielokrotnie przyznawał, z szacunkiem odnosząc się do kobiet, że bez ich determinacji i woli wychowania swych pociech dobro - dar i efekt wychowania - nie zagości w zbiorowym życiu narodu: "pomocy do dobrego oczekuje od was, kobiety, cały naród. Miał on tyle bohaterek, ofiarnych serc, dzielnych matek! Dziś domaga się - pisał dalej w Komańczy, po akcie ślubowań jasnogórskich z 26 sierpnia 1956 r. - by wszystkie kobiety polskie przodowały ku dobru. I to wszędzie! By niosły pomoc rodzinie w obronie życia! By niosły pomoc w szkole, do poznania prawdy Bożej! By niosły pomoc w życiu publicznym, do umacniania pokoju i zgody społecznej. By niosły pomoc w walce o trzeźwość narodu, w walce z zepsuciem, ze zgorszeniem, z wadami narodowymi".

Dlaczego prymas tak mocno i jednoznacznie obarczał kobiety odpowiedzialnością za moralną i intelektualną kondycję narodu? Nie tylko dlatego, że kobiety chronią poczęte życie, dając mu prawo do naturalnego i kulturowego rozwijania się poprzez filtr własnego człowieczeństwa, ale także dlatego, że nie ma alternatywy dla tak ułożonego czy też stworzonego świata. Jeśli rodzina, a z nią naród cały mają dalej istnieć osadzone w odziedziczonej kulturowej tkance, to bez kobiecości to się nie da.

Kultura Narodu to słowa klucze w nauczaniu Prymasa Tysiąclecia. Kardynał pisał i nauczał wielokrotnie, że naród pozbawiony przez przeciwników (okupantów czy totalitarnych ideologów) prawa do celebrowania własnych dziejów, własnych dóbr kultury stanowiących język komunikacji z uniwersalnym porządkiem ludzkości, staje się niewolnikiem, bezbronnym wobec napastników. Mimo że szczęśliwie w Europie (poza konfliktem bałkańskim) nie było od dawna niszczących nas wojen, to jednak nadal jesteśmy stroną w kolejnych bitwach. Celem uczestnictwa po właściwej stronie jest obrona tradycji, kultury, dziedzictwa, a przede wszystkim rozpoznanie tego, co przeszłe pokolenia zostawiły nam, byśmy rośli: "Bo człowiek w narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko dziś, ale także w wymiarze dziejów narodu". Ta prawda dotyczyła nie tylko prymasa i jego pokolenia, ale także pokoleń przeszłych i przyszłych, a zatem i nas. Polak wzrasta więc dzięki miłości do swojej ojczyzny, w tym stanie ducha i uczuć rozpoznaje swoją drogę do Boga.

Potrzeba dawania świadectwa


Za czasów Prymasa Tysiąclecia komuniści wielokrotnie próbowali niszczyć wszystko, co ludzkie i chrześcijańskie. Czasem im się nawet udawało, choć nie do końca wzorcowo. Jak pisał George J. Flemming (w rzeczywistości był to pseudonim Jerzego Działaka z krajowego "Przekroju" w paryskiej "Kulturze" w latach 60., "Nowa Huta stała się symbolem bandytyzmu, pijaństwa, rozpusty - nigdzie nie przychodziło na świat tyle nieślubnych dzieci do tu. Gdy pojawiły się pierwsze tramwaje, krakowianie jeździli nimi do Nowej Huty po mięso, którego brakowało w sklepach Krakowa - ale były to wyprawy niebezpieczne, tak jak niebezpieczny był zawód konduktora, którego lubili nowohucianie wyrzucać w biegu, gdy bezczelnie upominał się o bilety".


Czy nauki Prymasa Tysiąclecia są dziś nam bliskie czy dalekie? A jaka jest dla nich alternatywa?  Czy tylko nowohucka? Nauczanie kard. Stefana Wyszyńskiego nie było łatwe, choć prosto przekazywane. Wymagania stawiane kobietom, nosicielkom polskości, wydają się dzisiaj ponad ludzką miarę. Świat zewnętrzny zachęca do postaw egoistycznych, do szukania wygody życia tu i teraz, do unikania jakichkolwiek zobowiązań i mnożenia zadań. A cóż powiedzieć o mężczyznach uciekających od wspierania rodziny, swawolnych mięczakach? Jednak przeciwko tym zachętom odzywa się natura zespolona z polską - odziedziczoną dla nas i przez nas - kulturą. W niej zaś jest siła i bezpieczeństwo. Nadal jako Polacy odczuwamy potrzebę jedności; nadal rodzina jest najświętszą wspólnotą, a rodzimi bohaterowie zbliżają nas do siebie. Widać to wyraźnie podczas świąt religijno-patriotycznych. Ta potrzeba uczestniczenia i dawania świadectwa w marszach i śpiewach 11 listopada, na Pasterkach w noc wigilijną, na pielgrzymkach płynących ze wszystkich stron kraju ku Jasnej Górze!

Pytanie więc odwróćmy: czy chcemy żyć w Nowej Hucie z lat 60. - mieście-państwie bez Boga, za to z mnożącymi się patologiami, wytworami pychy ludzkiej szukającej szczęścia tam, gdzie go być nie może, czy może jednak wolimy zajrzeć w krakowskie zaułki z Sukiennicami zapraszającymi do spojrzenia na polską kulturę, jakże europejską i piękną?

Prymas Polski zachęcał nas stale, byśmy byli dzielni, byśmy wrastali, byśmy czuli wolę życia, by stale brzmiała w polskich kościołach modlitwa "o nowych ludzi plemię"; "byśmy byli jak orły", wolne, co wznoszą się wysoko, ponad przeciętność.

Źródło: Jan Żaryn, Przesłanie nadal aktualne?, w: Gość Niedzielny nr 1/2020, s. 16-18.