5 maja - Bóg miłującym Ojcem

Najgłębszym pragnieniem każdego człowieka jest głód miłości. Niektórzy szukają jej na oślep, inni wątpią, czy w ogóle miłość istnieje. Są i tacy, którzy uważają, że Bóg i Kościół, który głosi Jego prawdę, są przeszkodą na drodze do zaspokojenia tego głodu.

Tym bardziej potrzebna jest nam świadomość, że Bóg stworzył świat z miłości. To słowo, tak często odarte z właściwej treści, tak zniekształcone jest kamieniem węgielnym istnienia świata i człowieka.

Kardynał Wyszyński mówił:

„Był czas, że istniała tylko miłość [...]. Jesteśmy więc z Miłości i dla Miłości! Wszystko, co jest, powstało z Miłości Najwyższej i dąży z powrotem na łono Ojca, do swojej „kołyski”, w ramiona wszechogarniającej Miłości: kamień spadający siłą swego ciężaru, planety w swym zawrotnym biegu, nadanym im przez Miłość stwórczą, kwiat rozchylający się ku słońcu, człowiek goniący za szczęściem... Świadomie, jak człowiek, istota rozumna i wolna, czy nieświadomie, jak cały świat stworzeń nierozumnych, wszystko dąży do Boga, Odwiecznej Miłości [...].

Motorem świata jest miłość. Tylko człowiek, istota rozumna i wolna, która dążenie to ma wszczepione w sposób najsilniejszy, bo jest na obraz i podobieństwo Boga, może się jednak sprzeciwić tej [ogarniającej] sile Bożej Miłości”. 

Wówczas sprawdza się powiedzenie św. Augustyna: „Niespokojne jest serce człowieka dokąd nie spocznie w Bogu”. Bóg nigdy nie opuszcza człowieka. Nieraz myślimy, że jesteśmy samotni, opuszczeni. Bóg wydaje się daleki. Nic bardziej mylnego. Bóg jest w nas. Wystarczy zejść w głębię swojego serca, aby Go odnaleźć.

W trudnej codzienności życia tak często zapominamy o tym, że mamy Ojca. A przecież Bóg jest nie tylko doskonałym Stwórcą. On jest naszym Ojcem, który nigdy nie przestaje nas kochać. Jestem, żyję, ponieważ kocha mnie Bóg. Tej prawdy uczył nas swoim życiem i słowem Prymas Wyszyński. W czasie uwięzienia pisał:

„Ojcze! Czy zdołam zebrać wszystkie uczucia, wrażenia, myśli, które budzi to słowo? Czy tylko słowo? To nie słowo! W dźwięku Ojcze zanika słowo: niemal nie słyszę go i nie czuję. [...]

Mówię bez słów. To serce wzbiera, zdradza mnie, to ono zapładnia słowo, rodząc je - niemowlęce, niezdarne, bezkształtne, ociekające łzą, nabrzmiałe nadzieją, wzrastające ufnością i pewnością.

Nie zginę, gdy znam słowo: Ojcze. Nie zaznam rozpaczy i bezsiły. Wesprę się zawsze na ramionach Ojca. Poniosę je w dłoni, jak ostatnią iskrę wygasłego ognia; ochronię, by nie spopielało, a gdy zszarzeje - rozżarzę! Całe istnienie, całego ducha włożę w pracę budzenia rumieńców życia choćby w ostatniej iskrze słowa Ojcze. Odzyskałem wiarę w jedno słowo. Dlatego wstanę i pójdę do Ojca”.

Prymas Tysiąclecia pozbawiony w więzieniu wszelkich praw cywilnych z tym większą ufnością wołał do Boga - Ojcze! Tego prawa nikt człowiekowi nie odbierze.

„Nadal mam prawo mówić Ojcze i nie utracę go nigdy. Choćbym posiwiał, choćbym oglądał wokół siebie synów moich synów. Nie utraciłem przez to Ojca i prawa do Niego. Całe życie moje upływa pod tym odwiecznym prawem, choćbym utracił wszelkie prawa, choćbym skazany był na banicję ze wszystkich społeczności... Nie ma takiej ciemności, której nie rozjaśniłaby miłość Boga do człowieka. A więc wstanę i pójdę do Ojca. Tylko w Nim serce ludzkie znajdzie ukojenie, a życie sens”.

Człowiek intuicyjnie, sercem wyczuwa istnienie Boga i tęskni za Niewidzialnym.

„Drgnienia serc naszych zdradzają nas, Ojcze, gdy zbliżamy się do siebie. [...] Ojcze mego serca, zdradzasz swoje Serce w sercu moim! Jak echo leśne, jak struna dźwięczna odpowiada Ci serce moje. O, jakże niespokojne jest serce moje, dopokąd nie spocznie w Tobie! A gdy się gdzieś zabłąka, jak pilnie nasłuchuje znanych sobie odgłosów. A gdy się rozszczepi, rozdwoi, jak bardzo się zamęcza, aż odnajdzie jedność w Tobie. A gdy wyziębnie, jak nieswojo się czuje z kawałkiem lodu w piersi! Serce moje! Największa męko, gdy jesteś poza Ojcem Twoim i największe szczęście, gdy jesteś w Sercu Ojca Twego! Chwało człowieka! Ty «dowodzie osobisty» mego Boskiego pochodzenia!”

Obyśmy nigdy nie utracili w sercu pewności, że mamy Ojca w Niebie, któremu nie jest obojętne nasze życie i wszystkie nasze codzienne sprawy. O tej prawdzie nieustannie przypomina nam Kościół.

Matko pięknej Miłości, okaż się nam Matką!
Przygarnij nas do Twojego Syna.
Pomóż zwłaszcza tym, którzy nie mają świadomości,
że sensem życia jest więź z Bogiem miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz