Jednak ogół, większość członków rodziny zakonnej, to są ludzie raczej spokojni, równi i jeżeli komu, to właśnie im grozi niebezpieczeństwo rutyny. Nic się właściwie w ich duszy nie dzieje. Wszystko się tak robi posłusznie, nie spiesząc się nadmiernie: „Mamy czas, był zakon, będzie zakon; nic się nie stanie; mamy tyle budynków, tyle gmachów i domów, gdy tutaj będzie źle, pójdę sobie do innego!”
I tak człowiek włóczy nogami. Przenosi walizy z jednego domu zakonnego do drugiego i ostatecznie nie posuwa się nic naprzód w rodzinie zakonnej i w tym człowieku. Niebezpieczeństwo rutyny!
Kto wie, czy tutaj prudentia gubernativa nie będzie nakazywała przełożonemu umiejętnie obudzić inicjatywę, gdy spostrzeże jej zanik. Niech się odezwie inicjatywa duchowa, intelektualna, społeczna, charytatywna, dobroczynna, jakakolwiek inna, byleby tylko nie dopuścić do uśpienia rodziny zakonnej, która śpiąc oczywiście nie może posuwać naprzód swoich dziejów.
Jasna Góra, 11 listopada 1957
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz