Dobrze jest przypominać sobie, czym miłość nie jest, a czym ona jest. Jest cierpliwa, łaskawa, nie wyrządzająca krzywdy. Jest jakaś ukryta właściwość miłości na co dzień, która nie jest rejestrowaniem uniesień i wzlotów, ale przejawia się właśnie w dobrych czynach, w życzliwym usposobieniu, niekiedy nawet nie objawianym, nie okazywanym na zewnątrz.
Miłość jest cierpliwa, łaskawa, nie podejrzliwa, nie pragnąca czci, pełna wewnętrznej życzliwości. W czym się ona wyraża? Wyraża się w aprobacie, jaką mamy wobec samego Boga, wobec Bożego Syna i wobec ludzi. Aprobujemy ludzi, to znaczy wewnętrznie godzimy się z tym, że oni są, istnieją wokół nas i że są takimi, jakimi są. Niekiedy chcielibyśmy ukształtować ich na obraz i podobieństwo nasze. A Pan Bóg dla każdego człowieka ma swój obraz i kształtuje go na swoje podobieństwo według programu, który sam sobie zamierzył, bo każdy człowiek istnieje na świecie dlatego, że Bóg go chciał i wyznaczył mu odrębne zadanie, posłannictwo, powołanie.
Potrzebne są więc detaliczne, małe, drobne właściwo¬ści naszej duszy, które wypowiadają się w wewnętrznej życzliwości i aprobacie naszego otoczenia, stylu życiowego innych ludzi i ich właściwości. Wszystko możemy w ludziach tolerować, prócz grzechu. Ale nawet wtedy, gdy widzimy w nich grzech, nawet wówczas mamy być dyskretni i - nie popędliwi, nie należy śpieszyć się z czynieniem uwag, z karceniem, bo to wszystko daje skromne wyniki, ale - jak mówił Chrystus - trzeba okryć płaszczem grzeszącego człowieka.
Gniezno, 3 lutego 1980
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz