Chrystus szedł drogą, zobaczył człowieka siedzącego na cle, wśród blaszek złotych, srebrnych i miedzianych, brązowych, jakichkolwiek. Wymieniał blaszki. Przychodzili do niego różni ludzie, ale on nie widział ich twarzy, może najwyżej ręce upracowane. Nie widział ludzi... Chrystus go zapewne obserwował. Przyglądał się temu człowiekowi, zajętemu wymianą blaszek. Podszedł do niego i mówi: „Chodź ze Mną!” Rzuć to wszystko, rzuć te blachy i chodź! Pójdziesz do żywych ludzi. I jak mówi historyk ewangeliczny, zostawił celnik wszystko i poszedł za Nim...
Kraków, 27 września 1960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz