Jeżeli Chrystus „spojrzy” i zrani serce, to takiej rany nie da się zaleczyć inaczej, jak tylko przez miłość. Miłość leczy się jeszcze większą miłością. Jeżeli nienawiść można zwyciężyć tylko miłością, jeżeli przywiązanie do dóbr można uleczyć ubóstwem, jeżeli charakter rebeliancki można przezwyciężyć przez posłuszeństwo, jeżeli nieład serca można przezwyciężyć przez czystość - to miłość Boga, który zranił nasze serce, można skutecznie opanować tylko przez miłość. A czy można zdobyć się na miłość większą od tej, którą Chrystus daje? On rozpala w nas ogień, a gdy ten ogień zapłonie, nie da się już go ugasić. Tak jak Mojżeszowi na puszczy Jetre nie udało się ugasić płonącego krzewu. Powiedzieli mu nawet: „Stój! Zdejm obuwie! Ziemia, na której stoisz, święta jest”. Zatrzymał się, zrozumiał, że to Bóg mówi.
Nieustannie w nas mówi Bóg: Bóg Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch, których my ciągle wzywamy. I On, Bóg w Trójcy jest w nas. To jest nasze bogactwo, nasze „towarzystwo”. Nigdy nie jesteśmy samotni. Starajmy się nawiązywać z Nim żywy kontakt a zobaczymy, jak w promieniu Bożej miłości rozwiązują się wszystkie trudności osobiste. Spalają się śmieci nawyków przyniesionych ze świata i jesteśmy zdolni oddać się całkowicie Chrystusowi.
Warszawa, 2 marca 1981
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz