- Prymas nie musiał kluczyć, kłamać, zakładać maski prywatnej czy publicznej. Takiego wzorca szalenie nam dzisiaj brakuje. My mamy buzię pełną sloganów o wolności, ale tak naprawdę jako ludzie jesteśmy potwornie zniewoleni. Umiejętność bycia wolnym to dar kard. Wyszyńskiego dla nas, współczesnych ludzi – powiedział prof. Jan Żaryn, historyk, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
Prof. Żaryn zgodził się ze stwierdzeniem, że młode pokolenia Polaków zbyt mało wiedzą o kard. Wyszyńskim. A była to postać, która wprowadziła Polskę z jednego tysiąclecia w drugie. Kim bylibyśmy bez prymasa? „Gdyby nie Kościół i prymas Wyszyński z programem Wielkiej Nowenny i obchodów Roku Milenijnego oraz całym swoim nauczaniem, prawdopodobnie bylibyśmy jak naród poza obrębem swojej tożsamości, jakąś hybrydą, między homo sovieticus a wspólnotą niepotrafiącą odwołać się do rzeczywistych ciągów polskiej kultury” – odpowiedział prof. Żaryn.
Profesor przypomniał, że kard. Wyszyński u początków swojej posługi jako prymas Polski chciał dać polskim władzom szansę na zbliżenie z narodem, ale było to właściwie niewykonalne ze względu na polityką moskiewską, którą rządzący musieli realizować. Prof. Żaryn podkreślił, że „dla kardynała najważniejsze było utrzymanie polskiego katolicyzmu. Porozumienie miało stanowić parasol ochronny wobec zbliżającego się moskiewskiego dyktatu i zabezpieczenie narodu przed jego likwidacją, w sensie tożsamościowym. Pytanie, czy ten dokument spełnił swoją rolę? Do końca nie mógł i - żeby była jasność - prymas, decydując się na te rozmowy i finalizując je w postaci porozumienia z 14 kwietnia 1950 r., doskonale zdawał sobie z tego sprawę”.
Początkowo ugodowa polityka Wyszyńskiego spotkała się z krytyką Watykanu. Jak przypomina prof. Żaryn w wywiadzie dla tygodnika „Echo Katolickie”, prymas wyjaśniał, że „podpisanie porozumienia (…) miało stać się barierą opóźniającą proces zmiany mentalności Polaków, szczególnie młodego pokolenia. Absolutnie nie było próbą współpracy z reżimem komunistycznym, ale metodą na zamortyzowanie ciosów, jakie musiały spaść na Kościół i jego wiernych. Działania podejmowane przez prymasa miały na celu obronę Kościoła i polskich katolików żyjących w komunistycznej rzeczywistości, a nie obronę swojej pozycji, wizerunku, czy to w oczach społeczeństwa, czy Stolicy Apostolskiej”. Papież Pius XII ostatecznie przyznał rację Kardynałowi.
Czy bez prymasa Wyszyńskiego Europa Środkowo-Wschodnia mogłaby wyglądać inaczej? Reprezentowane w trudnych czasach PRL „postawy Polaków są w pewnej mierze owocem posługi niezłomnego prymasa, który stał na czele kształtującego i kształcącego Polaków Kościoła. Najwybitniejszym tego dowodem jest cały przebieg Wielkiej Nowenny z obchodami Roku Milenijnego na czele” – przypomniał prof. Żaryn.
Historyk zgodził się, że wpływ pokoleń Polaków z czasów Prymasa Tysiąclecia miał znaczące przełożenie na powstanie i działania „Solidarności”: „bez milionów Polaków wychowanych w czasach Wielkiej Nowenny i Millenium, stanowiących odtrutkę na stalinizm, nie wyrosłoby pokolenie zdolne do pokierowania strajkami lipcowo-sierpniowymi, które od samego początku odwoływały się do racji moralnych i chrześcijańskich”.
„Jeśli chce się kochać ojczyznę, trzeba ją znać. Prymas doskonale to rozumiał. Jeśli chcemy być dobrymi Polakami, idźmy jego śladem, śladem umiłowania ojczyzny. Człowiek kochający Polskę to taki, który czynnie wpływa na jej kształt i próbuje ją określić dla przyszłych pokoleń, by także były beneficjentami naszej wspólnej pracy” – powiedział prof. Żaryn podkreślając, że współcześnie wiele niebezpiecznych ideologii próbuje wyzuć człowieka z jego tożsamości narodowej rzekomo w obawie przed rozwojem totalitaryzmów.
Family News Service / Echo Katolickie / Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz