Zachorowałam na raka złośliwego narządów wewnętrznych. Byłam w szpitalu i już nie było dla mnie ratunku. Przypomniałam sobie, że mam obrazek byłego Prymasa Polski Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Szukałam ratunku, jakiegoś cudu. Poczęłam modlić się do tego obrazka, czyli do Stefana Wyszyńskiego. Czas mijał na moją niekorzyść. Pewnego dnia, kiedy była prawie trzecia po południu, stał się cud. Miłosierdzie ogarnęło moją duszę, Miłosierdzie Boże. Inne chore patrzyły na mnie z politowaniem, jak ja uparcie trzymam ten obrazek Stefana Wyszyńskiego. Nie zważałam na to.
O godzinie trzeciej po południu stał się cud. Stefan Wyszyński wystąpił z tego obrazka, do którego się modliłam. Wszystko stało się nagle i nieoczekiwanie. Obok mojego łóżka szpitalnego ujrzałam Stefana Wyszyńskiego, który przemówił do mnie tymi słowami: „Nie martw się ty wyzdrowiejesz i będziesz żyła".
Następnie wyszły ze Stefana Wyszyńskiego promienie, które ogarnęły mnie całą, poczułam jak coś ze mnie schodzi, poczułam ciepło gorące w całym ciele. Następnie Stefan Wyszyński znikł z moich oczu, mój organizm był jakby napełniony energią ciepła i niepojętej miłości. Wcale tego wszystkiego nie przestraszyłam się.
Mijały dni, ja dziękowałam Bogu za otuchę Stefana Wyszyńskiego. Nie zdając sobie sprawy, że zdrowieję na całego. I tak się stało. Rak zlośliwy jakby się cofnął i znikł ze mnie. A lekarze byli zdziwieni moją poprawą zdrowia. Po badaniach kilkakrotnych stał się cud, bo nie stwierdzono żadnego raka. W szpitalu wśród lekarzy powstało zamieszanie, bo mieli mi coś robić z tym rakiem dalej, a tu ja się dobrze poczułam.
Po tym objawieniu się Stefana Wyszyńskiego sama zwróciłam uwagę jednemu lekarzowi, mówiąc mu, że już chyba ze mną jest w porządku, bo czuję się dobrze. Gdyby nie to, to mieli mi robić operację, czy coś jeszcze, nie wiem tego. Stosowali lekarze swoje środki. Zdziwienie ich było bardzo duże. Ja wiem, bo wiedziałam, moje życie uratował Stefan Wyszyński i Bóg. Obrałam sobie Stefana Wyszyńskiego za swojego Patrona i polecam Go innym wiernym na całym świecie. Jak mnie pomógł, to i innym pomoże. Prymas Polski Stefan Wyszyński żyje i jest wśród nas i wstawia się za nami u Boga.
Dziękuję za tę wielką iaskę Bożą bardzo mocno Stefanowi Wyszyńskiemu i Bogu.
Łódź, grudzień 1994 r. Ewa K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz