Zdarzenie z własnego życia. Sam fakt miał miejsce w roku 1986 r. Bytem wtedy kapelanem ss. Rodziny Maryi w Woli Gołkowskiej. Chciałem odwiedzić kolegów odprawiających rekolekcje w Tarchominie. Po godz. 16.00 w święto Wniebowstąpienia, pożegnałem się z kolegami i udałem się w drogę powrotną do Woli Gołkowskiej. W chwili, kiedy zbliżałem się do fiacika, a stał on w pobliżu domku, na którego drzwiach frontowych widnieje napis J. Em. Ks. Prymas Wyszyński. Wtedy to usłyszałem wewnętrzny głos „zapnij pas bezpieczeństwa". Pomyślałem sobie przecież w Warszawie nie obowiązują pasy, ale na wszelki wypadek zapiąłem pas.
Ruszyłem w drogę, po chwili silne uderzenie w stara wyjeżdżającego z podwórka w Tarchominie. Wstrząs silny, upływ krwi, wypadek poważny, karoseria „maluszka" do wymiany.
I tak się stało, w następnym roku 1987 otrzymałem nową karoserię do fiacika, a kupiłem go w roku 1980. Jestem przekonany, że ocaliłem życie swoje dzięki wstawiennictwu Siugi Bożego Ks. Prymasa Tysiąclecia.
Warszawa, 2 X1993 r. ks. Tadeusz M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz