Łaski - Lewą nogę zawinęli, bo nadawała się do amputacji

Pragnę podzielić się swoim świadectwem.

W dniu 7 lutego 1992 r. mój syn uległ wypadko­wi w Stanach Zjednoczonych. Miał złamany kręgo­słup, otwarte złamanie prawej stopy i roztrzaska­ną stopę lewą w kostce. Zoperowano kręgosłup, przeszczepiono kość, z biodra wyformowano krąg i wstawiono w uszkodzone miejsce, prawą stopę operacyjnie złożono w gips. Lewą zawinęli bandażem, bo nadawała się do amputacji, ale od tego odstąpiono. Była bardzo opuchnięta, nakła­dano specjalny rękaw, podłączano do maszyny i następował masaż. Noga zrosła się, jeśli syn się zdecyduje kiedyś na oczyszczenie z drobiazgów, to dobrze na razie jest w porządku. W tym czasie byłam u syna. Po dwóch tygodniach zawieziono mnie do syna, bardzo to przeżywałam, nie potra­fiłam się modlić. Robione były jeszcze inne zabie­gi, ingerencja do serca przez tętnicę itp.

W pewnym momencie pomyślałam, że będę się modlić za wstawiennictwem Ks. Stefana Kar­dynała Wyszyńskiego. Zawsze darzyłam Ks. Pry­masa miłością i sympatią. W stanie wojennym dowiedziałam się, że są wydane „Zapiski wię­zienne" Prymasa Tysiąclecia, musiałam je zdobyć. Martwiłam się, co stanie się z Polską jak zabrak­nie Ks. Prymasa. Wracam do sedna sprawy.

Modliłam się cały czas i jestem pewna, że Ks. Stefan Kardynał Wyszyński wstawił się do Matki Najświętszej i Jezusa Chrystusa za moim synem. Syn wtedy miał 33 lata i 3-letnią córeczkę i synka, który urodził się w czasie jego pobytu w szpita­lu.

Mój syn wyszedł ze szpitala o jednej lasce i na własnych nogach, czyli po 3. miesiącach. Dzięku­ję Bogu za zdrowie syna. Teraz pracuje, mieszka na stałe w USA, od 1989 r. i cieszy się życiem wraz z rodziną.

Puławy, 2 XI 1997 r. Maria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz