Od pięćdziesięciu dziewięciu lat choruję na psoriasis vulgaris tzn. łuszczycę, nieuleczalną chorobę, zmieniającą zasięg i postać, od lekkiej formy do bolesnej z pękaniem skóry i stanami zapalnymi. Wszystkie te stany przechodziłem i przechodzę. Na starość, jak u mnie (84 L), często łuszczyca wywołuje groźną postać artretyzmu arthritis psonaufica, obejmującą po kolei wszystkie członki ruchowe, pozbawiając "ofiarę" możliwości poruszania się, używania rąk, aż do konieczności stałego leżenia w łóżku. Otóż rozpoczęcie się tej fazy choroby zaczęło się u mnie parę lat temu, równocześnie niemal z codzienną modlitwą o wstawiennictwo Ks. Kardynała, abym miał możliwość dalszego pełnienia licznych rodzinnych czynności (trzypokoleniowa wspólnota) i o dziwo, stan mój przestał się pogarszać; różnego rodzaju bóle stawów pojawiają się czasem przy wstawaniu, zaraz znikają (nie ma widocznych zmian okołostawowych), prowadzę życie normalne: prace domowe, zakupy, udzielam lekcji jęz. angielskiego wnukom itd.
Mam wrażenie, że ta groźna postać choroby została wstrzymana i jakby uwięziona.
Trwa to już tak diugi czas, że uważam tę laskę za dar wstawiennictwa Ks. Kard. St. Wyszyńskiego, modląc się o szybką beatyfikację i utrzymanie mojego zdrowia modlitwą poleconą przez Kurię Metropolitalną Warszawską.
Katowice, kwiecień 1987 r. Józef W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz