Poronin: s. Nulla o swoim cudzie uzdrowienia w procesie beatyfikacji kard. Wyszyńskiego

- Od lekarzy słyszałam o bliskiej śmierci, od sióstr, że nie ważne ile żyjemy, ale jak żyjemy. Pewnej nocy myślałam, że każdy mój oddech to już ten ostatni. Nagle rano poczułam wielką ulgę - opowiadała dziś s. Nulla Lucyna Garlińska podczas spotkania z góralami w parafii Marii Magdaleny w Poroninie koło Zakopanego. Cud zakonnicy został uznany w procesie beatyfikacyjnym kard. Stefana Wyszyńskiego.

Siostrę Nullę ze Wspólnoty Uczennic Krzyża do parafii w Poroninie zaprosili tamtejsi duszpasterze na czele z ks. proboszczem Stanisławem Parzygnatem. 

Na każdej dzisiejszej Mszy św. zakonnica opowiadała góralom historię choroby, uzdrowienia i życia zakonnego. - Najpierw zmagałam się z nowotworem tarczycy. Jednak sytuacja została opanowana. Niestety, po dwóch latach pojawiły się przerzuty. Oprócz leczenia w Szczecinie, otrzymałam pomoc w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Mogłam rozpocząć nowicjat, byłam przeszczęśliwa! Tymczasem choroba znowu dała o sobie znać. Nowotwór pojawił się w gardle. Bardzo cierpiałam, bywały noce, że mogłam tylko siedzieć. Doszło do przerzutów. Podjęłam decyzję, że nie poddam się operacjom - opowiadała s. Nulla. 

Zakonnica wspominała o wielkim wsparciu sióstr ze Wspólnoty Uczennic Krzyża. - Od lekarzy słyszałam o bliskiej śmierci. Miałam zaledwie 21 lat. Tymczasem siostry zapewniały mnie, że nie ważne ile żyjemy, ale jak żyjemy. Prosiły mnie, bym nie zmarnowała tego krzyża, jaki Bóg mi ofiarował. One w tym czasie rozpoczęły modlitewną nowennę poprzez wstawiennictwo Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego - podkreślała s. Garlińska. 

- Wiedziałam, że moje życie nie jest w rękach lekarzy, ale w rękach Pana Boga. Płynęły łzy, ale w sercu zapanował pokój. Siostry zaczęły mi nawet szyć habit do trumny. Doszło do tego momentu, że w nocy zaczęłam się dusić, myślałem, że każdy oddech to ten ostatni. Nagle nad ranem przyszedł moment ulgi, powoli wracałam do pełni sił - mówiła z wielkim wzruszeniem s. Nulla. 

Zakonnica podkreśliła, że jej uzdrowienie to dowód na to, że "Bóg wie kiedy i czego nam udzielić". - Do dzisiaj, do teraz wciąż zadaję sobie pytania, dlaczego to akurat Bóg zachował mnie przy życiu? Przecież nie wszystkich uzdrawia - mówiła s. Nulla. - Proszę Was o nieustanną modlitwę za swoich bliskich, by nie odrzucili krzyża, który daje nam Bóg. Mam nadzieję, że przez to moje świadectwo i waszą modlitwę Bóg otworzy choćby jedno serce człowieka, który Go odrzucił - dodała zakonnica. 

Siostra Nulla wstąpiła do wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża w 1986 roku. Pochodzi z diecezji szczecińsko-kamieńskiej. Jej uzdrowienie zostało uznane za cud w procesie beatyfikacyjnym kard. Stefana Wyszyńskiego. 

Podczas uroczystości beatyfikacyjnych w Warszawie 12 września 2021 r. s. Nulla niosła relikwiarz z relikwiami Prymasa Tysiąclecia.

jg / Zakopane

Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 30 kwietnia 2023
Wydawca: KAI; Red. Naczelny Marcin Przeciszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz