Z niecierpliwością czekamy na potwierdzenie Kościoła, pozwalającego nam czcić czcigodnego Sługę Bożego, Stefana Kardynała Wyszyńskiego - błogosławionym!
W 2019 roku przypada 50. rocznica powstania Ruchu Pomocników Matki Kościoła. Jego inicjatorem był właśnie Prymas Stefan Wyszyński. W uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, 26 VIII 1969 r., na Jasnej Górze ogłosił mówiąc: "Pragnę, dziś otworzyć serce moje przed wami, aby odsłonić tajemnicę trwania Kościoła Chrystusowego w ojczyźnie naszej. Pragnę wam wyznać swoją wiarę w to, że tę moc trwania zawdzięczamy obecnej w misterium Chrystusa i Kościoła Bogurodzicy. Pragnę was zaprosić do współdziałania - w duchu tej wiary i ufności - w dziele wprowadzenia w życie naszych Ślubów Jasnogórskich i zobowiązań, płynących z Milenijnego Aktu Oddania się narodu Matce Chrystusowej w macierzyńską niewolę miłości za wolność Kościoła w świecie i ojczyźnie naszej".
Dlaczego Prymas Wyszyński tak mocno związał swoje życie, a potem posługiwanie - pomagania Kościołowi z Maryją? I również dlaczego - wszystko postawił na Maryję - i jak sam podkreślał - Jasnogórską Królową Polski! "Wydaje mi się, że najbardziej bezpośrednią mocą w moim życiu jest Maryja. Przez szczególną tajemnicę, które w pełni nie rozumiem, została Ona postawiona na mej drodze... Wiem jednak, że z tej drogi zejść nie mogę i nie chcę! Doświadczenie mnie pouczyło, że tylko na tej drodze, przy pomocy Dziewicy Wspomożycielki, Pani Jasnogórskiej, można czegoś dokonać w Polsce. Oczywiście mocami Bożymi".
Jego najbliżsi współpracownicy podkreślają, że Ksiądz Prymas przeświadczenie o słuszności maryjnej drogi dla siebie i Kościoła czerpał z kilku źródeł: z doświadczenia historycznego, liturgii Kościoła, a przede wszystkim z własnych przemyśleń teologicznych. Mówił ze szczytu jasnogórskiego: "Posiadamy dziesięciowiekowe doświadczenie. Na straży nadprzyrodzonego nurtu naszego Narodu, na straży obecnego i wcielonego w życie narodu Kościoła stała zawsze przedziwnie obecna w naszych trudnych dziejach przez Tysiąclecie Matka Chrystusowa i nasza, Matka Kościoła, Dziewica Wspomożycielka, Królowa Polski, Maryja. Ona to skierowuje nas nieustannie ku Chrystusowi (...). Ona strzegła wiary Polaków i naszej więzi z Kościołem" (JG, 3 V 1961).
Choć czcił i koronował wiele wizerunków Matki Bożej, to miejscem szczególnym była dla Niego Jasna Góra i cudowny obraz Królowej Polski. Często podkreślał: "Oglądam się za niezawodną i skuteczną Pomocą. Wskazał Ją nam sam Bóg, a potwierdził Kościół święty - Królowa Polski (3 maja) i Matka Boża Jasnogórska (26 sierpnia)".
Jak ważny jest dom rodzinny! Prymas Wyszyński od najwcześniejszych lat dzieciństwa pamiętał obraz swego ojca opowiadającego o pielgrzymkach do Częstochowy oraz matki, chodzącej do Ostrej Bramy. W jego sercu pozostały te relacje o miłości Rodziców do Królowej Jasnogórskiej i Ostrobramskiej Matki. A potem, gdy tak szybko stracił matkę, odnalazł nową - Maryję na Jasnej Górze. Święcenia kapłańskie otrzymał w kaplicy Matki Bożej we Włocławku, potem w złym stanie zdrowia pierwszą swoją Mszę świętą odprawił właśnie przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. W swoich zapiskach tłumaczy dalej: "Odtąd chętnie wybierałem ołtarz Matki Bożej, by przed nim składać Bogu codzienną Ofiarę. Nabożeństwo maryjne ożywiło się we mnie szczególnie w czasie ostatniej wojny (...). Odtąd wszystkie ważniejsze moje sprawy działy się w dzień Matki Bożej. "Zwiastowanie" biskupstwa lubelskiego miało miejsce w Poznaniu z ust kardynała Hlonda - w dzień Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. Od razu postanowiłem sobie (...), że na mojej tarczy biskupiej będzie mi przewodziła Matka Boża Jasnogórska. Dlatego wybrałem Jej miesiąc na konsekrację i na ingres. Dlatego konsekracja miała miejsce na Jasnej Górze (...). A później, gdy otrzymałem wiadomość o powołaniu mnie na stolicę Bogurodzicy do Gniezna, w liście datowanym 16 listopada 1948 roku, a więc w dzień Matki Bożej Miłosierdzia - moje nabożeństwo do Matki Najświętszej stało się programem pracy".
Nic nie dzieje się bez znaczenia, a szczególnie krzyżowe próby! Wydarzeniem przesłonowym, które jeszcze bardziej związało Prymasa z Matką Bożą, było doświadczenie z 1953 roku, kiedy władze Polski Ludowej wydały Dekret obsadzaniu stanowisk kościelnych. Był to największy atak na wolność Kościoła w Polsce. Prymas przeżył to bardzo... Modlił się przez pośrednictwo Matki Najświętszej. Po Mszy św. 14 II 1953 r. powiedział: "Jestem już całkowicie spokojny. Wszystko postanowiłem na Maryję. Niech ona teraz już działa".
Po uwięzieniu, 8 grudnia tego samego roku oddaje się Matce Bożej Niepokalanej w niewolę miłości. Pełen wewnętrznej walki, ale i pokoju - z Maryją przeżył trzy lata więzienia: najpierw w Rywałdzie, potem Stoczku Warmińskim, Prudniku i Komańczy. Właśnie - w więzieniu Matka Boża odniosła zwycięstwo; najpierw w sercu swego sługi Stefana, przyjmując go za niewolnika, a potem przez Niego w Kościele i w Narodzie. Realizował program swego zawołania: Soli Deo (samemu Bogu), potem prowadzony duchem maryjnym dodaje: per Mariam (przez Maryję). Po złożeniu Jasnogórskich Ślubów Narodu, przygotowuje wraz z Episkopatem Polaków przez Wielką Nowennę (1957-1966) do jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. Wydarzeniem centralnym Milenium jest oddanie specjalnym Aktem Narodu polskiego w niewolę Maryi za wolność Kościoła w świecie.
Od oddania się Królowej Polski, 3 maja 1966 roku, Ksiądz Prymas wszystko i wszystkich oddawał przez Maryję - Bogu. Dlatego nieustannie zapraszał na Jasną Górę. Dla tych, którzy nie mogli spotkać się ze swoją Matką i Królową, przygotował wraz z Ojcami paulinami specjalne Nawiedzenie - peregrynację kopii Obrazu Matki Bożej po parafiach, które trwa do dnia dzisiejszego.
Serce Prymasa Tysiąclecia rozpalało najgłębsze pragnienie - pomagać Maryi. To wewnętrzne przekonanie opierał na prawdzie, że Maryja przez swoje oddanie się Bogu do dyspozycji, pomogła Chrystusowi w dziele odkupienia - w Betlejem, w Nazaret, w Kanie Galilejskiej, na Kalwarii, w Wieczerniku Zielonych Świąt, stała się również najwspanialszą Pomocnicą "odkupionej rodziny ludzkiej i każdego człowieka". Objawienia Matki Bożej w La Salette, Lourdes czy Fatimie, Gietrzwałdzie, czy też cicha służba na Jasnej Górze i w tylu sanktuariach są miejscem, gdzie zagubiony człowiek oczekuje pomocy. Kiedy się mu wydaje, że wszystko stracone - odnajduje Ratunek i Pomoc - Maryję.
W naszej Ojczyźnie mamy tak wiele figur, obrazów czy sanktuariów Matki Jezusa, która stała się naszą Matką - Matką Kościoła. Rzeczywiście jest dla naszego narodu prawdziwą POMOCĄ. Prymas ogłaszając dzieło pomocników, mówił: Maryja "staje się symbolem, znakiem, drogowskazem dla wszystkich pokoleń, jak mamy pomagać. Jesteśmy po to, aby pomagać. Pomagać z Nią i przez Nią Kościołowi świętemu. Pomagać, za Jej przykładem, każdemu człowiekowi, dostrzegać każdą potrzebę i grożące niebezpieczeństwo".
Tak jak za czasów Księdza Prymasa, również dziś Kościół wymaga naszej odpowiedzialności, troski i zaangażowania. Jakie to ważne! Do takiej postawy trzeba wychowania. Kościół - nasza Matka wychowuje nas do pomocy, ale również wymaga naszej pomocy! "Niesienie pomocy jest więc zasadniczą i prawidłową postawą człowieka - mówił kard. Wyszyński do Pomocników. "Lepiej pomagać, niż oczekiwać pomocy... Musimy więc - korzystając zresztą chętnie z pomocy innych, wyrobić w sobie postawę pomagania, niesienia pomocy, wrażliwości na potrzeby ludzi, własnego narodu i Kościoła. Tylko taka postawa da nam w pełni szczęście, radość i właściwy rozwój naszego człowieczeństwa".
Podsumowując, gdybyśmy pytali, co zawdzięczamy wielkiemu Prymasowi, który nazywał się sam sługą i niewolnikiem Maryi, to wydaje się, że najbardziej zwięzłą wypowiedź dał św. Jan Paweł II. Po swoim wyborze na Stolicę Apostolską, 23 października 1978 r. wobec szczęśliwych Polaków powiedział: "Czcigodny i Umiłowany Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności, rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej miłości, Twojego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła; gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, który związany jest z Twoim biskupim, prymasowskim posługiwaniem".
za: O. Mariusz Tabulski, Pomoc w Maryi. Dlatego wszystko postawił na Maryję!, w: Civitas Christiana nr 5/2019, s. 24-25.
Jego najbliżsi współpracownicy podkreślają, że Ksiądz Prymas przeświadczenie o słuszności maryjnej drogi dla siebie i Kościoła czerpał z kilku źródeł: z doświadczenia historycznego, liturgii Kościoła, a przede wszystkim z własnych przemyśleń teologicznych. Mówił ze szczytu jasnogórskiego: "Posiadamy dziesięciowiekowe doświadczenie. Na straży nadprzyrodzonego nurtu naszego Narodu, na straży obecnego i wcielonego w życie narodu Kościoła stała zawsze przedziwnie obecna w naszych trudnych dziejach przez Tysiąclecie Matka Chrystusowa i nasza, Matka Kościoła, Dziewica Wspomożycielka, Królowa Polski, Maryja. Ona to skierowuje nas nieustannie ku Chrystusowi (...). Ona strzegła wiary Polaków i naszej więzi z Kościołem" (JG, 3 V 1961).
Choć czcił i koronował wiele wizerunków Matki Bożej, to miejscem szczególnym była dla Niego Jasna Góra i cudowny obraz Królowej Polski. Często podkreślał: "Oglądam się za niezawodną i skuteczną Pomocą. Wskazał Ją nam sam Bóg, a potwierdził Kościół święty - Królowa Polski (3 maja) i Matka Boża Jasnogórska (26 sierpnia)".
Jak ważny jest dom rodzinny! Prymas Wyszyński od najwcześniejszych lat dzieciństwa pamiętał obraz swego ojca opowiadającego o pielgrzymkach do Częstochowy oraz matki, chodzącej do Ostrej Bramy. W jego sercu pozostały te relacje o miłości Rodziców do Królowej Jasnogórskiej i Ostrobramskiej Matki. A potem, gdy tak szybko stracił matkę, odnalazł nową - Maryję na Jasnej Górze. Święcenia kapłańskie otrzymał w kaplicy Matki Bożej we Włocławku, potem w złym stanie zdrowia pierwszą swoją Mszę świętą odprawił właśnie przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. W swoich zapiskach tłumaczy dalej: "Odtąd chętnie wybierałem ołtarz Matki Bożej, by przed nim składać Bogu codzienną Ofiarę. Nabożeństwo maryjne ożywiło się we mnie szczególnie w czasie ostatniej wojny (...). Odtąd wszystkie ważniejsze moje sprawy działy się w dzień Matki Bożej. "Zwiastowanie" biskupstwa lubelskiego miało miejsce w Poznaniu z ust kardynała Hlonda - w dzień Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. Od razu postanowiłem sobie (...), że na mojej tarczy biskupiej będzie mi przewodziła Matka Boża Jasnogórska. Dlatego wybrałem Jej miesiąc na konsekrację i na ingres. Dlatego konsekracja miała miejsce na Jasnej Górze (...). A później, gdy otrzymałem wiadomość o powołaniu mnie na stolicę Bogurodzicy do Gniezna, w liście datowanym 16 listopada 1948 roku, a więc w dzień Matki Bożej Miłosierdzia - moje nabożeństwo do Matki Najświętszej stało się programem pracy".
Nic nie dzieje się bez znaczenia, a szczególnie krzyżowe próby! Wydarzeniem przesłonowym, które jeszcze bardziej związało Prymasa z Matką Bożą, było doświadczenie z 1953 roku, kiedy władze Polski Ludowej wydały Dekret obsadzaniu stanowisk kościelnych. Był to największy atak na wolność Kościoła w Polsce. Prymas przeżył to bardzo... Modlił się przez pośrednictwo Matki Najświętszej. Po Mszy św. 14 II 1953 r. powiedział: "Jestem już całkowicie spokojny. Wszystko postanowiłem na Maryję. Niech ona teraz już działa".
Po uwięzieniu, 8 grudnia tego samego roku oddaje się Matce Bożej Niepokalanej w niewolę miłości. Pełen wewnętrznej walki, ale i pokoju - z Maryją przeżył trzy lata więzienia: najpierw w Rywałdzie, potem Stoczku Warmińskim, Prudniku i Komańczy. Właśnie - w więzieniu Matka Boża odniosła zwycięstwo; najpierw w sercu swego sługi Stefana, przyjmując go za niewolnika, a potem przez Niego w Kościele i w Narodzie. Realizował program swego zawołania: Soli Deo (samemu Bogu), potem prowadzony duchem maryjnym dodaje: per Mariam (przez Maryję). Po złożeniu Jasnogórskich Ślubów Narodu, przygotowuje wraz z Episkopatem Polaków przez Wielką Nowennę (1957-1966) do jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. Wydarzeniem centralnym Milenium jest oddanie specjalnym Aktem Narodu polskiego w niewolę Maryi za wolność Kościoła w świecie.
Od oddania się Królowej Polski, 3 maja 1966 roku, Ksiądz Prymas wszystko i wszystkich oddawał przez Maryję - Bogu. Dlatego nieustannie zapraszał na Jasną Górę. Dla tych, którzy nie mogli spotkać się ze swoją Matką i Królową, przygotował wraz z Ojcami paulinami specjalne Nawiedzenie - peregrynację kopii Obrazu Matki Bożej po parafiach, które trwa do dnia dzisiejszego.
Serce Prymasa Tysiąclecia rozpalało najgłębsze pragnienie - pomagać Maryi. To wewnętrzne przekonanie opierał na prawdzie, że Maryja przez swoje oddanie się Bogu do dyspozycji, pomogła Chrystusowi w dziele odkupienia - w Betlejem, w Nazaret, w Kanie Galilejskiej, na Kalwarii, w Wieczerniku Zielonych Świąt, stała się również najwspanialszą Pomocnicą "odkupionej rodziny ludzkiej i każdego człowieka". Objawienia Matki Bożej w La Salette, Lourdes czy Fatimie, Gietrzwałdzie, czy też cicha służba na Jasnej Górze i w tylu sanktuariach są miejscem, gdzie zagubiony człowiek oczekuje pomocy. Kiedy się mu wydaje, że wszystko stracone - odnajduje Ratunek i Pomoc - Maryję.
W naszej Ojczyźnie mamy tak wiele figur, obrazów czy sanktuariów Matki Jezusa, która stała się naszą Matką - Matką Kościoła. Rzeczywiście jest dla naszego narodu prawdziwą POMOCĄ. Prymas ogłaszając dzieło pomocników, mówił: Maryja "staje się symbolem, znakiem, drogowskazem dla wszystkich pokoleń, jak mamy pomagać. Jesteśmy po to, aby pomagać. Pomagać z Nią i przez Nią Kościołowi świętemu. Pomagać, za Jej przykładem, każdemu człowiekowi, dostrzegać każdą potrzebę i grożące niebezpieczeństwo".
Tak jak za czasów Księdza Prymasa, również dziś Kościół wymaga naszej odpowiedzialności, troski i zaangażowania. Jakie to ważne! Do takiej postawy trzeba wychowania. Kościół - nasza Matka wychowuje nas do pomocy, ale również wymaga naszej pomocy! "Niesienie pomocy jest więc zasadniczą i prawidłową postawą człowieka - mówił kard. Wyszyński do Pomocników. "Lepiej pomagać, niż oczekiwać pomocy... Musimy więc - korzystając zresztą chętnie z pomocy innych, wyrobić w sobie postawę pomagania, niesienia pomocy, wrażliwości na potrzeby ludzi, własnego narodu i Kościoła. Tylko taka postawa da nam w pełni szczęście, radość i właściwy rozwój naszego człowieczeństwa".
Podsumowując, gdybyśmy pytali, co zawdzięczamy wielkiemu Prymasowi, który nazywał się sam sługą i niewolnikiem Maryi, to wydaje się, że najbardziej zwięzłą wypowiedź dał św. Jan Paweł II. Po swoim wyborze na Stolicę Apostolską, 23 października 1978 r. wobec szczęśliwych Polaków powiedział: "Czcigodny i Umiłowany Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności, rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej miłości, Twojego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła; gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, który związany jest z Twoim biskupim, prymasowskim posługiwaniem".
za: O. Mariusz Tabulski, Pomoc w Maryi. Dlatego wszystko postawił na Maryję!, w: Civitas Christiana nr 5/2019, s. 24-25.