Drogie dzieci, żyjące pod tym radosnym mianem Zmartwychwstania, zmartwychwstanek, a więc jak gdyby odnawiające nieustannie tajemnicę, która raz się dokonała i odstać się już nie może, weszła już absolutnie w depozyt wiary i chyba nie wymaga jakiegoś szczególnego przypominania, bo to, co jest faktem, nie wymaga odnowy. Jeżeli jednakże Bóg przez Ducha Świętego powołuje was, byście żyły w światłach tej tajemnicy, to chyba nie po to, by umocnić wiarę w tajemnicę, bo ona jest w Kościele silna, ale idzie chyba o tę atmosferę, która ma towarzyszyć w życiu waszym i w dziejach Kościoła. O tę tajemnicę uwagi na słowo Boże, na każde słowo, nawet na takie, którego mogą inni nie dosłyszeć, o wrażliwość, wierność - fidelitas: Panna wierna i miłość.
I gdy wy rozważacie tę tajemnicę w życiu swoim, boć nie sposób, byście nosząc taką nazwę, nie rozważały tej tajemnicy, to chyba najbliżej tych rozważań ma stać ta pierwsza apostołka, ta zwiastunka Zmartwychwstania, jej wewnętrzne, duchowe usposobienie. I naśladowanie tego usposobienia, wyrobienie w sobie tej szczególnej wrażliwości na słowo Boże, na głos Boży, na zlecenia Boże, na posłannictwo. Musiała to być niezwykła odwaga: iść do uczniów, którzy byli świadkami nie tylko chwały, ale i katastrofy Jezusa Chrystusa, i opowiadać im, że „zmartwychwstał Pan prawdziwie”. Niezwykła odwaga, męstwo. Musiała je mieć. Pewno Chrystus ją wzmocnił i radość z widzenia Pana wzmocniła jeszcze tę postawę.
Dzisiaj takich usposobień Kościołowi potrzeba. Aktualność wasza i waszego zgromadzenia w tym się właśnie wyraża, że Kościołowi potrzeba takich usposobień, że potrzeba takiej wrażliwości, takiej uwagi, takiej wierności i takiej miłości. To jest właśnie sens waszego życia pod szczytnym hasłem tajemnicy Zmartwychwstania. Bóg sobie was w specjalny sposób wybrał.
Stryszawa, 29 lipca 1960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz