Mijają lata. Zdawałoby się, że pewne zdarzenia zmieniły swą treść. A jednak wydaje nam się, że życie waszego zgromadzenia nie przestało być aktualnym, tak jak nie przestał być aktualnym dogmat o zmartwychwstaniu. Owszem, on jest zawsze najbardziej aktualnym, bo zapowiada, że vita mutatur non tollitur, że zatem najdłużej i najmocniej woła, iż w tym świecie zmian od wiary do pewności - wierzyć będziemy ciągle w zmartwychwstanie i żywot, że jeszcze jest jakaś pocieszająca prawda, najważniejsza w chrześcijańskim świecie nadziei, tak iż bez niej byłoby daremne przepowiadanie nasze i daremna wiara nasza. Dlatego też zgromadzenie wasze nie zdezaktualizowało się, a to wszystko, co się mieści w duchu waszego życia, nadal przemawia wyraziście, bo oczekujemy innej ojczyzny.
W swej ekonomii zbawienia Bóg zapragnął, żeby to się działo właśnie tu, na ziemi, i dlatego w ziemię układane są pokolenia, które czekają na wielki dzień, i dlatego na tej ziemi jest nieustanne umieranie i nieustanne zmartwychwstanie. Bo nie tylko umierają idee, myśli, filozofie, które znów się jakoś jeszcze odradzają. Umierają narody, epoki, z których każde coś przekazuje przyszłości, bo przyszłość zawsze składa się z przeszłości i teraźniejszości. Umierają też i ludzie, ale zawsze zachowują tęsknotę za życiem, która jest najlepszym dowodem i sprawdzianem prawdy przyszłego zmartwychwstania.
Pragnąłbym podkreślić tę wielką prawdę, która może być dla was niezwykle doniosła, najmilsi ojcowie zgromadzenia Zmartwychwstania, że reprezentujecie prawdę najbardziej upragnioną i pożądaną, i że ta prawda nie tylko otwiera bramy nieba, ale też i wiąże się z tą ziemią, z której Bóg wskrzesił dzieci swoje. Zbawienie dopełnia się na tej ziemi i dlatego Ojciec niebieski z tą ziemią powiązał całą swą zbawiającą wolę i miłość. Żeby zaś ziemia nie straciła nadziei, posłał Syna swojego, Słowo Przedwieczne, które jak ziarno wpa¬dło w ziemię i wydaje nieustannie plon stokrotny.
Chyba przyszły takie czasy, w których lepiej się rozumie, co to znaczy, że w planie Bożym humanis divina iunguntur. Tak właśnie było w chwili powstania zgromadzenia. Ażeby naród odzyskał nadzieję, trzeba było mocy Bożej, religijnej, ducha chrześcijańskiego, całej prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa, która by światłem swoim rozpromieniała mroki, w których naród siedział, by ujrzał światłość wielką.
Przecież zgromadzenie wasze ma charakter wybitnie religijny, a więc musiało zapożyczyć treści Bożej, objawionej, takich świateł, które by zdolne były budzić nadzieję w pogrzebanym, choć żywym narodzie.
To jest właśnie związek Bożego z ludzkim, jak w osobie Jezusa Chrystusa, jak w całych dziejach Boga Wcielonego, tak też i w dziejach Kościoła, tak też i w dziejach wszystkiego, co Boże, i w dziejach narodu.
Wszędzie jest powiązanie wartości przyrodzonych i materialnych z nadprzyrodzonymi i duchowymi. Właśnie to światło prawdy teologicznej, gdy padło na nadzieję pogrzebanego narodu, pozwoliło mu przetrwać najtrudniejsze chwile. Żyliśmy wszyscy przecież w duchu tych nadziei, które wypowiadali założyciele zgromadzenia. Oni to upowszechnili nadzieję nawet wśród tych, którzy już religijnej nadziei nie mieli, gdy z ich nadziejami ludzkimi połączyły się reli¬gijne, poniekąd przez naród, przez jego mękę i cierpienie, uwierzyli w prawdę zmartwychwstania.
Jest to znamienne w pismach współczesnych Mickiewiczowi, Jańskiemu, Kajsiewiczowi, Semenence i innym, że ludzie niekiedy dochodzili do wiary religijnej przez nadzieje czysto przyrodzone, bo się nie mogli z nimi rozstać, a nie mieli dość argumentów doczesnych, by wierzyć w zmartwychwstanie. Kościół tą prawdą o zmartwychwstaniu Chrystusa i wszystkich, którzy wierzą w imię Jego, pomógł narodowi do przetrwania ciężkich chwil.
Prawda zmartwychwstania ciał była najpotężniejszym bodźcem religijnym do przetrwania chwil próby. I dlatego dzieje tego zgromadzenia są tak ściśle, tak mocno związane z dziejami narodu, a prawda religijna o zmartwychwstaniu ciał tak się upowszechniła, weszła do filozofii, do kultury narodowej, do sztuki, do literatury, bardziej bodaj niż każda inna.
Naród pragnął zmartwychwstania, ale do podtrzymania tych pragnień pomogła niewątpliwie prawda teologiczna. Zbawienie dopełnia się na tej ziemi. Może dzisiaj, drodzy moi, inaczej się kształtują ludzkie bóle, tęsknoty, cierpienia, jak przed stu dwudziestu laty, ale także będzie aktualną prawda o tym, że na tym świecie nieustannie coś umiera, aby nieustannie zmartwychwstawać. Jesteśmy świadkami takiego umierania, a zarazem wiążącej się z tym umieraniem nadziei, że jednakże vita mutatur non tollitur.
Rzym, 18 listopada 1968
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz