Współpraca międzyzakonna

W ciągu dwudziestolecia niewątpliwie mieliśmy dużo trudności z przełamaniem indywidualizmu i separatyzmu. Obawiano się, że wyrazistość własnych celów i zadań będzie przez tę wspólnotę i współpracę zamazana. Po 20 latach widzimy, że ten lęk był zbędny, a rodziny zakonne nie tylko nie zostały wsypane jak ziarno do jakiegoś wielkiego miecha, ale ich właściwości, „specyfika zakonna i szczegółowe powołanie” zostały umocnione, uwidocznione i pogłębione. Sama współpraca ze sobą różnych zgromadzeń spotęgowała lepsze rozumienie życia zakonnego. Owszem, może nawet ta święta emulacja miała znaczenie konstruktywne dla poszczególnych rodzin zakonnych, gdy przełożeni zakonni wracali z dni skupienia i mogli porównać prace innych rodzin zakonnych z pracą własną. Poczucie, że się należy do wielkiej rodziny zakonów, ma ogromne znaczenie. Świadomość, że współdziałanie i współpraca pogłębia życie wewnętrzne i wychodzi na dobro, miała również bardzo doniosłe znaczenie. Współpraca ta łatwą nie jest ani dla nas, ani dla was. Zawsze jednak pamiętajmy, że człowiek, który się wysila, wyrasta z siebie, wyzwala się z karłowatości, a nieraz i z obrastającego człowieka zbędnego „materiału”.

Największym niebezpieczeństwem w przeszłości był indywidualizm, „kapliczkowatość” własnego zgromadzenia. Nie chcemy przez to powiedzieć, że nie było w tym swoistych wartości. Były i są, ale włączyliśmy je w całość życia Kościoła w Polsce. Dzisiaj możemy powiedzieć, że nasze wysiłki mają aprobatę najwyższą - Soboru Watykańskiego II, który włączył konstruktywnie życie zakonne do organizacji Kościoła. Jest specjalny rozdział w „Konstytucji dogmatycznej o Kościele” o życiu zakonnym. Jest to nie tylko nobilitacja życia zakonnego i podkreślenie jego doniosłości na dziś, ale jest ukazaniem drogi dla rodzin zakonnych: „ z Kościoła, w Kościele, dla Kościoła, przez Kościół”.

Jasna Góra, 6 maja 1969 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz