Gdybym w tym życiu tak bogatym i czynnym chciał wyszukać coś, co jest najbardziej istotne i trwałe, powiedziałbym, że to był człowiek skierowany całym swym życiem, umysłem, wolą i sercem, duszą i ciałem „ku człowiekowi”. Człowiek oddany bez reszty i bez wahań człowiekowi. Człowiek życzliwie patrzący na człowieka.
Wyrasta ze swej epoki. Jesteśmy skłonni mówić - może to jest ułatwienie, a może przejaw naszego bezpośredniego zainteresowania się rzeczywistością, - że żyjemy w czasach wyjątkowych. Dla każdego człowieka jego czasy są czasami wyjątkowymi. I dla Wincentego jego czasy były wyjątkowe. Ale ważne jest to, że nie zgubił się w tych swoich czasach wyjątkowych i ciężkich. Nie dał się owładnąć czasom, nie został ich niewolnikiem, przeciwnie, zwyciężył czasy, w których żył.
Jakie one były - wiele by o tym można mówić. Były tragiczne, bo były jakąś wielką poniewierką człowieka. Trzeba było na nowo przypomnieć, kim jest człowiek. Trzeba było przed nim uklęknąć, czy był królem, czy galernikiem, i opatrywać rany jego ciała i duszy, trzeba było ratować człowieka. Trzeba było zbliżać jednych do drugich, możnych ku nędzarzom, władców ku podwładnym. Trzeba było mówić: „Bracie”: I ty, bracie w koronie, i ty, bracie w kajdanach, i ty, bracie władco, i ty, bracie niewolniku! Bracie!...
Jałmużnik świata zapowiada litość nad człowiekiem, prosi niemalże Hiobowymi słowami: „Miłujcie się przynajmniej wy, przyjaciele”. Z tym wołaniem o litość dla człowieka poszedł do królów. Nie uległ manierze dworskiej, nie przeląkł się władców. Duchem im,rozkazywał i serca ich zyskiwał dla nędzy. Z tym wołaniem: „Miłujcie się!... miejcie litość!...” - poszedł do ówczesnych pań i dotarł do ich serc. Zjednał je tak, iż porzuciły salony i poszły do szpitali. Dokądkolwiek poszedł, pamiętał, że trzeba mieć litość dla człowieka i że trzeba ją budzić. Takie były jego czasy, taka była jego epoka.
Odszedł, ale jest nadal promieniem świata. Dziś głos jego często wraca na nasze usta, a przykład porywa i budzi niepokój. Sumienia budzi...
Kraków, 27 września 1960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz