Stojąc więc jak najwierniej na stanowisku konstytucji, reguł, ducha zakonnego, właściwego waszym rodzinom, jednakże czuwajcie: Spiritus flat, ubi vult - nasłuchujcie, bądźcie wrażliwe na głos Boży, na to, czego Bóg żąda w tej właśnie chwili. Jeżeli otrzymacie wyjaśnienie: Spiritus Sanctus superveniet... virtus Altissimi obumbrabit... quod nascetur... i jeżeli wyjaśnienie zrozumiecie, zapanuje w was i w waszych rodzinach zakonnych zupełny spokój, bez względu na sytuację zewnętrzną. Wystarczy świadomość, że jest Ojciec przyszłego wieku, za którym idziemy spokojnie.
Nieraz pragnęliśmy, aby na naszym drzewie były zawsze wiosenne listki i kwiatki. To bardzo piękne. Ale jeśli Bóg zażąda, by nasze drzewo obciążyło się złotym, jesiennym owocem, tak ciężkim, że się ugną pod nim ramiona drzew, to się chyba i na to zgodzimy. Może niekiedy pogląd nasz na życie zakonne jest taki błękitno-lazurowy, jest tak angeliczny, jak u Fra Angelico na jego pięknych obrazach. A tymczasem Pan Bóg może zażądać, abyśmy będąc Mu wierne, właśnie w tym naszym życiu zakonnym, zgodziły się na to, że szatki niepokalane troszkę się ubrudzą realizmem życia pszenicy i kąkolu, świętych i grzeszników, i że my wyjdziemy z tej upragnionej izolacji, jak Maryja wyszła z izolacji nazretańskiej na spotkanie głosu Bożego. I choć pragnęła Ona całe życie pozostać w Nazarecie, musiała za Jezusem chodzić po drogach i ubrudzić się niekiedy bardzo, i tłuc się po górach i dolinach, i szaty Apostołów cerować, a może nawet nogi umywać im oliwą, jak to czyniła Maria na uczcie Szymona, bo to wszystko było im potrzebne. I właśnie to wszystko, to samo jest w tej chwili potrzebne Kościołowi.
Nieustannie was zachęcamy do tego, abyście były wierne duchowi waszych zgromadzeń zakonnych, ale jednocześnie, abyście mądrze myślały o swoich Założycielach, a więc, żebyście nigdy nie mówiły: „w naszych regułach tego nie ma”, nasi przełożeni i założyciele tego nie zalecali, oni tak a tak postanowili, a my musimy być im wierne. Nie trzeba myśleć, że przełożeni i założyciele wasi byli tak ograniczeni w myśleniu, bo oni wyrośli z ducha czasu, potrzeb czasu i tym potrzebom chcieli zaradzić. Gdyby ci z wieku XI dzisiaj żyli, na pewno chcieliby zaradzić potrzebom dwudziestego wieku. Z czego to wynika? Oczywiście, z miłości, bo miłość zawsze się wysila, aby zaradzić aktualnym potrzebom. I w tym duchu trzeba myśleć o przełożonych, założycielach i fundatorach. Gdyby oni dziś żyli, pisaliby reguły i konstytucje pod kątem współczesnych potrzeb Kościoła świętego. Szanując jak najbardziej ducha zgromadzeń zakonnych trzeba być wrażliwym na to, co dziś Duch Święty mówi Kościołowi Bożemu, czego dziś od Kościoła Bożego żąda, czego dziś żąda od nas? Żąda na pewno tej aktualnej miłości, która zaradza potrzebom chwili obecnej. Na taką potrzebę chwili Maryja w pełni odpowiedziała. I dlatego my ufając Jej, oddaliśmy tej Mądrej Pannie siebie i nasze życie zakonne. I pełni ufności, spokojnie, jak Ona pod krzyżem, nawet pod krzyżem, będziemy gotowi zawsze wypełnić to, co nam każe czynić Duch Święty, który nieustannie w Kościele Bożym mówi do nas przez Ojca świętego, przez biskupów i kapłanów. (...)
Warszawa, 5 maja 1961
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz