Wydaje mi się, że energia nasza, zużywana na ambonie, w dużym stopniu idzie na zwalczanie tych, którzy już leżą, gdyż grzech i jego słudzy leżą już w upadku. A przecież nie o to idzie, aby walczyć z już pobitymi i poranionymi, ale o to, aby ich postawić i uleczyć. Nie trzeba zatrzymywać się w połowie drogi. Zwalczanie grzechów to oczyszczanie pola, wygrabianie perzu i chwastów. A przecież trzeba obsiać ziarnem i nauczyć pielęgnować niwę! Wydaje mi się, że wszystkie zarzuty, jakie powstają dzisiaj pod adresem Kościoła świętego i mówią o nieskuteczności jego pracy - płyną stąd, że za mało ludziom mówimy o tym, jak trzeba żyć i co robić, aby żyć dobrze.
Warszawa, 24 stycznia 1961
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz