Ufam, drodzy moi, że jak Paryż ma swój oddech w Lourdes, tak też i Warszawa znajduje swój oddech właśnie w Niepokalanowie, bo bardzo jej to potrzebne. Chcielibyśmy stolicę otoczyć wiankiem takich właśnie niewielkich domków rekolekcyjnych, gdzie by zmęczeni ludzie mogli odetchnąć duchem Bożym i wolnością Bożą I to jest jedno z wielkich zadań, które jest przed Niepokalanowem.
Czas zakłócenia waszej pracy, która tak fantastycznie rozwijała się przed wojną, wykorzystaliście na wybudowanie świątyni. To jest - jak powiedziałem w kościele - koleba, która będzie naprawdę Betlejem, a więc krainą chleba, u wrót stolicy. Przyjdą tu ludzie, aby szukać pokrzepienia, aby się uczyć modlić. Będą stąd wynosić energię Bożą do dalszej pracy w niezbyt odległej stolicy.
Bóg pozwoli, że wielu z was będzie oglądało to, co jeszcze w tym miejscu Bóg uczyni, jakie zwycięstwo odniesie Niepokalana, jak będzie zapładniać ducha twórca Niepokalanowa. Wierzcie, że tak będzie! Wszyscy siejemy we łzach. Niekiedy szkoda złotego ziarna, które wrzuca się w błoto.
Ale ziarno poradzi sobie z błotem. Ma tę przedziwną, Bożą właściwość, że nawet z błota wykształtuje się w złoty i pożywny chleb. I gdy z was chciano zrobić tylko błoto - jak diabeł, który ziarno zakopał w ziemię i przybił kopytem - gdy chciano zniszczyć całą dowojenną pracę Niepokalanowa, to wszystko po etapie trudnej próby, która wymaga wielkiej ufności, wyrośnie na większą chwałę Bożą. W tym czasie niebo da wam patrona, który będzie się za wami wstawiał przedziwnie skutecznie.
Nie myślcie, że dzieło ojca Kolbego zostało zakończone. To jest dzieło wszczepione w ziemię. Ono się zaczęło i nie ma żadnej siły, która by to dzieło przyhamowała, chociaż chwilowo wasze myśli, programy, młodzieńcze porywy i ideały nie mogą się rozwijać tak, jak by mogły, jak byście tego pragnęli.
Drodzy moi, wierzcie! Nie ustawajcie w wierze! Czas, który macie, wykorzystujecie dobrze, bo budujecie świątynię Bożą. To bardzo przypomina waszego patriarchę św. Franciszka, który swoją pracę zaczął od podnoszenia zmjnowanych kościółków w Umbrii. Ten moment, dobrze wykorzystany przez was, sprawi, że będzie on błogosławieństwem dla przyszłego rozwoju zakonu i dzieła ojca Maksymiliana. (...)
Niepokalanów, 31 maja 1965
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz