Lumen gentium

Tutaj odsłonię swoją prywatną myśl, która może mieć dla was takie czy inne znaczenie, mianowicie: wydaje mi się, że dla dobrego posługiwania się treściami soborowymi, tymi skondensowanymi ujęciami, zawartymi zwłaszcza w Konstytucji dogmatycznej o Kościele, trzeba jeszcze bardzo dużo czasu. Bo taka konstytucja jest wyrazem pracy. To jest praca wieków - teologów, myślicieli, Soborów, Synodów, uniwersytetów itd. Ja przecież siedziałem cztery lata na Soborze i rzadko którą sesję opuściłem, a gdy teraz biorę do ręki tę Konstytucję dogmatyczną o Kościele i czytam ją na nowo, to tak jakbym coś nowego widział, jakbym przespał Sobór.

Widzi się działanie Ducha Świętego w tym dokumencie, w który trzeba się wgryzać nie tylko umysłem, ale sercem, wiarą i miłością, żeby to wszystko dobrze wydedukować. I dlatego też, zanim znajdziemy właściwy język, by mówić naszemu ludowi o przewodnich myślach Soboru, to tę skondensowaną potrawę musimy rozmienić na niemal dziecięcy pokarm.

Kraków, 19 kwietnia 1967


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz