Formacja pokorną służbą

Wszystkim, otaczającym sercami i bliskością człowieka, który krzyżuje siebie wraz z Chrystusem, pozostaje dyskretna, delikatna i zazwyczaj milcząca obecność. Podobna jest ona obecności na Kalwarii Matki Chrystusowej i innych niewiast: Marii Kleofasowej, Salome, Magdaleny, tych różnych postaci, przekrojów duchowych i poziomów miłowania.

Jest rzeczą niebezpieczną chcieć zastąpić Chrystusa, wyręczyć Go, powiedzieć swoje słowo w miejsce słowa żywota, lub samemu zrobić wszystko za człowieka męczącego się, chociaż niekiedy on tego od nas oczekuje. Dzieci najmilsze! Tak zwane „mistrzostwo” w nowicjacie nie polega na tym, aby zawsze skutecznie pomóc, wyręczyć, umniejszyć mękę, cierpienie i zmaganie się, czyli krzyżowanie samego siebie z Chrystusem. Proces wszczepiania się człowieka w Boga mógłby zostać wtedy zubożony. Nie wiemy, jaką miłość ma Bóg dla tej młodej dziewczyny, nowicjuszki; może większą niż ja, mistrzyni nowicjatu?... Moja miłość - choćby i wielka - mogłaby się okazać wówczas niewystarczająca, poniżej programu, który Bóg ma dla człowieka krzyżującego swoje ciało, namiętności, upodobania, wolę i zachcianki — swoje ,ja” - mocującego się z Chrystusowym krzyżem, z Jego wolą, Jego miłością i Jego programem.

Mistrzyni nowicjatu musi być kobietą mądrą, w sposób wysoce nadprzyrodzony. Ona rozumie misterium, które się tutaj dzieje... Niekiedy wypadnie jej milczeć, bacznie, uważnie, czujnie, jak milczała Maryja, obecna i czujna pod krzyżem swojego Syna. Tam się działy sprawy Boże! Tam Syn i Ojciec w jedni miłowania sprawowali wielkie misterium miłości ku rodzajowi ludzkiemu. W spotkaniu młodej nowicjuszki z Chrystusem na krzyżu, sprawuje się również to wielkie misterium, wobec którego wypadnie niekiedy zachować mądre, rozumne, nadprzyrodzone milczenie...

Oto wielki introit Boga w życie człowieka, powtarzający się nieustannie, którego jesteśmy świadkami. Czasem trudno się powstrzymać, bo człowiek jest życzliwie usposobiony i chciałby ulżyć męce, umniejszyć ją, zwłaszcza gdy tego gwałtownie od nas oczekują, domagają się, przychodzą do nas, wypłakują i wyżalają się. Jakże trzeba być wtedy ostrożnym, by sobą nie przysłonić Boga, by Go nie „wyręczać”, ale właśnie ku Niemu skierowywać. To, co się nazywa „nowicjatem” w technice kanonicznej, jest właściwie novitas - nowość. Nova facio - mówi w Apokalipsie Bóg - nova facio omnia (Ap 21,5)! Ma powstać coś zupełnie nowego.

Służba powołanym jest służbą ogromnej pokory w obliczu potężnej miłości Trójcy Świętej, którą Bóg swą hojnością, rozsadzającą wymiary ludzkie, chce wszczepić w małe skorupki, w skromne naczynia naszej ludzkiej pojemności.

Warszawa, 15 września 1967

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz