Formacja liturgiczna

Zagadnienie: „Formacja liturgiczna” - jest ustawione z głęboko przemyślaną celowością. Nie idzie tu tylko o to, by znać przepisy liturgii, by znać prawo i nowy kodeks liturgiczny, ani też tylko o to, by wiedzieć jak urządzić ołtarz, jak go ubrać. Nie idzie tylko o to, żeby wiedzieć, co śpiewać i czego naprawdę - na litość Bożą - śpiewać w kaplicach nie trzeba! Ale idzie tu o życie z Kościołem, o modlitwę z Kościołem. Aż nadto często zakonnice piszą, że w swoim życiu zakonnym czują się osamotnione i bez kierownictwa. Zazwyczaj odpowiadamy wtedy - kierownictwo detaliczne i duchowe daje ci Kościół święty na każdy dzień. Masz je w mszale.

Życie z Kościołem na każdy dzień, to jest najlepsza, wystarczająca formacja. Kościół, przez cały okrągły rok przeżywa Chrystusa - w liturgii, w mszale, w brewiarzu, w poszczególnych okresach życia liturgicznego. Kościół przeżywa dzieje Chrystusa od Adwentu, poprzez Jego inkamację i życie w konkretnych warunkach ludzkich, poprzez okres apostolskiej pracy, Kalwarię, Odkupienie i dalej, w dziełach Zmartwychwstania, Wniebowstąpienia, Zesłania Ducha Świętego. Po prostu życie Chrystusa przesuwa się nieustannie przed oczyma naszymi, tak jak na filmie. A że to życie warto naśladować, że można je skutecznie naśladować, to Kościół nam daje tak mocne argumenty, jakimi są życie Maryi i życie świętych. To są argumenty niezbite na to, że ludzie, każdy na swój sposób, pod tchnieniem Ducha Świętego, mogą w sobie odtwarzać drugiego Chrystusa. Tak też, na co dzień, w wewnętrznym kierownictwie, mszał jest niesłychanie użyteczny. Niekiedy wstaje dzień jak chmura czarny i człowiek nie daje się pocieszyć. Postanowił sobie, że będzie chodził jak bryła lodowa i nikt tu już nic nie pomoże. A tymczasem jeden introit Mszy świętej dnia, pootwiera wszystkie kłódki duszy i skieruje serce do Boga. Niekiedy nie ma tematu na rozmyślanie, bo to, co według przepisów czytali, to takie nudne i tak niewyraźnie przeczytane. Jedna modlitwa, kolekta, niekiedy tekst lekcji mszalnej czy też Ewangelii, jakieś communio - wystarczy mi za najlepszy te¬mat do dziękczynienia po Komunii św., jak introit może być najwspanialszym aktem strzelistym, który będzie potrząsał usypiającą duszę i trzymał ją przy Bogu. (...)

Ponieważ Kościół jest kierowany przez Ducha Świętego detalicznie, najlepiej czyni człowiek, gdy każdego dnia żyje tym okresem, którym Kościół żyje, tą prawdą, którą Kościół dzisiaj opowiada. Np. zagadnienie dziękczynienia po Komunii św. niesłychanie trudne, bo ten sam Jezus przyszedł do tej samej duszy, i o czym my będziemy mówili, kiedy omówiliśmy już wszystkie nasze tematy? A o Nim będziemy mówili, bo właśnie Kościół dzisiaj mówi o tym, że On w niebo wstąpił. I mam po prostu cudowne rozwinięcie mojego dziękczynienia po Komunii św. A niekiedy to się przedłuża na cały dzień, bo rozważam Chrystusa idącego w niebo. I mam każdego dnia nowy ogromny ładunek myśli, uczuć, aktów, które ożywiają całe moje życie. W tym duchu trzeba kształtować młode pokolenie, przyzwyczajać je do mszału, do tekstów liturgicznych.

Warszawa, 5 maja 1961

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz