Bezduszność

Pomyślcie, ile w rodzinach zakonnych jest męki, zgnębienia, jakiegoś wzajemnego utrucia. Czasami nie wiadomo, o co idzie właściwie. Domy zakonne, zamiast być miejscami radości, są niekiedy miejscami udręki: słabsze psychiki już tego nie wytrzymują i łamią się powołania. Na wszystko jest jeszcze jakiś sposób, gdy się ma odrobinę miłości. Może siostra racji nie ma, myli się, nie ma nic do zrobienia, tylko płakać; ale można się jeszcze do niej na pożegnanie tragicznej chwili uśmiechnąć. I nie wychodzić ze sceny jak królowa, jeszcze coś mieć dla człowieka. Nie trzeba tu wielkiej mądrości, trzeba serca. A serce — to jest przecież wyjątkowa słabość Boga, bo nawet sam Bóg maje otwarte. Tak niewiele, a tak wiele nauczyliśmy się na tle ostatnich przemian w Kościele Bożym. (...)

Warszawa, 15 maja 1959 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz