Kościół jest matką. Troszczy się nie tylko o zbawienie człowieka, ale ogarnia całe nasze życie. Chrystus przyniósł na ziemię dobrą nowinę o miłości Ojca, a jednocześnie litował się nad doczesnymi potrzebami ludzi - uzdrawiał, wskrzeszał, uwalniał od złych duchów. Przy Chrystusie od początku obecna jest Jego Matka. W Betlejem w Jej ramionach znajdują Jezusa pasterze i mędrcy. Zaraz po Zwiastowaniu Maryja idzie do swojej krewnej Elżbiety. Niesie w swoim łonie Chrystusa do ludzi. Nie tylko przynosi dobrą nowinę, ale po ludzku służy Elżbiecie. Macierzyństwo Maryi jest prawzorem macierzyństwa Kościoła, który rodzi Chrystusa w naszych sercach. Maryja uczy Kościół nie tylko mądrości słowa, ale dobroci, ciepła, wrażliwości na ludzi.
Jej piękny hymn Magnificat kardynał Wyszyński nazywa „manifestem społecznym”.
Maryja wielbi Boga, który uczynił Jej wielkie rzeczy, raduje się, bo spojrzał na niskość Służebnicy.
„Spojrzał! - mówi Prymas. - Matka Najświętsza użyła tego wyrazu: spojrzał. Bo właśnie o to chodzi, że Bóg wszystko widzi i wszystko dostrzega. [...] Trzeba sobie uświadomić, że Stwórca ma zawsze jasno obecny w swej wszechwiedzy nie tylko makrokosmos, ale i mikrokosmos. [...] Bóg patrzy nawet na pączek rozwijającego się kaczeńca. Dostrzega fiołek tkwiący jeszcze w szarej trawie, a już wonią zdradzający życie.
Spojrzał na niskość... Ciekawa rzecz, Maryja nie powiedziała: spojrzał na moje Niepokalane Poczęcie, na moją świętość, nieskazitelność, Boskie Macierzyństwo, tylko: spojrzał na niskość, na małość! A nam się nieraz wydaje, że jesteśmy tak nędzni, iż chyba Bóg nie ma już na co patrzeć”.
Kardynał Wyszyński podkreśla, że Bogu nie imponuje wielkość człowieka, ale prawda i pokora. „Spojrzał na niskość... Ciekawa rzecz, że Bóg najchętniej dostrzega małość i pokorę”.
Prymas Wyszyński mówił:
„Maryja widziała problemy mocarzy, pysznych tego świata i kruszące się trony. Widziała zarazem rzesze łaknących i bogaczów.
Dziewczę z Nazaretu myślało nie tylko o sobie i o swym szczęściu, ale w upojeniu szczęściem nie zapomniało o wielkich problemach świata, własnego narodu i zapowiadanego dzieła Odkupienia rodzaju ludzkiego. To jest zdumiewające!”.
Treść Magnificat przenika całe dzieje Kościoła i kształt jego misji. Kościół od wieków pochyla się nad najsłabszymi, nad chorymi i odrzuconymi. Organizuje szpitale, hospicja, domy opieki, ośrodki pomocy dla psychicznie chorych, okna życia i domy samotnej matki. Taka jest droga Kościoła. Za największą cnotę kapłana kardynał Wyszyński uważał miłość apostolską. Kościół więc nie może zamknąć się w zakrystii, odseparować od ludzi, od młodzieży. Kościół jest wspólnotą. A to zobowiązuje do wzajemnej troski i pomocy.
Kardynał Wyszyński często przypominał o potrzebie wrażliwości społecznej, o najważniejszym przykazaniu miłości Boga i człowieka. Z tego będziemy rozliczeni na końcu życia. Nie trzeba się oglądać na kapłanów, zakony i instytucje charytatywne, każdy z nas ma dostrzegać potrzeby innych i nieść im pomoc, bo wszyscy stanowimy wspólnotę Kościoła.
„Nieraz się zastanawiamy, jak Chrystus ujął kodeks Sądu Ostatecznego - mówił kardynał Wyszyński. - Zdawałoby się, że Chrystus powinien powiedzieć: Kto zgrzeszył przeciwko pierwszemu przykazaniu? - Wystąp! Podchodzi wielka hurma... Kto zgrzeszył przeciwko czwartemu... Podnieść ręce! Kto zgrzeszył przeciwko siódmemu... Patrz, Ojcze, jakie masz złe dzieci. Rzeczywiście nie masz się czym pochwalić.
Tymczasem Sąd Ostateczny będzie wyglądał zupełnie inaczej. Pan Jezus o tym opowiada: Byłem głodny... spragniony... nagi... bezdomny, chory... w więzieniu (por. Mt 25, 31-46). I wspomina z wdzięcznością różne drobiazgi, których się przecież wstydzimy: Daliście mi szmatkę... Rzuciliście kawałek chleba... Zbity kubek wody podaliście mi... W strachu wielkim przyszliście pod bramy więzienne... to wszystko tak wiele znaczy dla Chrystusa, że powie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego... Zaprawdę, powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Kardynał Wyszyński przez całe lata wychowywał Naród do takiej postawy. Ogłosił Społeczną Krucjatę Miłości i prosił, abyśmy nikomu nie odmówili serca.
„Pomagajcie w każdy sposób dla was dostępny! Pomagajcie sercem, usłużnością, dobrym czynem, słowem, uśmiechem, radą, pociechą, życzliwym spojrzeniem. Pomagajcie pracą rąk waszych; pomagajcie kromką chleba, kawałkiem odzienia, użyczeniem dachu nad głową, podaniem lekarstwa... Nieraz żyje obok was w tej samej kamienicy człowiek biedny, samotny, na skraju ostatecznej nędzy. Nikt o nim nie myśli, nikt mu nie pomaga, chociaż otoczony jest ludźmi dobrze się mającymi i... praktykującymi katolikami. Nie czekajcie na innych - wy im pomóżcie!”
Matko miłości i sprawiedliwości społecznej,
okaż nam się Matką!
Bądź przy nas i pomóż postępować
według Bożego przykazania miłości
w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym,
abyśmy prawdziwie byli wspólnotą Kościoła Chrystusowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz