Cierpienie jest nieodłącznym towarzyszem życia człowieka. W bólu przychodzimy na świat i w męce śmierci kończymy naszą ziemską drogę. Często rodzi się pytanie - dlaczego? Niektórzy za ten stan rzeczy obwiniają samego Boga. A przecież to nie Bóg jest źródłem cierpienia. Jest ono owocem grzechu pierworodnego. Ten grzech ugodził w ustanowiony przez Boga porządek świata. Było to jakby złamanie kodu natury. Cierpi człowiek, cierpią stworzenia, aż do czasu, gdy nastanie „nowe niebo i nowa ziemia”.
Jezus Chrystus nie zlikwidował cierpienia, choć litował się nad ludźmi dotkniętymi chorobą, kalectwem, mocą złego ducha. Tak mówił o tym Prymas Stefan Wyszyński:
„Nauczyciel nasz, Jezus Chrystus, Droga, Prawda i Życie, gdy był na tej ziemi i chodził wśród nas, patrząc na codzienne trudy i męki człowieka, pragnął dotknąć każdej ludzkiej niedoli i każdego ludzkiego cierpienia. Pragnął, aby nasz smutek w radość się obrócił. Otoczony był nieustannie wielką rzeszą, która się doń tłoczyła i starała się Go dotknąć. [...] Dobre oczy Jezusa, Pana naszego, patrzyły w oczy ludzkie. Jego ręce dotykały ludzkiego ciała: oczu, które nie widziały, uszu, które nie słyszały, ust, które nie mówiły, nóg, które nie chodziły, rąk, które nie miały swobody. Często powtarzał tym, którzy w Nim mieli nadzieję: Chcę, bądź oczyszczony, przejrzyj, wstań, chodź”.
Jezus sam w pełni doświadczył ludzkiego losu. Poznał mękę ciała i ducha.
„Prawdziwie chciał przyjąć na siebie wszystkie nasze smutki, cierpienia i dolegliwości, dlatego przybrał ciało ludzkie, zdolne do cierpienia. Chciał poznać wszystką naszą niedolę, dlatego - pragnął i łaknął, był głodny i bezdomny, a nawet w Betlejem i na Krzyżu - nagi. Tak samo jak my potrzebował ludzkiej opieki, pomocy i serca”.
Przyjmując to wszystko na siebie, Zbawiciel pragnął dla nas przede wszystkim wyzwolenia z udręki niewiary.
„Chrystus lecząc ciało, pragnął czegoś więcej, czego świat dać nie może: pragnął leczyć ducha. Domagał się więc żywej wiary, nawet od tych którzy szukali pomocy i ulgi dla ciała: [Powtarzał] «jeśli wierzysz...». [...] Mówiło zmartwychwstaniu ciała, ostrzegał przed śmiercią ducha. «Ciało nic nie może, Duch jest tym, który ożywia». Ożywiał więc ducha, aby Duch żywy ratował i dźwigał ciało”.
Swoją męką i śmiercią na krzyżu Chrystus przeprowadził nas ze śmierci do życia. Cierpienie stało się lekarstwem, krzyż nadzieją, bramą do zmartwychwstania. Cierpienie złączone z Chrystusem, ofiarowane za innych, za zbawienie bliźnich, nabiera sensu i przynosi wewnętrzną ulgę, także człowiekowi doświadczanemu.
Spotykając się z ludźmi chorymi, Prymas uświadamiał im wielkie zadanie wobec udręczonego świata. „Pomyślcie, ilu ludzi poddanych jest najrozmaitszym, niekiedy niezawinionym cierpieniom”... jako ofiary wojen, ale także na skutek wyborów życiowych innych ludzi. Także swoich własnych złych wyborów. Alkoholizm, narkomania, konflikty rodzinne czy społeczne. Obok tych bolesnych doświadczeń Prymas zaznacza, że:
„[Jest] jeszcze jeden rodzaj udręki, może najbardziej bolesny. To udręka ludzi, którzy nie znają Boga, którzy utracili wiarę. Są to bodaj największe męki i cierpienia - stokroć boleśniejsze aniżeli schorzenia ciała. Tym ludziom Wy, którzy sami rozumiecie cierpienie, możecie okazać współczucie dla ich wielkiej męki i grożącego im niebezpieczeństwa, z którego nie zdają sobie sprawy”.
Wobec tych wszystkich dramatycznych sytuacji Prymas Wyszyński prosił chorych:
„Drogie Dzieci Boże, Wy posiadacie skarb cierpienia ofiarowanego Bogu. Dlatego możecie pomóc tak wiele innym. Chciejcie więc dołączyć wasze cierpienie do Męki Chrystusa. Nie tylko Go przez to pocieszycie, nie tylko sami doznacie ulgi, ale jeszcze pomożecie tym, którym świat już nic pomóc nie może”.
Pomagając ludziom, pomagamy samemu Chrystusowi, który żyje w każdym człowieku. Znany polski dziennikarz zapytany podczas spotkania w Oświęcimiu, gdzie był Bóg, gdy więźniowie obozów koncentracyjnych byli dręczeni, bici, paleni, odpowiedział: „Bóg był w nich”.
Prawdziwie wielka jest tajemnica cierpienia. Święty Paweł pisze, że dopełniamy męki Chrystusa. Ale nasz Odkupiciel nie był sam w momencie największego cierpienia. Gdy umierał, pod krzyżem stała Jego Matka, widział Ją. Oddał Jej nas wszystkich. Także nam, ludziom XXI wieku, potrzeba obecności i pomocy Maryi. Zapewniał nas kardynał Wyszyński:
„Maryja pomaga wszystkim - i Wam - bo Ona jest naszą Matką. Mogą nas wszyscy opuścić, nawet matka ziemska, ale Matka Chrystusowa dana nam za matkę, na pewno nas nie opuści! Chciejcie o tym pamiętać, szczególnie w chwilach trudnych”.
Maryja była i jest najwierniejszą i najczulszą pomocą dla wszystkich cierpiących. Stańmy przy Niej, ofiarujmy Jej swoje cierpienia za zbawienie braci.
Przybądź nam, Miłościwa Pani ku pomocy!
A wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy.
Oddajemy się Tobie całkowicie na własność!
Polecaj nas swojemu Synowi i posługuj się nami
dla zbawienia ludzi.
Wszyscy:
Matko Boże, Niepokalana Maryjo...
Źródło: Anna Rastawicka, W Maryi pomoc. Program Prymasa Tysiąclecia. Czytania majowe i nie tylko, Częstochowa 2019.