19. SZANUJ KAŻDEGO CZŁOWIEKA

Miłość Boga do człowieka przechodzi granice naszego zrozumienia. Bóg nie tylko nas stworzył, ale sam stał się człowiekiem i umarł za nas na krzyżu, aby każdego z nas zbawić. Troska Jezusa Chrystusa o człowieka jest też troską Jego i naszej Matki - Maryi. Zgłaszając się Jej do pomocy, mamy przede wszystkim na Jej wzór i z Nią troszczyć się o każdego człowieka. W pierwszym punkcie ABC Społecznej Krucjaty Miłości kardynał Wyszyński mówi o podstawowym zadaniu:

Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata.

Wbrew pozorom nie jest to łatwe zadanie. Aby je wypełnić, trzeba pamiętać, że każdy człowiek jest dzieckiem samego Boga. Ksiądz Prymas wytrwale przypomina tę prawdę:

„Człowiek w swym bycie początkowym jest zależny tylko od Boga. [...] Wszystko, co ma w swej godnej naturze, posiada człowiek z Boga: duszę nieśmiertelną, rozum, wolę. [... ] Stąd i prawa człowieka mamy tylko od Boga. Ani z woli krwi czy rasy, ani z woli mężów stanu, ale z Boga się narodziliśmy. Bóg może tylko otoczyć człowieka pełnią uczucia ojcowskiego. Bo tylko Bóg jest dlań ojcem. Świat dlatego sponiewierał człowieka, że go nie stworzył, nie był mu ojcem”.

To Bóg daje życie, ochrania je i przedłuża w bezkresną wieczność.

„Nieraz zaglądamy do naszego dowodu osobistego. Pytają nas: data urodzenia? Odpowiadamy. Ale czy mówimy wtedy prawdę? Mówimy przecież o urodzeniu w czasie, z człowieka, przez krew i ciało. A każdy z nas widziany był przez Boga pierwej, aniżeli się począł pod sercem matki. Już wtedy został powołany. [...] Każdy z nas ma początek w odwiecznej myśli Bożej. A ponieważ Bóg nie ma kresu i Jego dzieci nie mają kresu”.

Boże pochodzenie człowieka kardynał Wyszyński nazywa „kamieniem węgielnym naszego współżycia społecznego”. Jeżeli Bóg tak kocha każdego człowieka, czy wolno nam postępować inaczej? „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili” (por. Mt 25,40) mówi Chrystus w Ewangelii. O to zapyta nas Bóg na Sądzie Ostatecznym - byłem głodny, spragniony, nagi, bezdomny, w więzieniu... Każde dobro uczynione człowiekowi Chrystus przyjmie jako dar dla siebie, ale też każda nienawiść, obojętność, niechęć uderza w Chrystusa.

Godność każdego człowieka jest bezwarunkowa. Człowiek może być zdrowy lub chory, święty lub grzeszny - zawsze jednak pozostaje człowiekiem i zasługuje na szacunek. Nawet przestępca potrzebuje naszej troski, modlitwy, obecności. Łatwo jest mówić o miłości, trudniej ją pełnić. Kardynał Wyszyński zachęcał:

„Chodzić będę po ziemi z sercem miłującym; może to być męczeństwem, ale lepsze jest męczeństwo z miłości niż męka nienawiści”.

Z pokorą Prymas przyznaje, że prawdziwy szacunek dla człowieka i miłość bliźniego jest trudnym zadaniem na całe życie:

„Kiedyś łatwo się mówiło o tym, czym jest miłość. Teraz strasznie trudno. Kiedyś wiedzieliśmy na pewno, ależ oczywista sprawa! - «Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie działa obłudnie, nie nadyma się, nie łaknie czci...» (por. 1 Kor 13,4).

- Jestem cierpliwy, łaskawy, nie zazdroszczę, złego nie wyrządzam - nikomu. Ja? Ależ nie!
- Nie nadymam się... No tak, ja - że się tak wyrażę - pod każdym względem jestem «płaski».
- Zaszczytów nie pragnę. - No pewno. Nic podobnego!
- Nie szukam swego, gniewem się nie unoszę, nie myślę nic złego, nie raduję się z nieprawości... Skądże, broń Boże! Ja?
- Tylko się z prawdy weselę! Chcę prawdy, całej prawdy - i koniec!

Kiedyś byłem tego pewien, a dzisiaj mam coraz więcej wątpliwości. Wydaje mi się, że jestem i niecierpliwy, i mało łaskawy, i zazdrość czasami przeleci przez serce... i jakąś «złość» komuś zrobię... Nie szukam «swego», ale przecież wolę, jak coś tam «mojego» jest... Gniewem się nie unoszę. Tak na zewnątrz, to może nie, ale wewnątrz, to czasem tak... Nie myślę nic złego? O, jak często bywa!... Nie raduję się z nieprawości. Jeżeli idzie o moje, to nie, ale jeśli o innych, to niekiedy tak... to prawda!

Im dłużej żyjemy, tym lepiej wszystko widzimy i współczujemy naszemu Panu Bogu, że takimi nas ma. Lata płyną i człowiek coraz lepiej widzi, że jest gorszy. Czy rzeczywiście jest gorszy? A może to łaska, że lepiej siebie zna?”

Świadomi naszych ograniczeń szukamy pomocy u Matki Chrystusowej, która matczyną miłością zjednoczona ze swoim Synem, Zbawicielem Świata, prawdziwie potrafi kochać i szanować każdego człowieka. W Jej ręce składajmy naszych bliskich i tych, którzy najbardziej potrzebują szacunku i miłości. Do nich Chrystus posyła nas jako swoich pomocników.

Oddajemy się Tobie całkowicie na własność!
Polecaj nas swojemu Synowi i posługuj się nami
dla zbawienia ludzi.

Wszyscy:

Matko Boże, Niepokalana Maryjo...

Źródło: Anna Rastawicka, W Maryi pomoc. Program Prymasa Tysiąclecia. Czytania majowe i nie tylko, Częstochowa 2019.