Jestem osobą, która przeszła ciężką chorobę. Wszystko to miało miejsce niedawno, cała sprawa jest świeża. Zachorowałam na raka złośliwego narządów wewnętrznych i nie było dla mnie już ratunku. Wtedy zaczęłam modlić się do Stefana Wyszyńskiego o pomoc, o wstawiennictwo za mną u Boga. W szpitalu miałam także obrazek Stefana Wyszyńskiego. Modliłam się w rozpaczy do tego obrazka, czyli Stefana Wyszyńskiego, o pomoc w uleczeniu mnie. Stał się cud. Patrzyłam na ten obrazek Stefana Wyszyńskiego, w pewnym momencie wyszły z niego promienie, które objęły mnie całą. Wszystko to trwało prawdopodobnie minutę. Poczułam jak ze mnie coś spływa i od razu poczyłam się lepiej na duchu. Po tym wydarzeniu minął tydzień i rak złośliwy najpierw wstrzymał się, a następnie zginął, tak jakby się wchłonął. Lekarze bardzo się dziwili temu, co się stało. Mam 45 lat i organizm mam jeszcze silny. Po pewnym czasie po badaniach wypuszczono mnie do domu i powiedzli mi lekarze, żebym Bogu dziękowała.
Niech ten list posłuży do beatyfikacji byłego Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Dziękuję Mu bardzo za wstawiennictwo za mną u Boga.
Łódź
Maria N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz