Jest wtorek 3 sierpnia 1954 r. Prymas Stefan Wyszyński
obchodzi swoje pierwsze urodziny w więzieniu. Od niemal roku przebywa w Stoczku
Klasztornym (popularnie zwanym Warmińskim). Kończy tego dnia 53 lata. To
również trzydziesta rocznica jego święceń kapłańskich. Po ludzku rzecz biorąc,
powodów do świętowania nie ma. Nie zanosi się na to, by niewola rychło się
skończyła. Fizycznie jest wyczerpany po bardzo ciężkiej zimie spędzonej w
lodowatym klasztorze. Jego zdrowie jest solidnie nadszarpnięte, jak sam
wspominał w „Zapiskach więziennych” – przez cały pobyt w Stoczku nigdy nie
rozgrzały mu się nogi.
„-Nasze życzenia dla Eminencji już na Mszy
przedstawialiśmy Panu Bogu (…), żeby już Eminencja następną rocznicę i imieniny
obchodził nie tutaj, tylko w domu, żebyśmy mogli tam przyjść i życzenia złożyć.
- Dziękuję wam, kochani. Bóg wam zapłać za wszystkie
modlitwy, one są najważniejsze. A co do przyszłości, to już Pan Bóg wie, co
robi. Nie psujmy Mu planów. Widocznie trzeba, żeby tak było”.
Życzenia współwięźniów i odpowiedź Solenizanta znamy z
raportu TW „Krystyna”, który szczegółowo opisywał dla Służby Bezpieczeństwa
przebieg wydarzeń każdego dnia. Dziś jest to cenne źródło wiedzy o wielkim Prymasie.
„Trzeba, żeby tak było” – mówi kard. Wyszyński. Mało
tego, znajduje powody do wdzięczności. Pamięta, że święcenia przyjmował w
jeszcze gorszym stanie i że modlił się, aby mógł odprawić choć kilka Mszy św.
przed śmiercią. Tymczasem już trzydzieści lat jest księdzem, kilkakrotnie
niemal cudem uniknął śmierci w czasie wojny.
Prymas zdaje sobie sprawę, że nie ma wpływu na swoje
losy. Jest też świadom, że znajduje się w mocniejszym ręku – Boga, który „wie,
co robi”, ma świadomość, że codziennie obserwują go dziesiątki oczu, ma niemal
stuprocentową pewność, że go nagrywają, być może wie, że jego towarzysze
pracują na dwie strony.
Sześćdziesiąt lat po więziennych urodzinach Prymasa w
Polsce nadal nagrywa się po kryjomu. Jednak tajne nagrania i donosy na
Wyszyńskiego ujawniały jego wielkość, a dzisiaj tajne nagrania ujawniają –
delikatnie mówiąc – miałkość nagrywanych. Kard. Wyszyński przez całe życie był
świadom, że jest obserwowany i podsłuchiwany. Miał na to receptę: w każdej
sytuacji zachowujmy się i mówmy tak, byśmy nie musieli się tego wstydzić.
Dwa dni przed urodzinami Prymas wspominał dziesiątą
rocznicę Powstania Warszawskiego. Zanotował wówczas: „Czekamy teraz na mocarzy
myśli, woli, serca, cnoty… Tylko tych zdolni jesteśmy szanować. Tylko ci są
godni stanąć w szranki walki – o lepsze… „Abiciamini opera tanebrarum et
induamini arma lucis” (Odrzućcie działa ciemności i obleczcie się w zbroję
światła)”.
W: Niedziela nr 31, 3 sierpnia 2014 r., s. 15.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz