Cud daje pierwszeństwo

NASZ DZIENNIK

Sobota-Niedziela, 28-29 maja 2011, Nr 123 (4054)

Wiara Ojców

Jest wiele łask za przyczyną ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, które mogą stanowić podstawę do rozpoczęcia procesu o cudownym uzdrowieniu

Z o. dr. Gabrielem Bartoszewskim OFMCap, referentem spraw beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych Kurii Metropolitalnej Warszawskiej przygotowującym "Positio super virtutibus" w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, rozmawia Małgorzata Bochenek

Proces w sprawie beatyfikacji ks. kard. Stefana Wyszyńskiego został zainaugurowany na etapie diecezjalnym w maju 1989 r. i trwał do lutego 2001 roku. Dlaczego tak długo?
- To była bardzo żmudna praca, na którą złożyły się przesłuchania 65 świadków oraz ocena teologiczna wszystkich pism drukowanych Sługi Bożego. Powołano dwunastu cenzorów teologów. Dwóch z nich musiało przeczytać każdą pozycję, obowiązani byli opracować swoje opinie i wyrazić ocenę teologiczną. Po księdzu kardynale zostało wiele pism także niedrukowanych, te badała komisja historyczna. Prymas Tysiąclecia był wielką osobistością i ma ogromny dorobek, który w całości należało przestudiować i opracować.

Po zamknięciu procesu 8 lutego 2001 r. akta wysłano do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, która jeszcze z końcem 2002 r. wydała dekret ważności procesu. Co dzieje się obecnie?
- Wówczas także mianowano relatora - urzędnika Kongregacji, pod którego kierunkiem postulator i jego współpracownicy opracowują positio, czyli obszerną dokumentację o heroiczności cnót. Znajdą się w niej zeznania świadków, opinie cenzorów teologów o pismach Sługi Bożego, relacja komisji historycznej, niezwykle szczegółowa, udokumentowana naukowo biografia z odpisami dokumentów, począwszy od metryki ślubu rodziców ks. kard. Wyszyńskiego. W positio musi zostać zamieszczone opracowanie o sławie świętości Sługi Bożego, a także o istnieniu znaków nadprzyrodzonych, czyli łask otrzymanych przez wiernych za jego wstawiennictwem. Potrzebne jest również studium dotyczące udowodnienia heroiczności każdej z cnót teologalnych, czyli wiary, nadziei, miłości Boga i bliźniego, kardynalnych: roztropności, sprawiedliwości, męstwa, umiarkowania, i moralnych: czystości, ubóstwa, posłuszeństwa i pokory.

W jakim stopniu zaawansowane są prace nad positio?
- Mamy już poważne osiągnięcia, ale nie chcę gdybać odnośnie do zakończenia naszych prac. Pod koniec listopada 2010 r. zawiozłem do Rzymu opracowane zeznania świadków, ponad tysiąc stron. Zanim positio zostanie wydana, cały zgromadzony materiał musi zatwierdzić relator Kongregacji, który już stopniowo akceptuje jego poszczególne części. Musi on również napisać wprowadzenie i wyrazić swoją aprobatę. Dopiero wówczas ten dokument może zostać wydrukowany, a następnie złożony w Kongregacji, gdzie będzie czekać w kolejce na podjęcie nad nim dyskusji przez gremium konsultorów teologów, a później kardynałów i biskupów. Sprawy, które mają cud, cieszą się pierwszeństwem.

Została już wybrana łaska nosząca znamiona cudu otrzymanego za wstawiennictwem ks. kard. Stefana Wyszyńskiego?
- Mamy wiele świadectw otrzymanych łask. Wśród nich bardzo ciekawy wydawał się jeden przypadek - ślad cudownego uzdrowienia dziecka. Niestety, okazuje się, że nie ma dokumentacji lekarskiej, gdyż została zniszczona. Ta bardzo interesująca sprawa dotyczyła uzdrowienia poparzonego dziecka, które według kilkakrotnie powtarzanej opinii lekarzy miało umrzeć. W dniu pogrzebu ks. kard. Wyszyńskiego matka, widząc w telewizji transmisję z tych uroczystości, gorąco prosiła Boga za wstawiennictwem Prymasa Tysiąclecia o uzdrowienie jej czternastomiesięcznej córeczki. Z niedzieli na poniedziałek nastąpiła radykalna poprawa zdrowia. Gdy w poniedziałek przyjechała do dziecka, lekarz stwierdził: "W środę zabiera pani dziecko do domu". Tak się stało.
W tym miesiącu wydałem książeczkę "Wyprasza nam łaski z nieba". Zawiera ona opis 58 łask otrzymanych przez wiernych za wstawiennictwem ks. kard. Wyszyńskiego. Jest to tylko mała część wypisów z oryginalnych listów, jakie nadeszły do kurii warszawskiej. Znalazło się w niej m.in. przytoczone przeze mnie świadectwo.

Skoro dokumentacja interesującego przypadku została zniszczona, czy ma Ojciec jakiś inny poważny ślad uzdrowienia za wstawiennictwem Sługi Bożego?
- Tak. Ta sprawa dotyczy uzdrowienia młodej dziewczyny z choroby nowotworowej. Przypadek jest ciekawy. Jednak dziś nie umiem powiedzieć, czy właśnie ta łaska zostanie wybrana. Otrzymujemy bardzo dużo listów ze świadectwami, które dotyczą łask duchowych i fizycznych. Bardzo wiele podziękowań i próśb o wstawiennictwo ludzie zostawiają przy grobie ks. kard. Wyszyńskiego, a także w miejscach jego internowania.

Wybranie koniecznego do beatyfikacji cudu to kwestia kilku tygodni czy miesięcy?
- Nie mogę prorokować. Jest wiele łask za przyczyną ks. kard. Wyszyńskiego, niektóre są bardzo poważne i mogą stanowić podstawę do rozpoczęcia procesu o cudownym uzdrowieniu. Jednak dopiero za jakiś czas będzie można mówić o szczegółach. Nie ulega wątpliwości, że proces o cud zostanie wszczęty przed ukończeniem positio, jednak zostawmy to przyszłości i Opatrzności Bożej.

Prymas Tysiąclecia - człowiek opatrznościowy. Co dziś symbolizuje ks. kard. Stefan Wyszyński?
- Jego droga świętości zaczęła się w rodzinie, przejawiając się na wszystkich etapach życia. Prymas Wyszyński jest symbolem wierności powołaniu chrześcijańskiemu, kapłańskiemu i biskupiemu. Był bardzo gorliwym pasterzem Kościoła, ale też gorącym patriotą, kochającym Polskę. Troszczył się o zdrowie moralne Narodu. I dziś jest symbolem realnej oceny rzeczywistości Kościoła, Ojczyzny.

Sługa Boży pełnił swoją posługę Prymasa Polski w okresie jawnego prześladowania Kościoła w Polsce przez komunizm. Czy spodziewał się, że podzieli los przywódców Kościoła katolickiego w innych krajach: na Węgrzech, w Czechach?
- Mocną, zdecydowaną obronę Kościoła i spraw Bożych przypłacił trzyletnim więzieniem. Jako Boży człowiek patrzył na swoją sytuację od strony nadprzyrodzonej. Skoro Bóg dopuścił niewolę, ma w tym swój cel. Wiedział, że musi przyjąć Boży plan, zadania, które Pan mu powierza. Z dwojgiem swoich współwięźniów zorganizował w Stoczku Warmińskim, a później również w Prudniku życie klasztorne. Przebiegało ono według ściśle zaplanowanego harmonogramu, z przeznaczeniem większości dnia na modlitwę. Dla współwięźniów głosił rekolekcje wielkopostne, rozważania podczas nabożeństw różnych okresów liturgicznych. Takie podejście do niewoli dowodzi, jak głębokiej wiary był człowiekiem. Spojrzenie na koegzystencję życia w świetle nadprzyrodzoności świadczy o wielkich cnotach Prymasa, zwłaszcza o cnocie wiary i męstwa. Jego dusza, jak sam stwierdził przed śmiercią, zatopiona była w tajemnicy Trójcy Przenajświętszej.

Nawet w więzieniu ksiądz Prymas podejmował prace dla Kościoła i dla Polski.
- To była wizja Wielkiej Nowenny, odnowienia Ślubów Narodu Polskiego, peregrynacji kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej. Jednak mylą się ci, którzy mówią o walce Prymasa z komunizmem. Jego walka polegała na tym, że będąc wierny swojej misji, nauce Kościoła, Bogu, głosił prawdy Ewangelii, upominał się o człowieka.

Znał Ojciec osobiście księdza kardynała. Jaki był w normalnych ludzkich kontaktach?
- Był otwarty. Zawsze przy spotkaniu zauważał drugiego człowieka, umiał się uśmiechnąć, powiedzieć dobre słowo. Zwykle to on prowadził rozmowę, był bardzo szczery, opowiadał o licznych sytuacjach ze swojego życia.

Dziękuję za rozmowę.

www.naszdziennik.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz