Życie kontemplacyjne ma niekiedy ukierunkowanie bezpośrednie i wyłączne: ja i mój Chrystus; ja i moja Trójca Święta; ja - z małą poprawką: przez Maryję - do Jezusa; ja i umiłowany święty, zakonodawca.
Kościół pragnie nas wyprowadzić z naszego zawężonego świata nie dlatego, aby znieść klauzurę, nie dlatego, że nas powołuje do życia aktywnego, czynnego, że wyznacza nowe zadania. Kościół nigdy się nie śpieszy, Kościół szanuje to, co jest i pragnie przez accomodata renovatio przekazać taki sposób rozumienia go, jaki jest potrzebny na czasy dzisiejsze. A dzisiaj jest to Wielki Kościół. To nie jest tylko Kościół świętych, „wybrane towarzystwo”, które nadaje się tylko dla mnie, ale to jest Kościół pszenicy i kąkolu, Kościół grzeszników i celników, Kościół jawnogrzesznic, o których mówił Chrystus, że uprzedzą nas do królestwa niebieskiego, bo muszą walczyć o siebie dla Chrystusa w warunkach niesprzyjających zwycięstwu. A jednak często zwycięża w nich miłość Boża. Taki jest Kościół.
Życie kontemplacyjne w klauzurze powinno się dzisiaj wzbogacić o takie właśnie widzenie i pojmowanie Kościoła. Nie chcę przez to powiedzieć, że jesteście od tego dalekie. Na pewno pojęcie to jest udziałem waszej codzienności. Ale jednak często tak bywa, że my sami zawęziliśmy pojmowanie Kościoła i wskutek tego pojmowanie życia kontemplacyjnego jest również zawężone. A życie kontemplacyjne nie zamyka się - chociaż podkreślam: są różnice szkół ascetycznych i kontemplacyjnych - w stosunkach indywidualnych: ja i mój Chrystus. Stosunek ten wyraża się dzisiaj szerzej: ja i Chrystus żyjący w braciach moich, jacykolwiek oni są. Trzeba pamiętać, że Chrystus myślał zawsze w liczbie mnogiej. Znamienne są Jego powiedzenia, jak np.: „Coście uczynili jednemu z braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście” (Mt 25,40). Znamienne jest również pytanie skierowane do Szawła: „Szawle, Szawle, czemu Mnie prześladujesz?” Mogło to być zaskoczenie dla Szawła: „Jak to? Ciebie? Nie wiem nawet, ktoś Ty jest” (por. Dz 9,4-5). Szaweł prześladował tych, co wyznawali Chrystusa, lecz nie Chrystusa. Ale dla Chrystusa to jest jedno. Kto uderzy brata, uderza Chrystusa. Kto znieważy brata, znieważa Chrystusa. Kto odmówi mu miłości, odmawia miłości Chrystusowi. Oto olbrzymia skala rzeczywistości nadprzyrodzonej! (...)
Musimy naszym życiem kontemplacyjnym wszczepić się w radość i mękę całej ludzkości, musimy myśleć o wszystkich, nikogo nie wyłączać od objęcia myślą, modlitwą, miłością, wrażliwością, szacunkiem i czcią, bo wszyscy są objęci przez miłość Chrystusową.
Trudno mi jest dokładnie i dobitnie się wysłowić. Obawiam się, abym nie posiał tutaj jakiegoś zgorszenia. Przecież mam przed sobą ludzi, którzy wiedzą, co to jest życie kontemplacyjne. Ale w domu zamkniętym jest zawsze obawa, że zapomni się o otaczającym nas świecie; świat przypomina nam się dopiero wtedy, gdy nam czegoś brak. Powstaje małe getto. Myśl, że świat się kończy na klauzurze, może zawęzić nasze serce i uniewrażliwić na wielkie potrzeby i sprawy Kościoła Chrystusowego. A Chrystus mówił: „Nie przyszedłem, aby leczyć zdrowych, ale źle się mających” (Mi 9,12). Gorszono się Nim, iż jada z celnikami i grzesznikami. Oczywiście, nie jesteście od tego, ale w jakimś wymiarze, jako dzieci Chrystusa, nikomu nie możecie odmawiać swej uwagi, miłości, serca, modlitwy, pomocy. Na tym polega wasza klauzura, zamknięta wprawdzie na klucz, ale otwarta szeroko w kontakcie z Chrystusem na cały świat, który nosicie w sercu. Kontaktujecie się z Chrystusem w całym świecie i we wszystkich dzieciach Bożych. I wtedy jesteście naprawdę włączone w Chrystusa, nie grozi wam niebezpieczeństwo, że jesteście zamknięte tylko na klucz, a nie umiecie utrzymać łączności z Chrystusem żyjącym w ludziach.
Jasna Góra, 11 maja 1971
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz