Istota życia zakonnego

Najważniejszą sprawą w życiu zakonnym jest to, by nie zatracić osobistego stosunku z Bogiem. Bardzo łatwo możemy stać się gromadą. Gdy tłumy idą ulicą, to jest gromada. Była w Warszawie taka osobliwa wystawa: „Rodzina człowiecza”. Dawała dużo do myślenia.

Łatwo można ulec gromadzie. Gdy wychodzimy z jakiegoś tłumnego zebrania lub gdy widzimy ludzi wracających ze stadionu sportowego, którzy zatłoczyli całą ulicę, ogarnia nas przerażenie, lęk, aby się nie zagubić! Tyle jest okazji, by się zagubić! Tymczasem, dzieci najmilsze, byłby to początek przegranej, gdybyśmy w tłumie, w gromadzie, w masie ludzkiej zapomnieli o jednym: mój Bóg i ja. Ten stosunek jest zawsze najżywotniejszy i najważniejszy. Od świadomości tej relacji zależy całe wasze życie zakonne.

W zakonie łatwo można się zagubić w gromadzie. Gdy idziecie do refektarza czy do kaplicy, gdy potem wracacie po schodach, jest was gromada. Tymczasem trzeba pamiętać, że każda z was jest sama, osobno w obliczu Boga, i każdej towarzyszy Bóg w sposób indywidualny. Ciągła pamięć o tym jest odnawianiem aktualnej uwagi i aktualnej miłości. Na tym, dzieci, polega życie zakonne.

I teraz jest już wszystko jedno, gdzie i w jakich warunkach jesteś; kto jest z prawej, a kto z lewej strony, kto jest przed tobą, a kto za tobą, na którym jesteś piętrze, w piwnicy czy na strychu. To wszystko jedno, bo to są rzeczy zewnętrzne. Te stosunki ciągle się zmieniają; jeden tylko stosunek nigdy się nie zmienia: ty i twój Bóg! Jest on relacją najbardziej trwałą. Od świadomości i uwagi na nią zależy właściwie całe wasze powołanie i jego owocność.

Bóg każdego wybiera osobno. Każdy z nas przeżył swoje „sam na sam” z Bogiem w momencie, gdy zobaczyliśmy, że coś się w nas narodziło. Rozmaicie to bywa!

Pan Bóg jest wszechwładny i przemawia różnymi sposobami. Do twardych charakterów musi nieraz przemawiać w ten sposób, że im cegłę rzuca na głowę. Właściwie to jest wszystko jedno, czy porazi kogoś mieczem, jak Ignacego, czy też muśnie skrzydełkiem, jak Teresę z Lisieux; czy zażąda straszliwych bojów i zmagań, jak od Teresy Wielkiej i Jana od Krzyża, czy może będzie niepokoić nocami i wyspać się nawet nie pozwoli, jak Proboszczowi z Ars. Różne bywają historie! Pan Bóg ma usposobienie pogodne i pełne radości!... Jest niewyczerpany w swych Boskich możliwościach i bogactwie pomysłów. Jemu ostatecznie wszystko służy.

Warszawa, 10 grudnia 1960

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz