Habit

U nas w Polsce sutanna czy habit, zwłaszcza na ulicy, jest wyznaniem wiary, jest świadectwem obecności Kościoła w Polsce, jest niejako budzeniem sumienia, jest postulatem oporu przeciwko laicyzacji życia publicznego. Przekonujemy się o tym w podróżach. Bardzo byłbym ostrożny w podejmowaniu decyzji rozluźniających tę sprawę. A już bardzo bym się lękał, żeby wyżsi przełożeni zakonni, bez dostatecznej racji, sami się po prostu rozstawali z habitem i paradowali w stroju na pół duchownym. Przecież pamiętajmy, chociaż nie habit czyni mnicha, jednakże ten habit ma na sobie stygmat wieków dla niejednej rodziny zakonnej. To jest wymowa, to jest zarazem i chwała. Są niektóre habity, których potrzebę my sami widzimy w naszym życiu - habit franciszkański, habit dominikański. Czujemy potrzebę tego habitu w naszym życiu religijnym, społecznym, publicznym. My się za nim oglądamy, i nie tylko my, przyzwyczajeni do tego, ale i świeccy ludzie. Rozstawać się z tym zbyt łatwo, dawać jakieś dyspensy generalne czy też podejmować uchwały dlatego, że we Francji czy gdzie indziej to zrobiono, uważam, że jest rzeczą bardzo ryzykowną. Zapewne są okoliczności, które by to usprawiedliwiały - o nich nieraz się mówiło na zebraniach przełożonych wyższych, ale wtedy ten postulat nie wyglądał tak drastycznie jak dzisiaj. Jest jakaś przedziwna mania, na nas ten habit parzy skórę, jak gdyby człowiek już w czyśćcu siedział. Tyle pokoleń umiało w nim chodzić, umiało go nosić, a naraz nasze młode pokolenie zakonne tak się w tym czuje źle.

Jasna Góra, 18 października 1966

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz