Prorok naszych czasów. Rocznica śmierci Sługi Bożego ks. kard. Wyszyńskiego

28 maja 2017 r. będziemy przeżywać 36. rocznicę śmierci Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Dokumentacja procesowa o heroiczności cnót i o cudzie została złożona w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie i podlega badaniu przez gremia teologów, biskupów i kardynałów oraz lekarzy.

Tak jak każdego 28. dnia miesiąca w archikatedrze warszawskiej o godz. 19.00 zostanie odprawiona uroczysta Msza św. o rychłą beatyfikację Prymasa Tysiąclecia. Natomiast dziś, 27 maja, w archikatedrze o godz. 20.00 rozpocznie się czuwanie nocne, a o 21.15 zostanie odprawiona Msza św. o dar beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia.

Kardynał Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r., w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Na jego pogrzeb 31 maja przybyły do Warszawy dziesiątki tysięcy ludzi. Proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym rozpoczął się w 1989 r., a zakończył w 2001 r. Przed trzema laty w Szczecinie zamknięto diecezjalny proces o domniemanym uzdrowieniu młodej osoby za przyczyną Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Dokumentacja trafiła do Watykanu i jest badana przez gremium lekarzy. - Wiemy, że akta dotyczące procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego kard. Wyszyńskiego są studiowane w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Kiedy będzie ostateczna decyzja w prawie beatyfikacji, trudno powiedzieć - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. Gabriel Bartoszewski OFMCap, wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym ks. kard. Wyszyńskiego.

Kult Prymasa Tysiąclecia nie gaśnie, ale się rozwija. Codziennie przy jego grobie w katedrze warszawskiej modli się wiele osób, składa karteczki z prośbami o jego wstawiennictwo w różnych sprawach. - Kartki zebrane tylko w ciągu maja br. liczą 500 sztuk. To są drobne teksty, ale bardzo interesujące i przemawiające, dotyczą życia prywatnego, rodzinnego... Znaleźliśmy kartkę z prośbą o modlitwę za Francję. To wskazuje, że kult jest żywy - zauważa o. Bartoszewski.

Świadek wiary
Kardynał Wyszyński był prorokiem naszych czasów. Żyjąc w komunizmie, przestrzegał przed tą zbrodniczą ideologią, ale mówił, że przyjdą dla Kościoła o wiele trudniejsze czasy laicyzacji. Dziś przekonujemy się, że te słowa się sprawdzają. Potrzebujemy wstawiennictwa niezłomnego świadka wiary, jakim jest dla wierzących, dla Kościoła Prymas Tysiąclecia. Papież Jan Paweł II 16 czerwca 1983 r. powiedział: "Był mocny swoją wiarą w Chrystusa - ów kamień węgielny narodu. Czynił wszystko, aby ten kamień węgielny nie został odrzucony przez ludzi naszej epoki, aby się na nowo umocnił w fundamentach duchowego budowania współczesnych".

Przykład jego życia jest inspiracją i umocnieniem, drogowskazem, jak żyć. - Pierwsza sprawa to człowiek wierzący w pełni od najmłodszych lat, poprzez swoje kapłaństwo, posługę biskupią, kardynalską - mówi o. Bartoszewski. Wskazuje na męstwo, jakim odznaczał się ks. kard. Wyszyński. - Był człowiekiem szanowanym przez wierzących, ale i zwalczanym. Jak sam kiedyś napisał: "Całe moje życie było jednym Wielkim Piątkiem". A mimo to potrafił pokazywać męstwo także w stosunku do tych, którzy go prześladowali czy nienawidzili, i nigdy nie okazał nieżyczliwości czy nienawiści - wspomina wicepostulator. 1 stycznia 1954 r., cztery miesiące po uwięzieniu napisał: "Odnawiam swe najlepsze uczucia dla wszystkich ludzi. Dla tych, co mnie teraz otaczają najbliżej. I dla tych dalekich, których się wydaje, że decydują o moich losach, które są w rękach mego Ojca Niebieskiego". - Z uśmiechem, z życzliwością umiał zauważyć dobro, nawet u tych panów, którzy go pilnowali - dodaje o. Bartoszewski.

Przejawem męstwa był również list napisany do biskupów niemieckich 18 listopada 1965 r. z główną tezą: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Wiele wycierpiał z tego powodu. - Komuniści rozpętali wokół tego listu straszliwą burzę. Prymas nie ugiął się, pielęgnował ducha męstwa i miłości chrześcijańskiej. Po latach okazało się, że był to heroiczny akt miłości przebaczającej - podkreśla o. Bartoszewski. Zauważa także pełną poświęcenia posługę człowiekowi i Kościołowi. - Nie miał czasu na jakiekolwiek inne sprawy. Nawet jego odpoczynek miał wymiar duszpasterski, służby Bogu do ostatnich dni. Pracował do końca, przez ostatnie miesiące, dni swojego życia. Byłem tego świadkiem. Na parę dni przed śmiercią podejmował ostatnie decyzje, podpisywał dokumenty - zaznacza wicepostulator. Każdego dnia przygotowywał się na śmierć i był gotowy na spotkanie z Bogiem. Jedne z jego ostatnich słów wypowiedziane 22 maja 1981 r. brzmiały: "Powiedziałem w czasie mojej uroczystej chwili przyjęcia sakramentu chorych, że nigdy nie zgrzeszyłem żadnym aktem niewiary w moim życiu przeciw Bogu, który jest dawcą życia i ma do niego prawo, zwłaszcza gdy tych lat było tyle. Nigdy nie zgrzeszyłem przeciw Jezusowi Chrystusowi, który jest - jako Wieczysty Kapłan - dawcą mojego kapłaństwa i ma do niego pełne prawo".

za: Małgorzata Jędrzejczyk, Prorok naszych czasów, w: Nasz Dziennik nr 121/2017, s. 23.