Wszystko postawiłem na Maryję – i to Jasnogórską

Monika Waluś

Maryjność Prymasa nie ograniczała się do uczuciowości. Wymagała pójścia śladem Maryi, nawet za cenę krzyża.
Tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego powstał wiosną 1956 roku w Komańczy, gdzie prymas Wyszyński w klasztorze Sióstr Nazaretanek spędzał ostatni rok uwięzienia. Prymas początkowo wahał się, czy pisać śluby. „Osobiście byłem przekonany, że czas mój jeszcze nie nadszedł, chociaż myśl o zbliżającym się Tysiącleciu nurtowała od dawna" – wspominał po latach. Uważał, że śluby pisane w niewoli będą legitymizować władzę. W końcu zdecydował się pod wpływem argumentacji Marii Okońskiej‚ że św. Paweł najpiękniejsze listy pisał z więzienia.
Śluby powstały jak list więzienny‚ tajnie przewieziony na Jasną Górę, tutaj powielony w tysiącach egzemplarzy i rozdany pielgrzymom.
26 sierpnia 1956 r. w święto Matki Bożej Częstochowskiej tekst w obecności miliona, może więcej, wiernych odczytał bp Michał Klepacz. O tej samej porze prymas składał śluby w Komańczy wraz z Marią Okońską‚ odpowiadającą w imieniu ludu.
Prymas czuł się spadkobiercą króla Jana Kazimierza i prymasa Leszczyńskiego‚ którzy składali śluby 300 lat wcześniej, w 1656 r. we Lwowie. Uważał‚ że jako prymas‚ Interrex‚ ma prawo wymagać od wszystkich Polaków przyrzeczeń odnowy życia pod przewodnictwem Kościoła katolickiego‚ w imię Królowej Polski. Obecność ikony Matki Bożej na Jasnej Górze uznawał za zobowiązanie. W tym duchu pisał Śluby Jasnogórskie‚ a w nich – program religijnej i moralnej odnowy narodu.
Śluby to podsumowanie maryjnej duchowości Kardynała – wymagającej konkretnej pracy‚ obliczonej na lata i ciągle aktualnej. Siedmiokrotne przyrzeczenia to przyjęcie odpowiedzialności za nierozerwalność małżeństwa‚ godność kobiet‚ obronę budzącego się życia‚ dbanie o sprawiedliwość społeczną‚ sprzeciw wobec przemocy‚ troskę o bezdomnych.
Uznanie Bogurodzicy za Matkę prowadzi Prymasa do ostrego naświetlenia wad narodowych: lenistwa‚ marnotrawstwa‚ pijaństwa. Nawoływanie ludu do obrania drogi maryjnej kieruje do wierności‚ sumienności‚ pracowitości i oszczędności‚ wyrzeczenia się siebie. Prymas wskazuje na duchowy maksymalizm maryjny: naśladowanie życia Maryi‚ oddanego Jezusowi‚ skupieniu na czynach‚ nie słowach.
Duchowość maryjna kard. Wyszyńskiego wzywa na „najcięższy bój". Posługuje się językiem pracy i walki‚ zobowiązań‚ by iść w ślad za Matką Bożą‚ wypowiedzieć walkę‚ stanąć po stronie Boga. To wąska droga ewangeliczna wypełniania polecenia Bogarodzicy – „Uczyńcie wszystko‚ cokolwiek wam powie". I odpowiedź: „Przyrzekamy iść w ślady Twoich cnót...".
Kardynał Wyszyński w Komańczy, odizolowany od ludzi, miał poczucie jedności z milionami powtarzającymi przyrzeczenia wobec Matki z Jasnej Góry. „Stała się wielka rzecz. Jakiś ogromny‚ wielki‚ ciężki kamień przetoczył mi się z ramion na ziemię. Czuję się wolny jak ptak" – pisał.
Duchowość Prymasa Tysiąclecia nie mieści się w stereotypie słodkiej uczuciowej pobożności określanej nieraz jako „łatwiejsza droga maryjna". Uczuciowa pobożność nie była celem jego starań‚ uznawał ją za początek. Wprost ostrzegał – „nie wystarczy się modlić do Matki Bożej w niedzielę i święto; trzeba współpracować z Nią‚ przyjmując odpowiedzialność za Kościół‚ idąc Jej śladami‚ nawet jeśli to droga pod krzyż". Kilka lat później Sobór Watykański II przypomni‚ że prawdziwe nabożeństwo do Matki Chrystusa nie polega na uczuciach‚ ale na naśladowaniu Jej i naprawie własnego życia.
Matka Boża była obecna w życiu Stefana Wyszyńskiego od najmłodszych lat. Kult Maryi był silnym rysem pobożności jego rodziców. Przed wojną Stefan Wyszyński myśli o wstąpieniu do zakonu paulinów. „Wszystko postawiłem na Maryję – i to Jasnogórską" – mówił już jako prymas i gdy tylko mógł, jeździł do częstochowskiego sanktuarium.
W więzieniu, 8 grudnia 1953 r., czyli w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, złożył akt osobistego oddania się Matce Bożej w niewolę: „Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie".
Na Soborze Watykańskim II zabiegał, aby ogłosić Maryję Matką Kościoła. Sobór tego nie uczynił, ale osobiście ogłosił to Paweł VI. Zabiegał o to, by oddać Maryi w opiekę cały Kościół i świat, co uczynił dopiero Jan Paweł II, 7 czerwca 1981 r., czyli kilka lat po śmierci kard. Wyszyńskiego.
Stosunek kard. Wyszyńskiego do ludzi wyznaczało przekonanie o wielkości Boga i wolności człowieka. Kim jest człowiek‚ skoro o jego serce zabiega sam Bóg‚ „niewolnik miłości"?
To być może najbardziej dominujący rys duchowości Kardynała: odpowiedzialność za wierzących‚ za cały naród‚ także za ludzi niewierzących czy wrogich Kościołowi. Wobec ataków na Kościół wymagał przejrzystej postawy od wierzących‚ stałej modlitwy różańcowej o „dochowanie wierności Bogu‚ Ewangelii‚ Kościołowi i jego pasterzom"‚ lojalności wobec Kościoła‚ ducha ofiary i wyrzeczenia siebie‚ opanowania reakcji i emocji. Chciał wychować nowych ludzi‚ wolnych‚ niezależnych od narzuconego reżimu‚ nowe ludzi plemię.
Gdy mówił z ambony: „dzieci moje‚ dzieci Boże"‚ oznaczało to przede wszystkim jego poczucie odpowiedzialności. Rzeczywiście czuł się ojcem‚ tak go tytułowano i tak postępował. I jak prawdziwy ojciec umiał wprowadzać pomysły zupełnie nowatorskie – tworzyć instytuty świeckie‚ jako pierwszy w krajach bloku wschodniego zachęcał świeckich‚ także kobiety‚ do studiowania teologii; zgodził się na kazania niekatolików w kościołach rzymskokatolickich w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan.

Autorka jest doktorem teologii

Rzeczpospolita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz